19.02.2020 11:23

„Jesteśmy konkurentami, ale są kwestie, w których powinniśmy walczyć ramię w ramię”

Rok 2019 był bardzo udany dla firmy bukmacherskiej forBET, która pod względem udziału w rynku uplasowała się na trzecim miejscu. Właśnie o tym, ale także o nominacji w kategorii bukmacher roku w Polish Gaming Aces, nowych produktach, akcjach marketingowych, wycofaniu restrykcyjnych limitów, nowym programie lojalnościowym, czy problemach i rywalizacji na polskim rynku porozmawialiśmy z Mariuszem […]

„Jesteśmy konkurentami, ale są kwestie, w których powinniśmy walczyć ramię w ramię”

Rok 2019 był bardzo udany dla firmy bukmacherskiej forBET, która pod względem udziału w rynku uplasowała się na trzecim miejscu. Właśnie o tym, ale także o nominacji w kategorii bukmacher roku w Polish Gaming Aces, nowych produktach, akcjach marketingowych, wycofaniu restrykcyjnych limitów, nowym programie lojalnościowym, czy problemach i rywalizacji na polskim rynku porozmawialiśmy z Mariuszem Świętochowskim (dyrektor operacyjny forBET) i Pawłem Majewskim (dział marketingu). 

Bartosz Burzyński (Interplay):Nie mogę nie zacząć rozmowy od gratulacji – zostaliście nominowani w Polish Gaming Aces w kategorii najlepszy bukmacher roku. Jak oceniacie nominację i szansę na wygraną?

Mariusz Świętochowski: Nominację oczywiście oceniamy bardzo pozytywnie. Jesteśmy zadowoleni, że zostaliśmy zauważeni i docenieni. Mamy jednak świadomość, że wykonaliśmy dobrą pracę w poprzednim roku, stąd nominacja.

Uważam, że jesteśmy jednym z faworytów, by otrzymać nagrodę, ponieważ urośliśmy udziałowo najwięcej. Wiadomo, że pozostałym było trudniej dokonać aż tak dużego progresu, ponieważ działają na większą skalę. Mimo wszystko trzeba pamiętać o tym, że z całej stawki w poprzednim roku zyskaliśmy najwięcej.

Paweł Majewski: Podobnie jak Mariusz uważam, że zrobiliśmy dużo w 2019 roku, dlatego cieszymy się, że nasza praca została zauważona przez kapitułę Polish Gaming Aces. Znaleźliśmy się w gronie najlepszych bukmacherów za poprzedni rok, co już jest dużym wyróżnieniem.

Z czego jesteście najbardziej dumni, jeśli chodzi o wasze działania w 2019 roku?

PM: Trudno wskazać jedną rzecz, ponieważ w poprzednim roku działo się naprawdę dużo. Gdybym miał jednak wybrać, to na pewno jesteśmy bardzo zadowoleni z nowej wersji strony mobilnej. Odzew od graczy jest bardzo pozytywny, co zawsze nas cieszy. Nie oznacza to oczywiście, że zaprzestaniemy pracy nad stroną, ponieważ chcemy, by była jeszcze lepsza.

MŚ: Na pewno będziemy się wzorować na stronie mobilnej, jeśli chodzi o ulepszenie aplikacji na IOS i Android. Oprócz tego zwiększyliśmy ofertę na zakłady LIVE. Duża w tym zasługa naszych skautów, którzy są na stadionach. Warto zaznaczyć, że jesteśmy jedyną firmą w Polsce, która takowych posiada. Chcemy robić coś unikatowego, czego nie ma konkurencja.

Chciałbym podkreślić jeszcze jedną istotną rzecz. Gdy wystartowaliśmy nasz system, który dostarcza SB Betting, nie był do końca taki jak zakładaliśmy. Teraz jest już zdecydowanie lepszy. Zwłaszcza, jeśli chodzi o limity. Na początku musieliśmy się trzymać tych, które narzucił nam SB Betting. Mieliśmy zupełnie inną koncepcję w tej kwestii. Gracze, którzy założyli konto w 2016 roku mogli być nimi zniesmaczeni. Jestem wręcz przekonany, że tak było, ponieważ nawet na tegorocznych targach ICE w Londynie jedna osoba powiedziała mi o tych limitach. Przekazałem jej informację, że już tak nie jest, co bardzo ją zdziwiło.

