18.09.2008 00:00

Drożyzna w Totalizatorze Sportowym

13 dzień października dla totolotkowych graczy na pewno nie będzie szczęśliwy - od tego dnia w kolekturach trzeba będzie znowu głębiej sięgać do kieszeni - z powodu kolejnej podwyżki cen, zawieranych zakładów.

13 dzień października dla totolotkowych graczy na pewno nie będzie szczęśliwy – od tego dnia w kolekturach trzeba będzie znowu głębiej sięgać do kieszeni – z powodu kolejnej podwyżki cen, zawieranych zakładów.

Stuprocentowa podwyżka ceny zakładów, do 2,50 złotego (2 złote stawka + 50 groszy podatek, zwany dla zmylenia naiwnych „dopłatą”) w dwóch grach: Express Lotku i Twoim Szczęśliwym Numerku dotknie przede wszystkim i najbardziej najwierniejszą, chociaż najbiedniejszą klientelę Totalizatora – emerytów i rencistów, oczywiście tych, którzy nie pracowali w peerelowskiej służbie bezpieczeństwa i dlatego mają tylko „cienkie” emeryturki. Te dwie gry, a zwłaszcza „Ekspresik”, z niższą o połowę ceną zakładów niż w „sztandarowych”: Dużym i Multi Lotku, dawał największe szanse na sukces nie tylko z powodu największego prawdopodobieństwa głównej wygranej, ale także poprzez możliwość zawierania większej ilości tańszych zakładów. Szkoda, że warunkiem zostania prezesem, czy członkiem Zarządu Spółki nie jest przynajmniej parę tygodni pracy za ladą kolektury, na tzw. prowincji. Może widok emerytów wysupłujących z portfela drobne i starannie odliczających należność za zawarty jeden, czy dwa zakłady, zmieniłby stosunek późniejszych prezesów do tej klienteli. Może zrozumieliby, że trzeba i warto zostawić tej klienteli możliwość gry w przynajmniej jedną, tanią grę, chociażby po to, by także zostawić im nadzieję i marzenia o wygranej, marzenia o których tak czarująco potrafi – niestety – tylko mówić, prowadzący losowania pan Rembiszewski.

Warto zapytać, cóż oprócz miana absolutnego inflacyjnego lidera (bo kto dzisiaj podnosi cenę od razu o 100 procent?) zyskuje Totalizator na tej podwyżce ceny zakładów? Największą korzyścią byłby oczywiście wzrost obrotów. Tymczasem obie gry, Express Lotek i Twój Szczęśliwy Numerek wraz z loteriami (zdrapkami) i Zakładami Specjalnymi należą do zaledwie – mniej więcej – 10 procentowego marginesu obrotów Spółki, których liderem jest Duży Lotek. Miesięczne obroty w „Numerku” to 2,5 – 3,5 miliona złotych, a w „Expresiku” 7 – 7,5 miliona. Dla porównania w jednej tylko edycji Dużego Lotka, i to bez kumulacji puli, obroty sięgają 6,5 – 7,5 miliona złotych, a obroty w jednej tylko edycji z większą kumulacją, równoważne są rocznym obrotom „Numerka”, a nawet i „Expresika”. Doświadczenie dotychczasowych podwyżek uczy, że podwojenie ceny daje najwyżej 20 – 30 procentowy wzrost obrotów, ponieważ reakcją graczy na podwyżkę jest znaczna redukcja ilości zawieranych zakładów. Nie zmieni tego specjalnie nawet to, że ubywa w tygodniu jedna edycja najsłabszego „Numerka”, a przybywa jedna edycja dwa razy silniejszego (od „Numerka”) „Expresika”. To, czego można się zatem spodziewać, jeżeli chodzi o łączny wzrost obrotów Spółki z tytułu omawianych podwyżek ceny – to jakieś 1 – 2 procent, a to praktycznie jest żaden wzrost. Dokładnie takie samo, bardziej wirtualne, niż rzeczywiste znaczenie dla obrotów, miała zorganizowana przez obecny Zarząd Spółki „Loteriada”.

