Jak wygląda hazard w Czechach?
Hazard u naszych południowych sąsiadów zaczął się rozwijać po upadku Czechosłowacji i powstaniu dwóch zupełnie niezależnych państw. Choć zanim do tego doszło na obecnych terenach Czech i Słowacji działały już takie firmy, jak Sazka S.A oraz Tipsport. Prawdziwy hazardowy bum nastąpił jednak w latach 90. gdy masowo powstawały naziemne kasyna. Większość z nich należała do […]
Hazard u naszych południowych sąsiadów zaczął się rozwijać po upadku Czechosłowacji i powstaniu dwóch zupełnie niezależnych państw. Choć zanim do tego doszło na obecnych terenach Czech i Słowacji działały już takie firmy, jak Sazka S.A oraz Tipsport. Prawdziwy hazardowy bum nastąpił jednak w latach 90. gdy masowo powstawały naziemne kasyna. Większość z nich należała do Merkur Casino, Czech Casinos, czy Casino Admiral. Małe kasyna cieszyły się dużą popularnością, ale wraz z biegiem lat hazard zaczął przenosić się do Internetu, a akurat tutaj Czesi przez dłuższy czas mieli prawny bałagan. Dopiero 2,5 roku temu wprowadzili ustawę, która przynajmniej teoretycznie wprowadziła klarowne zasady.
Jak w większości krajów na świecie hazardowy bum zaskoczył także Czechów, a właściwie to Czechosłowaków, ponieważ pierwszą ustawę o loteriach zatwierdzono w 1990 roku. Jak łatwo się domyślić, nie była skomplikowanym pismem prawnym. Ustawa ta była jednak jedynym aktem prawnym, który regulował tamtejszy rynek. Przepisów nie był więc właściwie żadnych do 2012 roku. Dopiero po ponad dekadzie, gdy rynek rozwijał się jeszcze bardziej, czeski rząd uznał, że obecną sytuację prawną należy zmienić. Pierwsze podejścia do napisania nowej ustawy zaczęły się we wspomnianym 2012 roku, ale nie przynosiły wymiernych skutków, ponieważ oferowały niewykonalne warunki legislacyjne i podatkowe. Dopiero cztery lata później Czechom udało się stworzyć ustawę, która weszła w życie na początku 2017 roku.
Zgodnie z ww. ustawą (nr 186/2016 Coll – przyp.red), aby ubiegać się o licencję bukmacherską w Czechach – w zależności od rodzaju licencji – należy uzyskać odpowiednie pozwolenia.
Działalność stacjonarna: Aby uzyskać licencję na działalność stacjonarną, należy otrzymać licencję podstawową od Ministerstwa Finansów, która wydawana jest na sześć lat. Niestety na tym formalność się nie kończą, ponieważ do oferowania zakładów wzajemnych potrzebne jest jeszcze zezwolenie od właściwego organu gminy, które ważne jest przez trzy lata.
Działalność online: Aby uzyskać licencję na działalność online, należy otrzymać licencję z resortu Ministerstwa Finansów, która wydawana jest na okres sześciu lat.
Wraz z początkiem 2017 roku o licencję mogli ubiegać się także zagraniczni operatorzy, którzy z tego skorzystali. Pierwszą taką firmą był BetStars, należący do grupy Star, w której są jeszcze tak znane marki, jak PokerStars, czy PokerStars Casino.
– Jesteśmy dumni z tego, że jako pierwszy międzynarodowy operator zakładów sportowych otrzymaliśmy licencję zgodnie z nowym systemem licencyjnym Republiki Czeskiej. Po szeroko zakrojonym rozwoju, jestem również bardzo zadowolony, że możemy teraz zaoferować graczom naszą ekscytującą mobilną aplikację następnej generacji, która jest integralną częścią naszych ciągłych starań mających na celu ulepszenie naszego produktu i ogólnej oferty zarówno dla obecnych, jak i nowych klientów – mówił wówczas dyrektor zarządzający BetStars, Zeno Ossko.
Co ciekawe BetStars licencję na oferowanie zakładów wzajemnych w Czechach otrzymał dopiero w listopadzie 2017 roku. Jako że był pierwszą zagraniczną firmą, która takie zezwolenie otrzymała, można wnioskować, iż procedury wcale nie były łatwe do przebrnięcia.
Ustawa z 2017 roku zakazuje kasynom oferowanie specjalnych bonusów, a także popularnych darmowych gier. Bez wątpienia to duży minus dla nowych firm, które często nowych klientów przyciągały poprzez atrakcyjny bonus od pierwszego depozytu albo właśnie tzw. free spiny. Co więcej zmiana prawa w Czechach nakazuje operatorom prowadzić politykę „odpowiedzialnej gry”. Każdy gracz, który będzie czuł się zagrożony, powinien otrzymać od firmy hazardowej bezpłatną pomoc.
