Gracz pozwał Fortunę i oczekuje 60 milionów złotych odszkodowania
Wielomilionowy proces o odszkodowanie w Polsce kojarzy nam się zwykle z zadośćuczynieniem za niesłusznie spędzone lata w więzieniu. Przykładowo Tomasz Komenda, który odsiedział wyrok 18 lat więzienia za niepopełniony czyn, domaga się rekompensaty w wysokości 19 milionów złotych. I to jest całkiem naturalna kolej rzeczy, nie budzi zdziwienia opinii publicznej. Nieco inaczej jest ze sprawą […]
Wielomilionowy proces o odszkodowanie w Polsce kojarzy nam się zwykle z zadośćuczynieniem za niesłusznie spędzone lata w więzieniu. Przykładowo Tomasz Komenda, który odsiedział wyrok 18 lat więzienia za niepopełniony czyn, domaga się rekompensaty w wysokości 19 milionów złotych. I to jest całkiem naturalna kolej rzeczy, nie budzi zdziwienia opinii publicznej. Nieco inaczej jest ze sprawą doktora nauk matematycznych, Marcina Krzywkowskiego, który pozwał Fortunę Zakłady Bukmacherskie w sprawie niesłusznego kojarzenia jego osoby z praniem brudnych pieniędzy i finansowaniem terroryzmu. Co więcej wniosek uzupełnia oskarżenie o bezprawne publikowanie danych osobowych w punktach naziemnych firmy bukmacherskiej. Z wykształcenia matematyk domaga się od Fortuny 60 milionów złotych zadośćuczynienia.
Kilka miesięcy temu (maj 2019 rok – przyp.red) odbył się pierwszy proces w Sądzie Okręgowym w Bielsku Białej przeciwko Fortunie. Zarzuty skierowane w stronę bukmachera są dość poważne:
– Naruszenie wizerunku Marcina Krzywkowskiego.
– Bezprawne naruszenie danych osobowych.
Jak twierdzi adwokat Marcina Krzywkowskiego, która wypowiedziała się na kanale YouTube „Fundacja Paragraf”, ww. zarzuty doprowadziły do uszczerbku na zdrowiu jej klienta. Wszystko przez to, że Fortuna rozwiesiła w swoich kolekturach plakaty, na których zamieściła dane Krzywkowskiego, a także dodała informację, że może być podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i finansowanie terroryzmu. Skąd tak poważne zarzuty? Otóż zdaniem adwokat doktora nauk matematycznych wszystko przez to, że jej klient wygrał w Fortunie sporą sumę. Bukmacher miał tak postąpić, by wydać zakaz gry dla Krzywkowskiego.
Po wydaniu tego pisma Marcin Krzywkowski nie mógł zawierać zakładów w punktach Fortuny, a limity dostał również u innych polskich bukmacherów. Co ciekawe gracz, który pozwał bukmachera na rekordową sumę pieniędzy, wygrywał wcześniej również duże sumy u innych bukmacherów. Jednym z nich był STS, o czym nam opowiedział:
Pozwał pan Fortunę o 60 milionów złotych. Skąd tak duża suma, bo mimo wszystko w polskich realiach mówimy o kwocie astronomicznej?
Wynika ona z rozporządzenia RODO. Tej wysokości zadośćuczynienia nie były w Polsce dotychczas zasądzane, ale też dotychczas nie było RODO. Możliwe, że wyrok w mojej sprawie będzie pierwszym (ew. jednym z pierwszych) tego typu w Polsce, więc nie da się z żadnym wcześniejszym go porównać. A wcześniejsze prawo było znacznie łagodniejsze niż RODO, które wymaga wyjątkowej dbałości o ochronę danych osobowych, a wszelkie nieprawidłowości – czy to nieumyślne, czy tym bardziej umyślne, z premedytacją (jak w przypadku Fortuny ze mną) surowo karze finansowo i pozwala ubiegać się przed Sądami Okręgowymi o odszkodowania/zadośćuczynienia. Poza tym, złamanie przez Fortunę prawa i wyrządzenie mi krzywdy dotyczy nie tylko rozesłania po całej Polsce moich danych osobowych (wraz z numerem PESEL i dokładnym adresem zamieszkania), ale też zniesławienia mnie – jakobym prał brudne pieniądze i finansował terroryzm. Dotyczy ono także dyskryminacyjnego potraktowania mnie przez Fortunę – oni sobie napisali w regulaminie, że mogą odmówić przyjęcia danego zakładu (bywają różne sytuacje – zmiana kursu/zmiana oferty/zarządzanie ryzykiem itp.), ale to nie to samo co zakazać wybranej osobie stawiania jakichkolwiek zakładów (nieobsługiwanie danej osoby). Zakłady bukmacherskie są formą rozrywki, są grą hazardową, do której Ustawa o grach hazardowych daje dostęp wszystkim pełnoletnim obywatelom (za wyjątkiem tych, co do których orzeczono sądowy zakaz uczestnictwa w tego typu grach). Dlatego Fortuna nie ma prawa ”tego pana nie obsługiwać”, bo nam się nie podoba, bo nas ograł, bo się boimy, że ogra nas znowu. Ale to najmniejsze z przewinień Fortuny. Główne to rozesłanie danych osobowych, rozwieszenie ich w punktach i zniesławienie mnie.
