01.09.2008 00:00

GC08: Pierwsze wrażenia – Street Fighter IV

Oto wrażenia z gry jakie zamieścił na stronie internetowej jeden z uczestników Games Convention w Lipsku.

Udostępnij

Oto wrażenia z gry jakie zamieścił na stronie internetowej jeden z uczestników Games Convention w Lipsku.

Wieści dotyczące Street Fighter IV śledziłem bardzo pilnie, co mogliście zapewne zauważyć już w naszym serwisie. Od pierwszego momentu i ujrzenia niesamowitego designu byłem pewien, że dostaniemy tytuł nietuzinkowy, przeznaczony niekoniecznie dla casuali. Sami twórcy zresztą zapewniali, że chcą przede wszystkim zdobyć uwagę miłośników części drugiej, co zapowiadało produkt dla już dojrzałych graczy. Jak wypadła konfrontacja wyobrażeń na temat gry na podstawie filmików i tekstów z rzeczywistością targową?

Z Maciejem Kowalikiem i Mactorem przybiliśmy się do stoiska Capcomu stosunkowo szybko, od razu przechodząc do sedna – Street Fighter IV. Niestety nie przywieziono na targi wersji automatowej ani nawet arcade sticków – do wszystkich stoisk podpięto jedynie pady do Xboxa, które prawdopodobnie pamiętały jeszcze zeszłoroczne imprezy. Strasznie wyrobiony d-pad stał się przyczyną mojej lekkiej (…) porażki z kolegą Maciejem, natomiast nawet to nie przeszkodziło czerpać najwyższej przyjemności z rozgrywki. Pierwsze wrażenie to oczywiście – łał – ta gra wygląda jeszcze lepiej niż na tych wszystkich filmikach, które dotychczas chłonęliśmy. Design jest miażdżący, a ilość szczegółów na postaciach nie pozostawia złudzeń – to już kolejna generacja cell-shadingu tytuły w stylu Naruto czy Dragonball zostały w tyle. Po uraczeniu naszych gałek ocznych przeszliśmy do kontemplacji rozgrywki i tutaj też od samego początku pełen byłem zachwytów. To, czego obawiałem się najbardziej to opóźnienie i wolna reakcja zawodników na kombinacje przycisków graczy. Na szczęście okazało się, że zupełnie niepotrzebnie wątpiłem w kunszt japońskich mistrzów. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najszybszy Street Fighter, w którym czas pomiędzy wklepaniem kombinacji, a reakcją naszego wojownika jest niemal zerowy. Gra się niesamowicie płynnie i po pierwszym oszołomieniu oprawą, w momencie, w którym przestajemy już na nią zwracać uwagę, możemy poczuć się naprawdę jak w salonie sprzed lat. Nie oznacza to oczywiście, że nie wprowadzono żadnych zmian – postaci posiadają sporo nowych ciosów, natomiast nie zapomniano o najbardziej znanych szlagierach – Hadoukena czy Horyuukena wykonuje się dokładnie tak samo, jak kiedyś. Z nowych postaci udało mi się sprawdzić Abla, który rzeczywiście znakomicie wpisuje się w charakter serii, natomiast uspokoiłem się, kiedy po wybraniu Dhalsima nie mogłem wygrać ani jednej rundy – twórcy nie uprościli rozgrywki i nadal są postacie, którymi gra się trudniej niż innymi. Po tych kilku chwilach trudno wypowiadać się o balansie, natomiast biorąc pod uwagę ogólny poziom tytułu jestem spokojny – dostaniemy grę, którą nie wiem jak Wy, ale ja na pewno kupię w dniu premiery. Obowiązkowo w zestawie z arcade stickiem – bez tego ani rusz.

Udostępnij
Jakub Tepper

Jakub Tepper