04.03.2009 00:00

APEX na IGE 2009

Tydzień wcześniej próbowaliśmy porozmawiać z szefem Apexu na IMA w Duesseldorfie, bez rezultatu.

Udostępnij

Tydzień wcześniej próbowaliśmy porozmawiać z szefem Apexu na IMA w Duesseldorfie, bez rezultatu. Johannes Weissengruber to był chyba najbardziej zajęty człowiek na tych targach. Nauczeni doświadczeniem, na stoisku firmy na IGE w Londynie korzystamy z pomocy dwóch Petrów, Zamecnika i Pacinka i skutecznie umawiamy się z Johannesem na szczycie dwupoziomowego stoiska Apexu.
Od razu ciśnie się nam na usta pytanie – Dlaczego wystawiacie się jeszcze w Londynie, skoro sądząc po zainteresowaniu w Niemczech, sprzedaliście tam chyba wszystko?
Uśmiechając się, Johannes odpowiada: „Robimy to dla naszych klientów. Staramy się spełniać ich życzenia i dostosować gry do ich potrzeb, a potem odpowiednio zgrupować je w multigamery. Rzecz w tym, że w każdym kraju co innego się podoba.”
To znaczy, że w Niemczech trafiliście w gusta operatorów. „W przeciwieństwie do kluczowych graczy na tamtejszym rynku my tylko sprzedajemy automaty i sprzedajemy programy, które regularnie uzupełniamy o nowe wersje. To jest właśnie to, co większość operatorów w tym kraju chce, tradycyjny wręcz sposób robienia interesów w Niemczech.”
„Nasz automat na ten rynek zawiera 25 gier, które jeszcze są w fazie homologacji, a tylko podczas IMA sprzedaliśmy już na pniu 2 tys. sztuk. Już cieszymy się z tego co będzie jak przejdzie testy.” Pytany, czy przy takiej odpowiedzi rynku rozważa utworzenie niemieckiego oddziału firmy, odpowiada: „Nie, mamy tam obecnie kilku dealerów i taką współpracę preferujemy – tym sposobem produkt trafia szybciej do klienta.”
Johannes Weissengruber jest inżynierem, nie od razu jednak trafił do branży. Przez piętnaście lat przepracował w austriackim radiu jako realizator dźwięku. Gdy jednak w połowie lat dziewięćdziesiątych dziennikarze radiowi sami zaczęli sobie realizować dźwięk, zrezygnował. Zainteresował się grami i początkowo sprzedawał automaty Impery, a potem sam zaczął je rozstawiać w Czechach. Po latach doświadczeń miał wiele pomysłów na gry, jednak jego macierzysta firma nie chciała ich realizować, więc założył własną. Tak w 2003 roku powstał Apex. Po pierwszych sukcesach w sprzedaży automatów bębnowych zaczął inwestować w maszynki monitorowe. Jest zdeklarowanym pracoholikiem, a jego hobby to tworzenie gier.
Gdyby nawet nam się do tego nie przyznał zauważylibyśmy to sami po sposobie w jaki opowiadał nam o nowym automacie i grze, schowanymi przed publicznością na górnym poziomie stoiska w Londynie. Gra nazywa się Pharaoh’s Treasure i zawiera trójwymiarowe gry bonusowe.
„Dorasta nowe pokolenie graczy, mówi nam Weissengruber, wychowanych na konsolach, komputerach, telefonach komórkowych. Oni nie będą zainteresowani prostymi grami bonusowymi. By robić dobre gry musimy wybiegać w przyszłość i przewidywać co zainteresuje graczy za pięć, czy dziesięć lat.” Oglądamy niekompletne jeszcze bonusowe gry na prototypie wyposażonym w dwa 20 calowe ekrany LCD. Trzeba przyznać, że utrzymane w klimacie Tomb Ridera gry, robią wrażenie.
„Testuje je mój 9 letni syn, śmieje się Johannes i mówi, że są spoko. Ale ja wiem, że musimy nad nimi jeszcze sporo popracować.”
Na zdjęciu: Petr Zamecnik, Johannes Weissengruber i Petr Pacinek na stoisku Apexu w Londynie.

Udostępnij
W.B.

W.B.