Jak dużo pan wygrał w Fortunie?
Mój bilans w Fortunie to około 1 mln zł na plusie. Suma wygranych jest dużo wyższa, ale było też bardzo dużo kuponów przegranych, a istotny przecież jest bilans. I tego nie liczyłem dokładnie, ale wynosi około 1 mln zł. Kwota kilkunastu milionów złotych, która padła z ust redaktora w filmie dostępnym na Youtube jest pomyłką. Być może chodziło o moje granie u wszystkich bukmacherów razem, być może chodziło o bilans ujemny Fortuny (i też pozostałych bukmacherów) – a ten jest znacznie wyższy ujemnie niż mój dodatni – za sprawą podatku 12% od stawki, który obowiązuje w Polsce. Przy dużych obrotach (suma stawek postawionych przeze mnie kuponów), zapłaciłem bardzo dużo podatku, który dalej Fortuna przekazała do Państwa Polskiego. Skoro wyszedłem ok. 1 mln zł na plus w Fortunie (po opłaceniu podatków od wszystkich moich kuponów), to oczywiście Fortuna musiała wyjść znacznie więcej na minus.
Czy wszystkie pieniądze zostały wypłacone?
Tak, Fortuna wszystkie moje wygrane wypłaciła.
Można wiedzieć, co pan obstawia albo jakim system się kieruje? Oczywiście chodzi mi o zarysowanie sytuacji mniej więcej, a nie podawanie całego systemu.
Moim zdaniem warto grać kupony ”bezpieczne” (czyli w Fortunie o kursie minimalnym 100 i kursie poszczególnych zdarzeń max. 3,5; wówczas z jednym błędem też jest dodatkowo wygrana, co prawda niższa (5-krotność stawki), ale jest – a jeśli się trafi bezbłędnie, to jest normalna wygrana na zasadach ogólnych tj. iloczyn stawki i kursów).
Plakaty z pana danym w Fortunie pojawiły się od razu po wygranej, czy najpierw dostał pan informację listownie albo telefonicznie?
Nie wiem czy należy je nazwać plakatami – były to kartki formatu A4. Ale niestety, widoczne i w pełni czytelne. Nikt mnie o tym nie uprzedził. Pewnego dnia po prostu sam o sobie przeczytałem w kolekturze…
W materiale „Fundacja Paragraf” mówi pan, że w STS-ie i Totolotku również są na pana nałożone limity. Tylko tam, czy gdzieś jeszcze, bo punkty naziemne mają również np. Milenium oraz LV BET?
W Milenium też mam limit, bardzo niski, ale nawet nie pamiętam jaki. W LV BET mogę normalnie grać. Mam tam z resztą status VIP. Status VIP, co ciekawe, przyznały mi też STS i Totolotek. A co najciekawsze, posiadam też status klienta VIP w… Fortunie. Gdy Fortuna, kilka miesięcy przed ich skandaliczną ”akcją” wobec mnie, nadała mi status VIP to zrobiła to poniekąd proroczo. Może nie do końca w tym sensie w jakim by chcieli, ale jednak status trafny (biorąc pod uwagę angielskie rozwinięcie skrótu VIP). Tocząca się przed Sądem sprawa na pewno nie należy dla Fortuny do błahych.
Jak rozumiem kartki z pana danymi osobowymi, o które toczy się sprawa, pojawiły się tylko w Fortunie?
Tak, tylko – i aż – w 600 punktach Fortuny w całej Polsce.
Czy u innych bukmacherów również wygrywał pan duże kwoty, bo w sieci można znaleźć informację, że w STS-ie również pan grał. Ba, nawet wygrał pan październikowy ranking Klubu STS w 2017 roku, a do rywalizacji dołączył pan dopiero w połowie miesiąca?
Ranking Klubu STS wygrałem, nie pamiętam dokładnie, 9 lub 10 razy (w internecie piszą tylko o pierwszym). Tak, w pierwszym miesiącu gry, gdy zainteresowałem się zakładami bukmacherskimi, to zarejestrowałem się dopiero w połowie miesiąca, ale udało mi się do końca miesiąca zdążyć przeskoczyć wszystkich w rankingu. Potem wygrałem ten ranking jeszcze 9 razy (w 14 kolejnych miesiącach). Zatem w STSie wygrałem 1 mln zł z samych Klubów STS, poza tym ok. 3 mln zł po prostu z kuponów.
