Bukmacherka 8 lutego 2019

Płaczkowska: Trudno powiedzieć, żeby niemiecki rynek był już nasycony

autor: BB
Czy dojdzie kiedykolwiek do sponsoringu tytularnego w Bundeslidze? Czy Bundesliga jest bardziej atrakcyjnym produktem od Premier League albo Primera Division? Jaką strategią kieruje się "Typico"? Kto przekazuje najwięcej pieniędzy na sponsoring niemieckiej piłki? Dlaczego „bet-at-home” przestał sponsorować Herthę? Kto po cichu zagarnął większą część niemieckiego rynku? Czy niemiecki rynek jest już nasycony? O tym wszystkim w rozmowie z ekspertką od sponsoringu niemieckiego futbolu, Moniką Płaczkowską z "LV Bet",

Dojdzie kiedykolwiek do sponsoringu tytularnego w Bundeslidze?

Dla mnie Bundesliga jest sama w sobie produktem na tyle atrakcyjnym, że nie wyobrażam sobie sprzedaży prawa do nazwy. Dodatkowo byłaby to bardzo kosztowna inwestycja dla jakiegokolwiek sponsora. Dobrym przykładem będzie tutaj „Tipico”, które jest oficjalnym sponsorem niemieckiej Bundesligi i jednocześnie ligi austriackiej, która ma  nazwę bukmachera w nazwie. Porównując finansowo, ten pierwszy kontrakt jest wyceniony na ponad 4,5 mln euro i jednocześnie jest ponad dwa razy wyższy, niż wspomniany sponsoring tytularny w skali roku.

Bundesliga jest bardziej atrakcyjnym produktem od Premier League albo Primera Division?

Dwa sezony temu to właśnie Bundesliga rozdzieliła pod kątem wpływów ze sponsoringu te dwie ligi. Wiele mówi się o „przestarzałym” przywiązaniu do tradycji i wartości, które kluby reprezentują. Jednak po udostępnieniu kolejnej przestrzeni reklamowej (rękaw w sezonie 2017/18) nadal obserwuje się stale postępujące inwestycje w kluby piłkarskie.

Pomimo odmiennej struktury właścicielskiej w niemieckich klubach oraz prawnym ograniczeniu umieszczania nazwy sponsora tytularnego, możemy zaobserwować postępującą nie tylko internacjonalizację klubów, ale i całej ligi m.in. poprzez otworzenie się na rynek azjatycki. To bez wątpienia pozwala im konkurować z tymi najsilniejszymi ligami. Dodatkowo kluby szukają innych źródeł inwestycyjnych, mowa tutaj o zaangażowaniu w e-sport.

Drużyny Bundesligi działają z bukmacherami wielopłaszczyznowo, ale pewnych zachowań czy tradycji nie zatracą. Owszem, sprzedaż pola reklamowego występuje, ale nie jest tak drastyczna, jak na przykład w Anglii, gdzie w trakcie meczu na bandach możemy zaobserwować sześć czy siedem firm związanych z szeroko pojętą branżą bukmacherską.

Idealnym przykładem na tego typu działania jest „Typico”, o którym wspomniałaś wcześniej odnośnie do pytania o sponsoring tytulytarny… Ten bukmacher ma podpisaną umowę partnerską z Bundesligą. W nazwie ich nie ma, ale nie zmienia to faktu, że niemiecka ekstraklasa na całym świecie jest kojarzona z tym bukmacherem.

Tak to prawda, nazwa jest bardzo zakorzeniona pośród niemieckich fanów piłki nożnej, poza tym ma na to wpływ ambasador marki, Olivier Kahn, oraz sponsoring Bayernu Monachium.

Warto wspomnieć również „Bwin”, który 31 stycznia podpisał umowę z Niemieckim Związkiem Piłki Nożnej. Mowa tutaj o „lukratywnej” współpracy, która obejmie związek, reprezentację, kobiecą Bundesligę i 3. Ligę niemiecką. Kontrakt według analityków wyceniony został w okolicach 15 mln euro za sezon. Natomiast „Typico”, o którym wspomniałeś, płaci za „przyjemność” bycia partnerem Bundesligi „jedynie” 4,5 mln euro i nie ma prawa do wykorzystania klubów.

W Niemczech bukmacherzy, jeśli chodzi o Bundesligę, nie są widoczni na koszulkach, a co za tym idzie nie zajmują pola reklamowego, po prostu mają tytuł oficjalnego bukmachera, W zeszłym roku zwolnił się nawet rękaw na koszulkach, a pomimo tego i tak próżno szukać tam firm bukmacherskich.

Na niemiecką piłkę, jeśli chodzi o sponsoring, najwięcej pieniędzy przekazują firmy bukmacherskie?

Przekazują dużo środków, jakbyśmy chcieli to odnieść do naszego rynku to można powiedzieć że są to wręcz ogromne kwoty. Warto jednak zaznaczyć, że niemieckie kluby na brak sponsorów nie mogą narzekać. Prywatnym firmom opłaca się płacić pieniądze na rzecz klubów piłkarskich, gdyż w zamian za to otrzymują świetną platformę do promowania się przez piłkę nożną. Ja mam tak, że kiedy ktoś mówi Allianz, myślę o Bayernie i Górniku Zabrze, jak Volkswagen to VfL Wolfsburg, tak samo jest z Bayerem.