Niedawna, rekordowa pula w Dużym Lotku, spowodowała pojawienie się „totolotkowej” tematyki w telewizji. W jednej z audycji, poświęconej ekonomii, z ust specjalistki obserwującej rynek hazardu w Polsce padło stwierdzenie, iż Totalizator Sportowy jeszcze jakieś 3 lata temu miał więcej, niż połowę tego rynku, a obecnie, na skutek nie odpieranego skutecznie, m.in. „ataku” automatów do gry – ma tego rynku najwyżej 20 – 30 procent – i nie mam powodu nie dać temu wiary. Tymczasem miarą sukcesu kolejnych Zarządów Spółki (w ich własnej ocenie) jest nie odniesienie się do całego rynku, lecz wzrost bieżących obrotów, w stosunku do obrotów roku poprzedniego. Zarząd woli nie dostrzegać, że niestety, jest to wzrost wciąż dramatycznie mały, w porównaniu z dynamiką całego rynku hazardu.

Wobec tego, w tym miejscu trzeba zapytać, o rolę Spółki na rynku hazardu w Polsce, a przede wszystkim o to, czy naprawdę wzrost obrotów jest priorytetem dla Zarządu i dla organów nadzorujących, włącznie z ministrami Skarbu Państwa i Finansów? Może tegoroczny wzrost obrotów jest za duży i trzeba go zmniejszyć w trosce o morale Polaków, zbyt gwałtownie wpadających w szpony hazardu? Nie jest to bynajmniej pytanie pozbawione sensu – tak można odczytać odpowiedź, otrzymaną przeze mnie parę dni temu z Ministerstwa Skarbu, na wystąpienie, z licznymi – moim zdaniem korzystnymi – propozycjami pod adresem Spółki i organów nadzorujących. Propozycje złożyłem zakładając, że właśnie wzrost obrotów powinien być priorytetem każdego zarządu, każdej spółki. Zakładałem, okazuję się naiwnie, ponieważ odpowiedź jest mniej więcej taka, że moje propozycje są za dobre, za bardzo skłaniałyby Polaków do hazardu, wobec czego Zarząd Spółki nie jest nimi zainteresowany. No cóż – wychodzi na to, że jest wobec tego zainteresowany oddawaniem rynku konkurencji, bo ta nie ma takich rozterek – po prostu korzysta z tego, że ludzie chcą się hazardować i zwiększa ofertę, oraz obroty. Tylko po co wobec tego te podwyżki cen i ta cała wielka reklama zakładów, które te obroty zwiększają? Do moich propozycji zaraz wrócę, na razie jednak skończmy temat podwyżek ceny zakładów.

Jak zawsze, w przypadku podwyżek ceny zakładów Zarząd Spółki będzie argumentował, że nie chodzi przecież wcale o uzyskanie wzrostu obrotów Totalizatora, tylko o danie graczom szansy na wygrywanie większych kwot. Rzeczywiście, kwoty te wzrosną o mniej więcej tyle samo procent, o ile wzrosną obroty (bo o taki sam procent wzrasta sumarycznie pula na wygrane), jednak akurat w tych dwóch grach wysokość puli na wygrane nie była najsilniejszym bodźcem dla graczy. W „Ekspresiku” trafiając „fula”, czyli „piątkę”, można wygrać około 200 tysięcy złotych, a w „Numerku”, na skutek najczęściej wielomiesięcznych kumulacji – około miliona złotych i tylko rzadko więcej, a więc tyle, ile co najmniej jest do wygrania w prawie każdej edycji Dużego Lotka. O tym, że gracze wybierają te dwie gry decyduje raczej cena zakładów, większa szansa na wygraną (w „Ekspresiku”), lub większa szansa na przynajmniej zwrot nakładów (w „Numerku” – ponieważ „optycznie” łatwiej ten „numerek” trafić), czasem po prostu przeświadczenie o szczęściu w tej grze i przyzwyczajenie. Tak więc taka argumentacja Zarządu Spółki będzie przysłowiowym odwracaniem kota ogonem, lub zwyczajnym robieniem nas w balona.

