Bukmacherka 19 kwietnia 2017

Bandyci pomogą Skarbowi Państwa

autor: Marcin Zawada
Pierwsze dwa tygodnie funkcjonowania nowych przepisów pokazują, że budżet już pod koniec roku ma szansę na nich zyskać.

Z ulic znikają jednoręcy bandyci, a z internetu niezarejestrowane w Polsce strony z bukmacherką online. Te pierwsze w dużej części są usuwane przez właścicieli w obawie przed kontrolami Krajowej Administracji Skarbowej. KAS ruszyła w teren zaraz po 1 kwietnia, kiedy nowe prawo weszło w życie. Serwisy zamykają polskie witryny prewencyjnie, bo nowe prawo może je dotknąć dopiero od lipca, gdy operatorzy telekomunikacyjni będą zobowiązani blokować domeny z nielegalnym hazardem.

Polowanie czas zacząć

Według oficjalnych danych jednorękich bandytów już w ogóle nie powinno być w Polsce, i to od 2015 r. (wtedy wygasły ostatnie koncesje wydawane jeszcze przed wejściem w życie poprzedniej wersji ustawy z 2009 r.). Ale w rzeczywistości wciąż funkcjonują, i to masowo, bo według szacunków rynkowych na początku tego roku w kraju mogło ich być aż 50–60 tys. Od kilkunastu dni trwa więc polowanie na nie. – W wyniku przeprowadzonych kontroli organy KAS zatrzymały od 1 kwietnia 2017 r. ponad 800 automatów do gier w ponad 4,5 tys. lokalizacji – podał nam zespół prasowy Ministerstwa Finansów.

W ostatnich dniach dziewięć automatów zabezpieczyła policja w Zabrzu, w Kwidzynie cztery, a na terenie Nowego Sącza 20. Wielu właścicieli decyduje się samemu je likwidować w obawie przed karami – nowe prawo zakłada grzywnę 100 tys. zł od każdego nielegalnego automatu dla właściciela lokalu.

– Cała szara strefa od razu się zwinie. Już teraz pojawiają się próby obejścia prawa poprzez używanie innych maszyn. Takich, które nie oferują czystego hazardu, tylko quizy. Oczywiście to zasłona dymna, bo choć trzeba w nich odpowiadać na jakieś pytania, to i tak o wygranej decyduje los – mówi nam Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.

Bandyta państwowy

Rynek czeka teraz na wdrożenie zapowiadanego w ustawie planu wprowadzenia na rynek państwowych automatów, których operatorem ma być Totalizator Sportowy. Początkowo rząd chciał uruchomić aż 60 tys. urządzeń, potem zdecydował się na 35 tys. Ostatecznie do końca br. TS otworzy tylko około 50 punktów gier, w których znajdzie się kilkaset urządzeń. – Nie ma więc co liczyć, że w tym roku uda się zrealizować plany podatkowe ujęte w projekcie ustawy. Bo i z czego te 1,5 mld zł wpływów, jakie rocznie zaplanowano, może się pojawić? – zastanawia się Matuszewski i dodaje, że przecież automaty, jakimi ma zarządzać Totalizator, dopiero powstają i na pewno nie pojawią się wcześniej niż pod koniec roku.

Za to na pewien wzrost wpływów budżet może liczyć z e-hazardu. Ale też raczej nie w tym roku. Bo choć, jak już pisaliśmy, jeszcze przed wejściem w życie nowego prawa zaczął się exodus nielegalnych serwisów e-hazardowych z największym do tej pory graczem w Polsce, czyli Bet 365 na czele, nie oznacza to automatycznie wzrostu dochodów państwa. Mogą je przynieść dopiero decyzje o zalegalizowaniu działalności w Polsce. A tu jak dowiedział się DGP, zaczęło się ciekawe zjawisko.

Zyski za pół roku

Do resortu finansów w tym roku wpłynęły już trzy wnioski o udzielenie takiej hazardowej koncesji dla internetu. Według rynku pewniakami są tu Bwin i Superbet. Pierwsza to spora firma, która według szacunków miała około 5 proc. polskiego e-hazardowego rynku. Druga to firma z Rumunii, która już nawet zarejestrowała działalność gospodarczą nad Wisłą i jeżeli uzyska licencję, być może zainteresuje się także rynkiem stacjonarnych punktów bukmacherskich. Branża spekuluje, że trzecią może być kasyno ComeOn, które oficjalnie zniknęło z polskiego internetu 30 marca.

 Nie wykluczam, że jakieś wnioski mogły złożyć lub będą składać polskie firmy. Opcja uzyskania licencji, budowy pewnej bazy graczy i następnie sprzedania firmy dużemu zagranicznemu bukmacherowi, który dzięki temu nie będzie musiał męczyć się z procesem licencyjnym, może być ciekawym biznesplanem – ocenia Michał Kopeć, ekspert ds. międzynarodowego rynku hazardu z firmy analitycznej Better Collective.

Skoro w hazardzie online widać, że branża jest bardziej skłonna do współpracy z polskim rządem, to dlaczego i z jej strony nie ma co liczyć na szybkie wpływy do budżetu? Bo na uzyskanie koncesji przyjdzie chętnym zaczekać kilka miesięcy, do nawet pół roku. Konkretne wpływy zaczną się więc podobnie jak i przy jednorękich bandytach dopiero w ostatnim kwartale roku.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Dodaj komentarz