28.02.2017 00:00

Internetowy hazard zostanie zablokowany

Teleoperatorzy szykują się do blokowania hazardowych stron WWW. Choć przepisy wchodzą w życie 1 kwietnia, dostaną trzy dodatkowe miesiące na ich wdrożenie.

Udostępnij
Internetowy hazard zostanie zablokowany

Ministerstwo Finansów rozesłało operatorom dostarczającym internet do konsultacji specyfikację techniczną systemu teleinformatycznego dla kontrowersyjnego Rejestru Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą. Mówiąc prościej, chodzi o szczegółowe wytyczne, w jaki sposób mają wdrożyć blokady stron oferujących nielegalnie e-hazard.

To właśnie telekomy obciąży obowiązek unieruchamiania stron widniejących w wykazie, który będzie publikować i uzupełniać resort finansów. Co więcej, za niezablokowanie w ciągu 48 godzin każdej witryny, która pojawi się w rejestrze, operatorowi będzie groziło 250 tys. zł kary. To mniej niż początkowo przewidywał projekt ustawy zakładający kary w wysokości aż 500 tys. zł.

Oficjalnie operatorzy nie chcą jeszcze wypowiadać się w sprawie specyfikacji. Nieoficjalnie potwierdzają jednak, że przygotowują się do uruchamiania blokad. – Technicznie to nie będzie trudne zadanie, ale wymaga przećwiczenia. Wykaz witryn do zablokowania może się zmieniać, a więc musimy mieć opracowany model działania. Założenie jest takie, że każdy przedsiębiorca telekomunikacyjny ma mieć możliwość automatycznego „zassania” danych z MF do swego systemu i wprowadzenia blokady. Zapewne na początku będzie to działało podobnie jak było w przypadku systemu do przenoszenia numerów, czyli na bazie danych z Excela, ale z czasem będziemy chcieli opracować narzędzia automatycznie doprowadzające do blokad – mówi przedstawiciel jednej z dużych firm telekomunikacyjnych.

– Największym problemem może się stać kontrola wpisów i weryfikacja ewentualnych błędów, których operator nie ma w swoich obowiązkach. Obawiamy się, że ewentualne błędy w rejestrze mogą w konsekwencji spowodować błędy w blokowaniu, wynikające z problemów z danymi wyjściowymi – twierdzi Ewa Sankowska-Sieniek z Play i dodaje, że kolejną sprawą, na którą należy zwrócić uwagę, jest bezpieczeństwo rejestru, który może stać się atrakcyjnym kąskiem dla hakerów.

Stąd też trzymiesięczny okres przejściowy gwarantowany przez MF. – Ale jako że ten obowiązek ma objąć wszystkich dostawców włącznie z małymi osiedlowymi firmami, a w rejestrze mają być nie tylko bukmacherzy z domeną .pl, ale także oferujący hazard w języku polskim i próbujący reklamować się w Polsce z zagranicy, to zadanie wcale nie musi być proste – ocenia prawnik OlgierRudak, autor bloga o prawie nowych technologii Lege Artis.

Co więcej, zablokowanie hazardowych witryn niekoniecznie może oznaczać, że polscy gracze faktycznie będą mieli zamknięty dostęp do hazardu bez polskiej koncesji. – Ludzie już potrafią zmieniać ustawienia swoich serwerów, tak by wydawało się, że korzystają z internetu za granicą, mogą korzystać z serwerów proxy, które także „oszukują” i pozwalają obchodzić tego typu blokady. Nie mówiąc już o tym, że i sami dostawcy e-hazardu także mogą regularnie zmieniać swój hosting, by torpedować blokady – wymienia możliwe obejścia planowanego rejestru Rudak.

Trudniejsze do obejścia – i zapewne bardziej odstraszające dla graczy – będzie wprowadzane również nową ustawą zablokowanie płatności online od niezarejestrowanych w Polsce firm do polskich użytkowników.

Michał Kopeć, ekspert ds. międzynarodowego rynku hazardu z firmy analitycznej BetterCollective, ocenia, że ustawa hazardowa wprowadzi spore zmiany na rynku hazardu online. – Ale niekoniecznie wywoła je rejestr domen czy nawet blokady płatności dla graczy od serwisów niezarejestrowanych w Polsce. Owszem, obie formuły walki z nielegalnym hazardem zapewne zadziałają, ale decydujące znaczenie będą miały decyzje biznesowe firm oferujących hazard online – tłumaczy i dodaje, że część spółek, które działają na rynku brytyjskim albo starają się o tamtejsze licencje, musi udokumentować źródło przychodu przekraczające 5 proc. ogólnego zysku firmy. – A więc jeżeli bukmacher przekracza ten próg wynikami z Polski, to po wejściu ustawy, która została ratyfikowana przez Komisję Europejską, a więc obowiązuje w całej Europie, nie będzie chciał ryzykować utraty angielskiej licencji. Stąd będą zapadały dwa rodzaje decyzji: albo o rezygnacji z Polski, tak jak właśnie zdecydował serwis Pinnacle, albo o wystąpieniu o polską koncesję i zalegalizowaniu u nas działalności – dodaje Kopeć.

Całość czytaj na: gazetaprawna.pl

 

Udostępnij
Łukasz Kabała

Łukasz Kabała