16.06.2015 00:00

DEJA VU – nowela ustawy hazardowej przyjęta bez obowiązkowej notyfikacji.

Podobnie jak w 2009 roku przy ustawie o grach hazardowych, tak i obecnie, polski ustawodawca postanowił pokazać, że nie będzie się oglądał na różne unijne wymogi i procedury. Obowiązek notyfikacyjny po raz drugi w krótkiej historii ustawy hazardowej został zlekceważony, spodziewać się zatem należy, iż przyjęte obecnie przepisy nie będą stosowane w licznych postępowaniach sądowych […]

Udostępnij
DEJA VU – nowela ustawy hazardowej przyjęta bez obowiązkowej notyfikacji.
Podobnie jak w 2009 roku przy ustawie o grach hazardowych, tak i obecnie, polski ustawodawca postanowił pokazać, że nie będzie się oglądał na różne unijne wymogi i procedury. Obowiązek notyfikacyjny po raz drugi w krótkiej historii ustawy hazardowej został zlekceważony, spodziewać się zatem należy, iż przyjęte obecnie przepisy nie będą stosowane w licznych postępowaniach sądowych – tak jak ma to miejsce obecnie w przypadku przepisów zawartych w tekście pierwotnym. Nie to będzie jednak największym problemem władzy, wynikającym z owego bezmyślnego działania, gdyż sporo krwi resortowi finansów napsuje Malta – potraktowano ją obecnie jak małego, nic nie wartego owada, podczas gdy okaże się on jadowitym szerszeniem, którego nie warto było aż tak rozdrażniać.
 
Wprawdzie resort finansów twierdzi, że uczynił zadość obowiązkowi notyfikacyjnemu, ale każdy kto ma chociaż trochę pojęcia o prawie unijnym doskonale widzi, że to nie jest prawda – dlaczego tak jest, pisaliśmy tutaj: http://interplay.pl/artykul/7115 . Teraz więc przypomnijmy tylko, że tekst nowelizacji wysłany w listopadzie do notyfikacji jest zasadniczo różny od właśnie uchwalonego, przy czym ten obecny wprowadza wiele dodatkowych obostrzeń i warunków, które nie były znane w notyfikowanej, pierwszej wersji nowelizacji. Resort twierdzi przy tym, że wszystko jest w porządku, gdyż owe zmiany były podobno konsultowane z Komisją Europejską i są zgodne z jej stanowiskiem, jednakże nikt tego nie jest w stanie obiektywnie i bezstronnie sprawdzić, gdyż pismo z Komisji przesłane w tej sprawie zostało utajnione – o czym pisaliśmy tutaj: http://interplay.pl/artykul/7112 . Tuż przed głosowaniem z trybuny sejmowej zwracał na to uwagę poseł Artur Górczyński, który mówił o niedopuszczalnej praktyce, jaką jest oczekiwanie, by posłowie głosowali "w ciemno", to jest bez możliwości sprawdzenia, czy słowa resortu polegają na prawdzie, czyli czy faktycznie zmiany obecnie wprowadzane do ustawy są w istocie zgodne oczekiwaniami Komisji Europejskiej. Chęć zweryfikowania słów ministerstwa nie jest przy tym niczym nadzwyczajnym jeśli przypomnieć, że w listopadzie 2009 roku, podczas uchwalania wersji pierwotnej "ustawy hazardowej", resort również zapewniał, że ówczesny tekst notyfikacji nie wymagał. Dzisiaj wiemy już nie tylko to, że nie było to prawdą, ale też mamy świadomość, a to z ujawnionej dokumentacji z tamtego okresu, publikowanej w Internecie, że resort świadomie wprowadził parlament w błąd, gdyż do Ministerstwa Finansów napływały wówczas z wielu stron jednoznaczne zalecenia, by ustawę notyfikować. Wtedy jednak polityczno – medialna potrzeba zwyciężyła z prawem, a dzisiaj mamy niemal dokładną powtórkę tamtej sytuacji.
 