W Polsce łatwiej to rozgraniczyć wszystko, bo wiesz, że pieniądze daje sponsor, bukmacher, spółka Skarbu Państwa, miasto i później… długo, dług nikt.

Zgadza się, ale trudno oprzeć się wrażeniu, iż bukmacherzy na niemieckim rynku są bardzo hojni.  

Jasne, bukmacherzy dają ogromne pieniądze na sport, znajdziesz ich nie tylko w piłce, ale też w hokeju (m.in. LV BET), w sportach zimowych, czy piłce ręcznej. Mimo, że mówiło się o odwrocie, to się z tym nie zgodzę. Bukmacherzy są obecni, ale nie eksponują się tak, jak widzimy to w Polsce. Warto wspomnieć, że na tym rynku, mimo ciągłych zmian w regulacji prawnej mamy stały podział na rynek regulowany i nieregulowany. Łącznie w Niemczech można naliczyć około 27 podmiotów zaangażowanych w sponsoring sportu, nie tylko piłki nożnej.

Nie wszystkie firmy chcą się też mocno wychylać i skupiać na sobie uwagę kontrolerów. Pojawiają się też nowe podmioty na rynku, które prowadzą działania ekspansyjne, jednak z pewnym ograniczeniem. Dobrym przykładem takiego działania jest współpraca „MoPlay” z Herthą Berlin. Po zakończeniu współpracy z bet-at-home na koszulkach pojawił się supermarket z Dortmundu Tedi, a dopiero po rundzie jesiennej znaleziono nowego bukmachera.

Właśnie, a dlaczego „bet-at-home” przestał sponsorować Herthę?

 „Bah” płacił im niemałe pieniądze, umowa trwała praktycznie trzy lata, to dosyć długi sponsoring z ekspozycją na froncie koszulki. Z tego co pamiętam pojawiały się informacje o próbach przedłużenia umowy na nowych warunkach. Poza tym oni są również bukmacherem Schalke, za który płacili około dwóch milionów euro, a to był przecież tylko drugi szczebel sponsoringu. Wyobraźmy sobie więc ile mógł wymagać klub z Berlina, jeśli poprzednia umowa za front koszulki wynosiła około 6 mln euro za sezon.  

Istnieje jednak jeszcze jeden powód możliwego wycofania: bukmacher osiągnął swój główny cel i znacznie zwiększył rozpoznawalność swojej nazwy dzięki partnerstwu. Mówiąc kolokwialnie zaczęli uderzać w sufit.

Mam wrażenie, że „Bwin” trochę po cichu zagarnął większą część rynku w niemieckim futbolu.

Zgadzam się w stu procentach. Najpierw podpisali umowę z Borussią, potem sponsoring tytularny  3. Ligi niemieckiej, która jest zarządzana przez niemiecki związek. Dzięki temu utorowali sobie drogę do tego, by podpisać nową umowę, która pozwoli im zaangażować się w jeszcze większym stopniu na rynku niemieckiej piłki i to nie tylko męskiej. A to nie wszystko, bo na początku sezonu podpisali kontrakty z Union Berlin, FC St. Pauli i Dynamo Drezno, czyli trzema klubami z 2. Bundesligi, za którymi stoją całe rzesze kibiców.

Jak już jesteśmy przy „grubych rybach” warto wspomnieć również o niemieckim „Lotto”, które jest bardzo zaangażowane w sponsoring. W samej Bundeslidze mają sześć klubów, a do tego dochodzi tyle samo na zapleczu niemieckiej ekstraklasy. Oczywiście nie są to umowy na wyłączność, ale liczba może robić wrażenie.

Warto dodać, że „Bwin” w 2. Bundeslidze ma jeszcze FC Koln.

Tak, tak… Jednak umowa z Koln była podpisana troszkę szybciej. Poza tym Union Berlin, FC St. Pauli i Dynamo Drezno otrzymują niższe kwoty niż klub z Kolonii. Podsumowując ich sponsoring – poza Niemieckim Związkiem Piłki Nożnej – wyceniony jest na 6,45 miliona euro na sezon.

„Bwin” działał po cichu przez dłuższy czas, ale wejście do Borussii Dortmund można chyba uznać za pokaz siły?

Z całą pewnością chcieli się pokazać i powiedzieć: – „Hej, jesteśmy tu u was, wspieramy najlepszych. Zamierzamy pokazać swoją siłę na niemieckim rynku”… Trzeba jednak im oddać, że opracowali sobie znakomitą taktykę. Najpierw Borussia, potem wchodzili do klubów z niższych lig, wzięli całą 3. ligę, by teraz podpisać wielkie, prestiżowe partnerstwo.

Niemiecki rynek jest nasycony?

Trudno powiedzieć, bo tam naprawdę jest jeszcze duże pole do popisu. Kluby mają po kilku sponsorów o różnych kategoriach. Spójrzmy choćby, jak duże kontrakty podpisują sponsorzy, którzy wchodzą tylko w sekcje e-sportowe. Kluby są sprawnie działającym systemem naczyń połączonych, szukają wielu ścieżek rozwoju, wiec trudno tu wskazać punkt nasycenia. Warto wspomnieć, że na rynku niemieckim pod względem regulacji prawnych, które nie są ujednolicone dla wszystkich landów, latem w 2021 szykuje się sporo zmian, wraz z nowym traktatem hazardowym, który może mieć także wpływ na sponsoring sportu.

Dodaj komentarz