E-sport po polsku. Gra toczy się o miliony
Branża ta jest w Polsce wciąż młoda i dopiero się kształtuje. Prognozy są jednak więcej niż optymistyczne. Już dziś liczby wyglądają nieźle, a rosnąć będą z roku na rok – i to trend, który najprawdopodobniej się utrzyma. E-sport staje się bowiem coraz popularniejszą dyscypliną, a jej złoty okres trwa właśnie teraz.
Rosną zyski, rośnie widownia
Zyski z e-sportu w Polsce w 2016 r. wyniosły nieco ponad 10 mln dol., a jak wynika z raportu PayPala i SuperData, w przyszłym roku kwota ta powinna wzrosnąć do 11,4 mln dol. Z kolei firma Electonic Sports League (ESL) podaje, że wartość tego rynku w 2016 r. wynosiła u nas 40 mln zł, a w 2018 ma wynosić już 52 mln zł. Krajowy rynek rośnie w tempie ok. 30 proc. rocznie. Natomiast globalne przychody w tym sektorze szacowane są przez firmę badawczą Newzoo na blisko 700 mln dol. rocznie.Co ciekawe, e-sport to nie tylko sami gracze, ale również potężna widownia. Raport Newzoo wskazuje, że w 2017 r. liczba widzów regularnie oglądających zmagania na wirtualnych arenach wyniesie 191 mln, a ponad drugie tyle będzie je oglądać okazjonalnie.
Unikalnych widzów w Polsce – to informacja podana przez firmę PayPal – było w ubiegłym roku ponad pół miliona i przewiduje się, że w 2018 r. liczba ta wzrośnie do ok. 850 tys. Dla porównania, średnia oglądalność konkursu skoków narciarskich to 4,25 mln widzów.
Wciąż jest to jednak dziedzina bardzo młoda i popularna przede wszystkim wśród młodych, regularnie korzystających z internetu osób. W dodatku tradycyjne media, w tym stacje telewizyjne, dopiero zaczynają dostrzegać biznesowy potencjał, jaki niosą ze sobą starcia na cyfrowych arenach. A potencjał ten szczególnie nad Wisłą jest duży.
Polska na e-sportowej arenie
– W naszym kraju wciąż jest miejsce na konkurencję, bo firm jest zaledwie kilka. Część działa na poziomie regionalnym, my natomiast organizujemy największą na świecie imprezę e-sportową – Intel Extreme Masters, która odbywa się w Katowicach – mówi Adrian Kostrzębski z Turtle Entertainment, krajowego lidera w organizowaniu turniejów e-sportowych.
Firma ESL za początek historii e-sportu w Polsce przyjmuje powstanie Ligi Cybersport w 2005 r. Wtedy też polscy gracze zmierzyli się w pierwszych profesjonalnych mistrzostwach polski w grach Counter Strike 1.6, Warcraft III i Fifa 2005. A zorganizowane w zeszłym roku największe e-sportowe wydarzenie na świecie, czyli finał wspomnianego Intel Extreme Masters w Katowicach, zgromadziło ponad 100-tysięczną widownię.
– Polska na arenie międzynarodowej jest jednym z wiodących rynków pod względem rozwoju e-sportu. Tak dużych i szybko rosnących rynków na świecie jest może kilka. Poza rynkiem azjatyckim główny nacisk kładziony jest na USA, Hiszpanię, Turcję, Rosję i właśnie Polskę – mówi Krzysztof Stypułkowski, prezes zajmującej się organizacją wydarzeń e-sportowych firmy Fantasy Expo. Obecnie organizują oni ESN17, drugą największą imprezę e-sportową w Polsce, która odbędzie się pod koniec maja we Wrocławiu.
Skąd te wzrosty? Ekspert zauważa, że cyfrowy sport jest niszą, którą sponsorzy dopiero zaczynają zagospodarowywać i pompować w nią pieniądze. Kiedy jedna firma zdecyduje się zainwestować i potem widać, że jej się to opłaciło – w ślad za nią pójdzie kilka kolejnych. – Cały rynek opiera się tak naprawdę na sprzedaży sponsoringu i merchandisingu, a sponsorów zaczyna nie tylko przybywać, ale też wykładają na stół coraz większe sumy pieniędzy – mówi Stypułkowski.
Liczbę graczy w Polsce szacuje się na dwa miliony osób. Statystyczny e-sportowiec jest między 18. a 24. rokiem życia (do tej grupy zalicza się ok. 37 proc. osób; drugie najliczniejsze grono stanowią osoby w wieku 25-34 lata – ok. 30 proc.). Mężczyzn w tym światku jest ok. cztery razy więcej niż kobiet. Kolokwialnie rzecz ujmując, trzonem grupy docelowej jest młody facet, który dużo czasu spędza przed komputerem i prawdopodobnie dobrze wie, co dzieje się w cyfrowym świecie.
Wycisnąć pieniądze z e-sportu
– To jest bardzo skoncentrowana grupa ludzi, którzy lubią to samo i w gruncie rzeczy są do siebie dość podobni, dlatego wiadomo, którymi kanałami i jak do nich trafić oraz jak ich scharakteryzować. Stąd rosnąca popularność tej branży na rynku reklamowym – mówi Stypułkowski.
Źródło: www.forbes.pl