26.03.2020 22:26

Dlaczego bukmacherzy mają zły PR?

Dziś światło dzienne zobaczyły dwa apele - pierwszy od Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej oraz drugi płynący od Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich. Wtedy też z wielu stron usłyszeliśmy głosy niezrozumienia i krytyki, co tylko pokazało, jak polska branża bukmacherska jest negatywnie postrzegana w oczach postronnych odbiorców.

Udostępnij
Dlaczego bukmacherzy mają zły PR?

Oba apele mają oczywiście związek z szalejącą na świecie pandemią Koronawirusa. Wszyscy muszą mierzyć się z wirusem pod kątem zdrowotnym – musimy na siebie uważać i podejmować wszelkie środki bezpieczeństwa. Za rogiem czai się jednak znacznie poważniejszy problem, jakim jest niewątpliwie kryzys gospodarczy, który pozbawi pracy miliony osób na całym świecie. Dlatego też z różnych branż płyną apele, z propozycjami co można zrobić, by skutki kryzysu ograniczyć do minimum. Jednym z takich głosów jest właśnie głos branży rozrywkowej, a szczególnie części związanej z zakładami bukmacherskimi. Polska Izba Gospodarcza zaapelowała m.in o: odstąpienie od pobierania opłat za wyniki sportowe przez PZPN i Ekstraklasa SA, wykreślenia przez Ministerstwo Finansów przepisu art 31. ust 2., który przewiduje konieczność uzyskania zgody od organizatora zawodów na wykorzystywanie wyników sportowych oraz wprowadzenie podatku GGR w miejsce podatku obrotowego. Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich zaapelowało o obniżenie podatku obrotowego i przesunięcia terminu płatności podatku od gier na wrzesień 2020.

Oba apele po raz pierwszy od długiego czasu przebiły się do szerokiego grona odbiorców, bo o postulatach branży pisały nie tylko media branżowe i biznesowe, ale także te sportowe (a w tym dziennikarze sportowi na swoich mediach społecznościowych). Odbiór obu tych apeli w większości przypadków był przesiąknięty niezrozumieniem branży. W mojej ocenie dzieje się tak z kilku względów. W oczach klientów funkcjonuje wiele mitów i to właśnie przez te miejskie legendy bukmacherzy są odbierani w taki, a nie inny sposób.

Mity, z którymi nikt nie walczy

Większość klientów nie wie, że w Polsce tylko dwie firmy bukmacherskie potrafią notować zyski. Myślenie klientów jest bardzo prostolinijne i nie uwzględnia kosztów, jakie ponosi bukmacher czy obciążeń podatkowych. Obciążeń, które zdaniem wielu komentujących ponosi klient, ale to tylko po części prawda. Można przedstawiać wiele modeli sytuacji, w której ani gracz, ani bukmacher nie będzie w stanie wyjść na plus, ponieważ specyfika wysokiego podatku obrotowego sprawia, że w wielu przypadkach głównym beneficjentem jest tu Państwo, bo czerpie korzyści płynące z podatku obrotowego. Nazwałbym to pyrrusowym zwycięstwem. Owszem, wpływy do budżetu na ten moment są pokaźne i gdyby nie koronawirus prawdopodobnie odnotowalibyśmy kolejne wzrosty obrotów.

Nie zapominajmy jednak, że w rękach szarej strefy dalej jest ok 50% rynku bukmacherskiego i bez zmiany w podatkach nie da się tej różnicy dalej niwelować, a szara strefa będzie mogła tylko rosnąć – biorąc jeszcze pod uwagę obecną sytuację, w której zachodni operatorzy po kryzysie będą w stanie oferować bardziej konkurencyjną ofertę bonusową, a zachowane środki będą mogli wydawać na kreatywny marketing (o których sposobach wielokrotnie informowaliśmy na Interplay). Specyfika podatku obrotowego wymusza również określony sposób gry klientów – grę bardziej ryzykowną, nastawioną na granie kuponów ako. Łącząc to wszystko w całość – klienci i osoby nie mające styczności z branżą, a być może te, które mają wpływ na to, jak wygląda nasze państwo, nie będą w stanie przyjąć do wiadomości, że bukmacher, który ma przewagę nad graczem, nie potrafi ostatecznie wyjść na plus.