A teraz wróćmy do moich propozycji – tylko po jednej, najważniejszej, w odniesieniu do każdej, z objętych podwyżka gier. Otóż dla „Ekspresika” proponowałem wprowadzenie drugiej, całkowicie dobrowolnej stawki, w wysokości – powiedzmy – takiej samej, jak dotychczasowa podstawowa, czyli także 1 złoty (cena z dopłatą 1,25 zł). Kto by chciał – tą stawkę by płacił, kto by nie miał „kasy”, lub ochoty – grał jak dotychczas za podstawową (obowiązkową). Wnoszone przez graczy stawki podstawowe tworzyłyby pulę tak jak dotychczas, dzieloną pomiędzy trzy stopnie wygranych, także tak, jak do tej pory. Natomiast stawki dodatkowe tworzyłyby pulę dodatkową, niezależną od podstawowej, przeznaczoną w całości tylko na wygrane I stopnia – czyli na „piątki”. Gracz, który trafiłby wszystkie pięć liczb dostawałby wypłatę: tylko ze stawki podstawowej, jeżeli tylko taką stawkę zapłacił, lub łącznie z obu pul, jeżeli wpłacił obie stawki.
Jest pewne, że stawkę dodatkową wpłacałaby tylko część graczy, wobec czego wypłaty z puli dodatkowej za „piątki” byłyby rzadsze, co dawałoby możliwość wprowadzenia do „Ekspresika” kumulacji tej puli (i tylko tej). Mierząc kryteriami stosowanymi przez Zarządy Spółki wprowadzenie kumulacji puli, byłoby poważnym uatrakcyjnieniem gry, dającym zwiększenie obrotów. Rozwiązanie to, mimo że – jak widać – wymagające minimalnych zmian w regulaminie i oprogramowaniu komputerowym gry, było najwyraźniej za skomplikowane dla obecnego Zarządu, który zadowolił się „młotkową”, prostacką podwyżką ceny, i ekstensywnym zwiększeniem edycji gry w tygodniu do trzech: we wtorki, czwartki i jak dotychczas – w soboty.

Natomiast w „Numerku” proponowałem uproszczenie gry, poprzez likwidację losowania jednej liczby, ze zbioru 36 liczb, czyli „numerka” – z pozostawieniem losowania 4 liczb, z 45. W miejsce losowania, do regulaminu, byłaby wprowadzana zasada, że wygrywa ten „numerek”, który przez graczy był obstawiony najmniej razy. Takie rozwiązanie nie dawałoby forów zawodnikom z większą gotówką, natomiast pozwalałoby graczom pograć nie tylko z losem, ale i przeciwko sobie, zwłaszcza gdyby stworzyć także możliwość podawania (w kolekturach przy zawieraniu zakładów) informacji o aktualnej obstawie poszczególnych „numerków”. Jest to element zaprojektowanych i proponowanych przeze mnie gier typu EWNO, wobec czego można by także w ten sposób sprawdzić – gwarantowaną moim zdaniem – atrakcyjność tego pomysłu. Mimo, że po takiej niewielkiej zmianie „Numerek” byłby już zupełnie inną grą (z innymi zaletami), również z szansą na znaczny wzrost obrotów – tu też Zarząd wybrał znacznie gorsze, prostackie rozwiązanie – podnosząc cenę.

Gwoli ścisłości zmiany w „Numerku”, oprócz ceny obejmują jeszcze ograniczenie edycji gry w tygodniu do trzech: w poniedziałki, środy i piątki. Dołożone zostaną także dwa dodatkowe stopnie wygranych – będzie ich po 13 października siedem. Warto więc przypomnieć, że „Numerek” pojawił się w ofercie Totalizatora parę lat temu, właśnie z taką ilością stopni wygranych (i z ceną proponowaną po podwyżce) i ilość ta, jako zbyt duża i komplikująca grę była jednym z przysłowiowych gwoździ do trumny – powodem bardzo słabej akceptacji gry przez graczy. Dołożenie dwóch stopni wygranych spowoduje rozdrobnienie wygrywanych kwot, a wobec utrzymania procentowego podziału puli pomiędzy stopnie wygranych – pogłębienie tego, co mamy już obecnie: że za wygrane różnych stopni gracze otrzymują takie same kwoty. Wielokrotnie proponowałem kolejnym Zarządom zlikwidowanie w „Numerku” tego, dającego niesprawiedliwy udział w puli, procentowego jej podziału i zastąpienie prostym podziałem punktowym – jednak to także wychodzi poza granice możliwości zrozumienia i akceptacji kolejnych, powoływanych z nadania partyjnego Zarządów.

Kończąc, zapraszam jednakże wszystkich: „totolotkowych hazardzistów” do kolektur, gdyż akurat słuszną sentencją jest stwierdzenie, że aby wygrać – trzeba grać (szkoda, że drogo!). Dokładam do tego swoją sentencję: by mieć większą szansę – warto czytać i stosować w grze porady z mojego „Poradnika Hazardzisty”, publikowanego w odcinkach, co tydzień, także w ithinku, w dziale „styl życia – czas wolny – hobby”. Zapraszam do lektury!

Udostępnij
ithink.pl, autor: Krzysztof Płocharz

ithink.pl, autor: Krzysztof Płocharz