Z uwagi na fakt, że hazard przeniósł się do Internetu, a ustawa hazardowa sprawiła, że zwiększył się podatek brutto od gier na automatach (z 28 do 35% od przychodu), stacjonarne kasyna wpadły w kłopoty finansowe. Przeciwnicy tych rozwiązań twierdzili, że wielu obywateli – ze względu na podwyższenie podatku – straci pracę w naziemnych kasynach. Z drugiej strony rząd argumentował swoje decyzje w ten sposób, że w najbliższych latach zmaleje przestępczość w dużych miastach. Ma tak się stać, ponieważ gracze online są bardziej spokojni od tych, którzy grali w stacjonarnych punktach. Miłośnicy slotów w naziemnych punktach, gdy przegrywali pieniądze, podobno często wychodzili na ulicę i kradli albo dewastowali mienie publiczne pod wpływem alkoholu.
Oczywiście w Czechach legalne są również zakłady bukmacherskie. W tym sektorze prym wiedzie Fortuna, która jest znana także w Polsce, Rumunii, Chorwacji i na Słowacji. Czeska spółka oferuje w swoim rodzimym kraju bardzo bogatą ofertę zarówno online, a także w punktach naziemnych, których na terenie naszego południowego sąsiada jest ponad 600. Zakłady online oferują również Maxi-Tip i REEL Spain. Z kolei Tipsport.net i Chance, którzy połączyli się w 2013 roku, również są wiodącymi firmami.
Przyszłość w Czechach niestety nie rysuje się w kolorowych barwach, ponieważ Ministerstwo Finansów ogłosiło plany zwiększenia podatków od gier hazardowych w kraju. Przypomnijmy, że obecnie oprócz automatów do gier, które podlegają opodatkowaniu w wysokości 35% dochodów z gier brutto (GGR), wszystkie inne podatki od hazardu wynoszą obecnie 23% GGR. Proponowane zmiany są następujące:
– Wzrost stawek do 30% GGR dla loterii, gier na żywo i operatorów bingo.
– Inne formy hazardu, takie jak zakłady z ustalonymi kursami, planowana jest podwyżka z 23% do 25% GGR.
– Podatek 35% dla automatów do gier pozostanie niezmieniony.
Zmiany miałyby zostać wdrożone w życie w 2020 roku. Trudno jednak powiedzieć, czy do tego dojdzie, ponieważ politycy niektórych partii nie zgadzają z propozycją Ministerstwa Finansów:
Miroslava Kalouseka (były lider partii KDU-CSL i TOP 09, który dwukrotnie pełnił funkcję ministra finansów): –Możemy podzielić słowo „hazard” na działania i uzależnienia społecznie akceptowalne… Istnieje duża różnica między automatami do gier, a grupą pracowników w miejscu pracy, którzy kupują losy na loterię. W przypadku loterii pozostawiłbym stawkę opodatkowania na obecnym poziomie. Uważam, że wzrost do 30% za absolutnie nieproporcjonalny i niepotrzebny.
Jan Volny (wiceprzewodniczący partii politycznej ANO 2011) – Zgodzę się z niewielką korektą, ale 30% to dużo i może przynieść efekt przeciwny do poboru podatków. Osobiście jestem trochę zmartwiony, obawiam się, że przesadzimy z wysokością podatku i spowodujemy wzrost szarej strefy. Obecne stawki podatkowe na gry na żywo i loterie są wystarczające.
Jan Bartosek (wybitny członek Izby Deputowanych w partii Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej) – Jeśli zwiększymy stawki, możemy doprowadzić do tego, że nie zyskamy więcej w podatkach, ale szara strefa ponownie urośnie w siłę.
Cóż, obawy Volnego i Bartoska są całkiem zrozumiałe, ponieważ wprowadzona w 2017 roku ustawa hazardowa nie sprawiła, że szara strefa zniknęła. Świadczy o tym chociażby raport, który opublikował portal „E15”. Wynikało z niego, że czeski rząd ukarał aż 24 nielegalnych operatorów. Kary były zawrotne, gdyż łącznie sięgnęły ponad 20 milionów dolarów. Bardzo szybko okazało się jednak, że Ministerstwo Finansów nie może ich wyegzekwować , ponieważ udało się ściągnąć jedynie 10 500 dolarów, co jest kwotą absurdalnie niską. Rząd ustosunkował się do artykułu dziennikarzy „E15” i tak naprawdę przyznał im rację, a także podkreślił, że ciężko zmusić operatorów zarejestrowanych na Karaibach do płacenia kar. Tym samym Czesi potwierdzili, że upomnienia finansowe mają jedynie charakter prewencyjny. Operatorzy, którzy wcześniej łamali prawo, nie otrzymają licencji, jeśli wcześniej nie zapłacą zaległych kar. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli podatki pójdą w górę, gracze przejdą do nielegalnych bukmacherów, których w Czechach pomimo wprowadzeniu „listy stron zakazanych” nadal nie brakuje.