W Totolotku ok. 0,5 mln zł. Jak widać, STSa moje wygrane mogły zaboleć znacznie bardziej niż Fortunę, ale po prostu trzeba wiedzieć jak się zachować. Prowadzenie firmy bukmacherskiej nie polega na tym, że klienci będą zawsze wszystko przegrywali – czasem wygrają, czasem przegrają. Bilanse niektórych graczy będą dodatnie (rzadziej), reszty ujemne (częściej), a bukmacher na pewno zarobi. W końcu to bukmacher układa ofertę, a gracz gra, ale jedynie wybierając spośród oferty podanej przez bukmachera. Jeśli jakiś bukmacher nie akceptuje tego, że zysk wynika z różnicy pomiędzy tym co gracze przegrają, a tym co wygrają i mści się na graczach wygrywających, to niewątpliwie nie ma prawa tego robić, a tym bardziej w taki sposób jak Fortuna to zrobiła ze mną. Radziłbym może po prostu zatrudnić kogoś mądrzejszego? Może lepiej układać ofertę i promocje?
Czy cała ta sprawa wpłynęła na pana zdrowie?
Niestety, tak. Ale nie będę o tym opowiadał publicznie.
Czy cała ta sprawa wpłynęła na pana karierę akademicką i polityczną?
Tak, ale analogicznie jak w kwestii zdrowia, wolę o tym nie mówić publicznie.
Jak zakończyła się rozprawa sądowa z maja tego roku?
Zostało zarządzone przesłuchanie świadków (pracowników dwóch kolektur). Po tym przesłuchaniu, które odbędzie się w sądzie w Warszawie, odbędzie się kolejna rozprawa (termin jeszcze nieznany) przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej.
Na jaki wyrok pan liczy?
Uważam, że słuszność powództwa, co do meritum, jest oczywista. Jedynie kwota jest niewiadomą.
***
Pan Marcin uważa, że słuszność powództwa jest oczywista. Od Fortuny dostaliśmy natomiast informację, że nie będzie komentować sprawy do czasu zakończenia trwania postępowania sądowego. O opinie poprosiliśmy również radcę prawnego Marka Plotę – szefa praktyki hazardowej i inspektora ochrony danych z Kancelarii RM Legal: – Z pewnością upublicznienie w punktach przyjmowania zakładów wzajemnych danych osobowych gracza we wskazanym zakresie i na taką skalę może zostać uznane za naruszenie ochrony danych. Z kolei sposób prezentacji oraz powiązanie informacji z obowiązkiem stosowania środków bezpieczeństwa finansowego może również budzić skojarzenia z podejrzeniem wobec tej osoby popełnienia przestępstwa prania pieniędzy i finansowania terroryzmu. Wątpliwe jest przy tym uznanie, ze ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu, czyli tzw. ustawa AML, może usprawiedliwiać upublicznienie danych osobowych gracza i w tym przypadku użyta została raczej jako pretekst do takiego działania.
– Pokreślenia wymaga, że publiczne udostępnianie danych osobowych podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej i korzysta z ochrony w tym m.in. z ochrony danych osobowych wynikającej z RODO. Takie działanie, o ile nie zostanie uzasadnione interesem lub obowiązkiem prawnym administratora danych, w tym przypadku podmiotu prowadzącego działalność w zakresie zakładów wzajemnych, powinno zostać uznane za sprzeczne z RODO. Warto dodać, że skorzystanie z ochrony przewidzianej w przepisach RODO, nie wyklucza możliwości kumulowania środków ochrony przewidzianych w powszechnie obowiązujących przepisach prawa, w tym również w zakresie środków ochrony prawa cywilnego przewidzianych w razie naruszenia dóbr osobistych, w szczególności dobrego imienia. Co istotne, szereg obowiązków wynikających z ustawy AML wiąże się z inwazyjnym przetwarzaniem danych osobowych i już jako takie rodzi wysokie ryzyko naruszenia praw i wolności osób, których to przetwarzanie dotyczy. Również przepisy ww. ustawy nakazują, zachowanie w tajemnicy informacji o prowadzonych analizach dotyczących prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu – dodaje szef praktyki hazardowej Kancelarii RM Legal
– Z całą pewnością, każda osoba, która doznała krzywdy lub poniosła szkodę majątkową lub niemajątkową w wyniku działania niezgodnego z prawem, czy to administratora danych, czy też innego podmiotu, ma prawo do ubiegania się o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę oraz odszkodowania za poniesioną szkodę. W każdym jednak przypadku to właściwy w sprawie sąd musi ocenić jaka kwota będzie odpowiednia dla prawidłowego wypełnienia funkcji zadośćuczynienia oraz odszkodowania, biorąc pod uwagę szereg czynników towarzyszących naruszeniu – kończy Marek Plota.
***
Sprawa jest rozwojowa, a wyrok może być precedensem nie tylko w skali branży bukmacherskiej, ale także całego kraju. Do tej pory w Polsce tej wysokości odszkodowania nie były zasądzane, ale należy pamiętać, że wówczas nie było RODO. Gdy już jest, pole manewru dla poszkodowanych w tego typu sprawach jest znacznie większe, ponieważ prawo stało się bardziej surowe.
Termin kolejnej rozprawy w sprawie Fortuny, którą Marcin Krzywkowski pozwał o 60 milionów złotych zadośćuczynienia nie jest jeszcze znany, ale zapewniamy, że będziemy bacznie obserwować, jak to wszystko dalej się potoczy.
Bartosz Burzyński