08.02.2024 09:19

Bukmacherski debiut roku. „ComeOn nie chce zawojować rynku od razu”

Portal Legalnibukmacherzy.pl przyznał firmie ComeOn nagrodę za Debiut Roku. - Rynek jest trudny, ale wiemy, jak się po nim poruszać. Musieliśmy jednak nauczyć się działać na dwa brandy. Robiliśmy to metodą prób i błędów, ale idziemy cały czas do przodu - podkreśla w rozmowie z Interplay.pl Adrian Furmańczyk, Country Manager ComeOn i PZBuk.

Udostępnij
Adrian Furmańczyk, country manager ComeOn

„Nowy bukmacher nie miał wielkiej konkurencji, ale ze względu na sensowne spełnienie oczekiwań rynku, organizatorzy zdecydowali się na przyznanie nagrody w tej kategorii. Doceniono zwłaszcza zakład bez ryzyka ze zwrotem w gotówce w ofercie powitalnej, szybkie wprowadzenie aplikacji mobilnej i dostępu do betbuildera oraz promocje i solidną ofertę na piłkę nożną i sporty amerykańskie” – argumentowali statuetkę dla ComeOn organizatorzy gali Nagród Bukmacherskich.

Mieliśmy jednego konkurenta, więc można powiedzieć, że spodziewaliśmy się tego wyróżnienia. Udało się nam wystartować bez większych problemów, cieszymy się z tego i działamy dalej. Byliśmy na rynku przez raptem trzy-cztery miesiące zeszłego roku, więc najlepsze przed nami – zapewnia nas Adrian Furmańczyk, który odebrał statuetkę za Debiut Roku.

Country Manager ComeOn i PZBuk przyznaje, że pierwsze miesiące dla ComeOn wcale nie były łatwe.

Musieliśmy nauczyć się działać na dwa brandy, ponieważ mamy jeszcze PZBuka. Robiliśmy to metodą prób i błędów, ale idziemy cały czas do przodu i sprawdzamy ten rynek. Było nam o tyle łatwiej, że jesteśmy nowym brandem, który jednak kiedyś istniał na polskim rynku. Rozpoznawalność była więc dosyć duża i wszystko kręciło się super. Cieszymy się też z ciepłego przyjęcia przez afiliantów, z którymi nawiązaliśmy owocne współprace. Oby tak dalej – podkreśla Furmańczyk.

Zapytaliśmy go też o to, jak trudny jest polski rynek dla debiutantów w branży.

Bardzo trudny i wymagający. Niektóre firmy mają na miejscu ogromne zespoły zbudowane pod polski rynek. My jesteśmy częścią międzynarodowej grupy, więc te procesy trwają nieco dłużej. Mamy natomiast ludzi z doświadczeniem, zebranym czy to w PZBuku, czy w innych firmach. Dobrze wiemy więc, jak się poruszać po tym rynku – przekonuje nasz rozmówca.

W ComeOn pracują oczywiście nad rozwojem produktu i oferty. Nie mają jednak mocarstwowych planów, by od razu walczyć z liderami rynku.

Będziemy szli do przodu małymi krokami. Powolutku, ale konsekwentnie. Nie chcemy zawojować rynku od razu, wrzucając duże budżety. Naszym celem na 2024 rok jest to, żeby jak najbardziej rosnąć. Mistrzostwa Europy będą dużą szansą na zdobycie nowych klientów. Będziemy więc nadal mocno pracowali nad rozwijaniem naszego produktu, żeby był on coraz bardziej dostępny dla polskiego klienta, i spersonalizowany pod jego potrzeby – zapowiada Furmańczyk.

Polski rynek jest zdecydowanie inny rynek niż europejski, więc staramy się rozwijać produkt i zaskakiwać narzędziami, jak np. „Szybka szóstka” i „Spin on”. Mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze zaskoczyć klientów – dodaje.

W 2024 r. bukmacher dużą wagę będzie przywiązywał do działań związanych z aplikacją mobilną.

Kontynuujemy to, co robiliśmy do tej pory. Chcemy skupić się na rozwoju aplikacji, która jest niezwykle ważna. To podstawa, bo ogromna część ruchu pochodzi z urządzeń mobilnych. Głównym celem ComeOn będzie więc to, żeby nasza wersja mobilna działała jak najlepiej i jak najszybciej – zaznacza Furmańczyk.

Zapytany, czym ComeOn chce wyróżniać się na tle konkurencji, odpowiada: Chcemy być przede wszystkim profesjonalni. Korzystać z naszego międzynarodowego doświadczenia i wiedzy kolegów, którzy działają na innych rynkach. Mamy nadzieję, że stąd przyjdą pewne wzorce, którymi będziemy mogli nieco zaskoczyć. Chociaż uważam, że w tej branży ciężko jest wyciągnąć asa z rękawa. Coś, co mogłoby być game changerem. Podstawa to ciekawa oferta, niezawodna aplikacja, sprawnie działająca strona i dobra obsługa klienta. Myślę, że na początek to zdecydowanie wystarczy, żeby nie zginąć i utrzymać się na rynku.

Tomasz Dębek

Udostępnij
redakcja

redakcja