Wyścigi konne 3 października 2024

Jak na spacer, to koniecznie na Tor Służewiec

autor: Lukasz
Łukasz Ostoja-Kasprzycki organizuje spacery po naszej stolicy. Zawsze zaprasza w miejsca ciekawe i naznaczone historią, a kiedy zapowiada wizytę na Torze Służewiec, to pojawiają się tłumy widzów. Opowiada o tym w najnowszym w numerze magazynu "Kanat".

Warszawa ma ciągle wiele nieodkrytych miejsc, do których warto zajrzeć, zwłaszcza jeśli się tutaj na co dzień mieszka. Tak oczywiste miejsca, jak Stare Miasto, Łazienki Królewskie czy Pałac i ogrody w Wilanowie zna każdy. Można i należy też jednak zaglądać w takie miejsca, o których na co dzień jest ciszej, a tworzą tożsamość stolicy Polski.

Jednym z takich miejsc jest Tor Służewiec, na które co jakiś czas zaprasza Łukasz Ostoja-Kasprzycki, varsavianista twórca portalu Po Warszawsku.

W najnowszym numerze magazynu „Kanat” 3/2024 opowiedział o swoim zainteresowaniu Warszawą i o spacerach po służewieckim torze. Sam zaciekawił się historią największego polskiego miasta jeszcze jako dziecko. Najpierw zaczął się zastanawiać, skąd wzięły się historyczne nazwy ulic i co przedstawiają stare fotografie. Zaczął się swoimi opowieściami dzielić z innymi i tak powstała społeczność, i zaczęły się słynne spacery.

Jest na nich coraz więcej osób i dzisiaj już można mówić o modzie na poznawanie Warszawy, przy czym na wydarzeniach organizowanych przez Ostoję-Kasprzyckiego nie pojawiają się raczej zwykli turyści, ale ludzie w jakiś sposób związani z miastem. Oni często znają swoją dzielnicę i okolicę, ale nic nie wiedzą o drugiej części ogromnego miasta. Dzięki takim wycieczkom zmienił się też profil „typowego” uczestnika wycieczki po Warszawie. Nie są to już osoby, które przychodzą, bo albo im ktoś kazał (uczniowie), albo mają dużo wolnego czasu (ludzie starsi). Teraz na wycieczkach pojawiają się osoby dwudziestokilkuletnie.
Jednym z najpopularniejszych miejsc, które gromadzi zawsze wielu zwiedzających, jest Tor Służewiec.

Przed startem sezonu wyścigowego na spacerze pojawiło się około 550 osób i przez pewien czas było to największe wydarzenie w historii Po Warszawsku (aż do czasu spaceru po Dolnym Mokotowie śladami Powstania Warszawskiego). Nic dziwnego, że było tylu chętnych, bo podczas takich wycieczek można zajrzeć w miejsca na co dzień niedostępne. Jak opowiada w wywiadzie Ostoja-Kasprzycki, ludzi najbardziej przyciągają rzeczy „od zaplecza”: tor treningowy, stajnie, mieszkania, szpital dla zwierząt, czyli miejsca, których na co dzień nie da się zobaczyć. Podczas spaceru można się też dowiedzieć, że tor był też miejscem kręcenia „Akademii Pana Kleksa”.

Ostoja-Kasprzycki opowiedział też o Wielkiej Warszawskiej, na którą się wybiera. To dzień, który przyciąga swoją atmosferą. Ludzie ubierają się w stroje z epoki, ale też obstawiają wyniki gonitw i przeżywają wyścigi. Kiedy koniec zbliżają się do mety, podbiegają do ogrodzenia i głośno krzyczą. Według varsavianisty tutaj każdy znajdzie coś dla siebie.

Dodaj komentarz