Trzeba jednakże zauważyć, że konsultacje resortu finansów z Komisją Europejską, której strona polska czytelnie pragnie narzucić własne, nowatorskie rozumienie unijnej procedury notyfikacyjnej, stosowanej w całej Europie w jednakowy sposób od kilkudziesięciu już lat, to nie jedyny feler uchwalonej właśnie nowelizacji. Władze Polski, z właściwą sobie pychą i butą, całkowicie zignorowały bardzo doniosły w sprawie głos maleńkiej Malty, która w procedurze notyfikacyjnej również, tak jak Komisja Europejska, przedstawiła swoje uwagi i zastrzeżenia do pierwotnego tekstu nowelki, przesyłając własną opinię szczegółową na ten temat. Tak się bowiem składa, że ten akurat kraj, będący – tak jak i Polska – członkiem Unii Europejskiej, zdefiniował niedawno na nowe swoją politykę hazardową i zdecydował, by po powiązaniu jej z turystyką, stworzyć na wyspie warunki korzystne dla wszechstronnego rozwoju tej branży usług rozrywkowych. Przyciągnęło to do nich licznych operatorów hazardowych, pragnących swój europejski rozwój prowadzić z tego właśnie kraju. Dlatego też Malta, w trosce o interesy owych własnych przedsiębiorców, prowadzi bezkompromisową walkę z różnymi niedozwolonymi przeszkodami w unijnej swobodzie świadczenia tego rodzaju usług. Nasza nowelizacja takie bariery wprowadza, stąd interwencja tego maleńkiego, acz zdeterminowanego kraju. Zignorowanie jej głosu przez zadufane w sobie polskie wadze, może okazać się największym błędem w całej tej szopce z przepychaniem nienotyfikowanej nowelizacji ustawy hazardowej: Malta bowiem z całą pewnością nie zrezygnuje z walki o dostęp do polskiego rynku dla swoich firm, a zupełne pominięcie jej przy pracach nad nową, obecną wersją zmian w ustawie, stanowi jawne i rażące pogwałcenie przez Polskę jej praw jako państwa unijnego.To natomiast otwiera im całkiem szeroki wachlarz możliwości, zatem niebawem dowiemy się, która z licznych możliwych rakiet odpalona zostanie w kierunku Polski. Będzie to z pewnością salwa celna, gdyż z uwagi na skalę zuchwałości resortu finansów w swoich działaniach, w oczywistym interesie Unii Europejskiej leży szybkie, a też gruntowne i bolesne napomnienie Polski. Inaczej bowiem nasze autorskie rozumienie obowiązków notyfikacyjnych szybko znalazłoby naśladowców w całej Europie, co mogłoby uszkodzić sprawny dotąd mechanizm notyfikacji, ukształtowany w wyniku wieloletniej praktyki jego stosowania.
 
Możemy zatem, z bardzo dużym prawdopodobieństwem wskazać, że nowelizacja ustawy, jeśli dojdzie do jej wejścia w życie, przyniesie nam wszystkim wiele uciech i radości tak na gruncie krajowym, jak i unijnym. Przede wszystkim, podobnie jak to było z wyrokiem TK, resort z przerażeniem dostrzeże, iż nowela nic nie zmieniła jeśli chodzi o stanowisko sądów krajowych nadal odmawiających stosowania "przepisów technicznych", które jak notyfikowane nie były, tak nadal nie będą. Dodatkowo ministerialni biurokraci opędzać się będą musieli także od owej maleńkiej Malty, która niczym natrętny i zajadły owad będzie niestrudzenie kąsać cielsko polskiego osła, by zmusić go do uległości, czyli poszanowania dla prawa europejskiego.
 
Tyle tylko, że wszystkie te "atrakcje", inaczej jak to było po 2009 roku, spadną już na inny układ polityczny, który po jesiennych wyborach parlamentarnych zapewne przejmie władzę w kraju. Może to się okazać zmiana niezwykle doniosła dla wszystkich tych resortowych macherów, którzy łamiąc prawo, realizują swoje polityczne cele i interesy – o ile bowiem na rozliczanie "błędów i wypatrzeń" z 2009 roku jest już za późno (zapadło już przedawnienie karalności ówczesnych działań i zaniechań), o tyle sprawa nienotyfikowanej nowelizacji będzie nie tylko świeża, ale też i bardzo dokuczliwa, tak na gruncie wewnętrznym jak i unijnym. Skoro mamy dość świeży precedens w postaci skazania byłego szefa formacji policyjnej na karę bezwzględnego więzienia za przekroczenie uprawnień w jego działalności, to czemu nie miałoby po wyborach dojść do powtórki? Jest to prawdopodobne szczególnie gdy zauważyć, że konsekwencje niedopełnienia obowiązku notyfikacyjnego okażą się zapewne zdecydowanie poważniejsze niż te, które pojawiły się przy prowokacjach pięknego agenta, prowadzącego swoje akcje przy zastosowaniu nowatorskiej techniki operacyjnej, polegającej na uwodzeniu swojej ofiary.
 
Kto wie zatem, czy przepychana obecnie kolanem nowelizacja ustawy hazardowej nie okaże się batem, którego resortowi urzędnicy ukręcili sami na siebie? Jak głosi ludowa mądrość: nic dwa razy się nie zdarza – zatem to, że szopka z 2009 roku uszła sprawcom bezkarnie wcale nie oznacza, że obecna też taką pozostanie.
 
PS.
 
Tutaj: http://orka.sejm.gov.pl/Glos7.nsf/nazwa/94_28/$file/glos_94_28.pdf  jest imienna lista wyników głosowania, tak żeby każdy zainteresowany mógł sprawdzić, kto za czym rękę podnosił.
Udostępnij
Wacław Graczyk

Wacław Graczyk