Zakłady bukmacherskie powinny być rozrywką

W kraju nad Wisłą zakłady bukmacherskie dalej przez wielu są odbierane jako sposób na życie i próba szybkiego wzbogacenia się. Powinno się jednak to zmienić, by bukmacherka była tak samo odbierana jak kino, teatr czy wyjście na zakupy. Oglądamy mecz ze znajomymi czy wybieramy się bezpośrednio na arenę sportową – obstawiam dla emocji, satysfakcji, zabawy. Wszystko w nadmiarze szkodzi, dlatego tak samo uzależniające mogą być zakupy, oglądanie seriali na Netflixie czy spożywanie słodkich napojów. Żadna z tych branż nie ma jednak możliwości narzucania odgórnego limitu spędzonego czasu czy wydawanej ilości gotówki. Zakłady jeszcze w wielu kręgach kojarzą się negatywnie i moim zdaniem warto nad tym pracować. Nad tworzeniem pozytywnego wizerunku wokół całej branży.

Branża potrzebuje jasnych punktów

Kolejnym aspektem, przez który bukmacherzy są źle postrzegani, to brak transparentności. Przez zaniechania kolejnych rządów sytuacja prawna w naszym kraju była nieuregulowana, panowała wolna amerykanka, wiele biznesów było ukrytych w szarej strefie. Do tej pory, branża nie potrafiła wykształcić swoich przedstawicieli, jasnych punktów w poszczególnych podmiotach, które będą nadawały ton merytorycznej dyskusji, której u nas brakuje. Te same osoby swoimi działaniami pokazywałyby, co konkretne podmioty robią, jak wspierają polski sport, jak rozwijają swoje biznesy. Na koniec dnia cała branża utożsamiana jest z jedną lub dwoma osobami, których głosy są odbierane jako głos całej branży bukmacherskiej. Brakuje jasnych postaci, które będą kojarzone w szerokim gronie i którzy swoimi życiorysami uwiarygodnią branżę.

Żyjemy w czasach mediów społecznościowych. Donald Trump Twittera traktuje jak wielką tubę do wygłaszania swoich poglądów i stanowiska całego państwa. Informacje te później trafiają do dziennikarzy i wszystkich zainteresowanych ludzi. Polska branża bukmacherska jest anonimowa. Mało kto wie, kto jest prezesem czy właścicielem firmy, nie wiemy jaka jest ich wizja rozwoju własnego, ale także sugestii, w którą stronę branża powinna iść.

Niedoceniane wsparcie

W Anglii czy Hiszpanii każdy klub ma swojego bukmachera (albo nawet kilku!) i tam każdy jest świadomy, jak ważną grupą sponsorów jest właśnie branża bukmacherska. Klienci i kibice mają mniejszą świadomość biznesową i nie są w stanie oszacować sami, jak dużo bukmacherzy inwestują w polski sport. Dla bukmachera jest to oczywiście jedna z lepszych form dotarcia do szerokiego grona odbiorców, ale bukmacherka to produkt specyficzny. Nie jest to produkt pierwszej potrzeby, nie idziemy i nie sięgamy po niego jak po cukier czy mąkę ze sklepowej półki. Dlatego też bardzo trudno oszacować zwrot z inwestycji dla bukmachera, który zdecyduje się na marketing sportowy. Bardzo często, bukmacherzy płacą też ponadrynkowe stawki, co tylko przekłada się pozytywnie na rywalizację między nimi, bo korzysta na tym sport. O tym właśnie jeszcze częściej powinni mówić bukmacherzy. Może gdyby kwoty za sponsoring były jawne, to wtedy niektóre krytycznie wypowiadający się o branży osoby, mogłyby zmienić swój sposób myślenia.

Udostępnij
Maciej Akimow

Maciej Akimow