Mówisz o tym, że obecnie forBET nie ma restrykcyjnych limitów?

MŚ: Dokładnie. Oczywiście są gracze, którzy są lepsi i mają limity w danych dyscyplinach. Jesteśmy jednak bardzo elastyczni, ponieważ zakłady na popularne wydarzenia, takie jak Liga Mistrzów każdy może stawiać do woli za ile chce.

Nadal będziecie mocno stawiać na segment zakładów wirtualnych?

PM: Na pewno jest to jeden z tych produktów, który jest dla nas bardzo ważny. Staramy się jednak nie wyróżniać jednego produktu. Mamy świadomość, że mamy klientów, którzy są fanami zakładów przedmeczowych, LIVE, czy wirtualnych. Nie możemy skupiać się na jednych mocniej, a na drugich mniej, ponieważ szanujemy wszystkich graczy.

 

Możemy się jednak spodziewać akcji promocyjnych, które stricte będą dotyczyć sportów wirtualnych?

PM: Będą takie akcje, ale na pewno nie odbędzie się to kosztem innych produktów.

Rozmawiamy o tym co jest dobre, ale z całą pewnością są rzeczy, w których macie jeszcze spore rezerwy?

MŚ: Tego jest dość sporo. Gdybyś zobaczył listę naszych tasków, trochę byś się przeraził.

PM: Nasze IT śmieje się nawet, że niedługi wywali nam system od dużej liczby tasków.

MŚ: A mówiąc już poważnie, problem w tej branży jest taki, że pomysłów mamy wiele, ale ich realizacja zawsze jest długa. Musimy skupiać się na tych najważniejszych w danym momencie, a tym samym niektóre odkładać na późniejszy termin. Czasami jednak nie trafimy z priorytetem, co zdarza się w każdej firmie. Trzeba wyciągnąć z takich sytuacji wnioski i cały czas pracować nad tym, by organizacja pracy była jak najlepsza. Tutaj jest klucz do sukcesu.

Paweł, a co twoim zdaniem jest najważniejsze, jeśli chodzi o stronę marketingową, którą się zajmujesz?

PM: Cały czas brakuje nam jednej rzeczy, o której bardzo dobrze wiemy. Chodzi oczywiście o fajny program lojalnościowy, który byłby adresowany do wszystkich graczy. Mamy dobry program dla graczy VIP, ale naszym zamiarem jest wypracowaniu systemu, który doceni wszystkich klientów. Na pewno jest to jedno z głównych zadań dla działu marketingu na rok 2020.

Całkiem niedawno zostaliście partnerem Runmageddonu. Skąd wzięło się u was zainteresowanie bieganiem?

PM: Jak pewnie zauważyłeś od początku w działaniach marketingowych szukamy swojej drogi. Naturalną kolejną wszystkich firm bukmacherskich w Polsce jest być blisko piłki nożnej. My również tam jesteśmy, ale chcemy także docierać do innych dyscyplin, które kochają Polacy.

Dało się to zauważyć po żużlu, który zaczęliście wspierać jako pierwsi.

PM: Dokładnie. Teraz natomiast otwieramy się na grupę biegaczy. I myślę, że będziemy tutaj działać bardzo mocno przez dłuższy czas, a nie tylko w tym roku. Gdzieś w tym pomaga na pewno fakt, że mamy w firmie wielu miłośników biegania. Nie da się ukryć, że w naszym kraju jest moda na bieganie. Chcemy dotrzeć do tych osób, a poza tym warto promować coś tak pozytywnego jak bieganie. Jestem wręcz przekonany, że projekt „forBET Runners” będzie cieszyły się dużym zainteresowaniem.

MŚ: Chcemy, by nasi klienci nie tylko obstawiali mecze, a następnie siedzieli przed telewizorem. Stworzymy różnego rodzaju akcje, które wręcz zachęcą graczy, by wyszli z domu pobiegać. Same pozytywy.

Chyba jeszcze żaden bukmacher na świecie nie zaangażował się w bieganie, czy się mylę?

PM: Powiem szczerze, że bardzo długo szukaliśmy, czy ktoś przetarł przed nami szlak, ale nie znaleźliśmy takiej informacji. Można więc chyba powiedzieć, że jesteśmy pierwsi.

Mam wrażenie, że forBET uchodzi wśród klientów za bardzo spokojnego operatora. Można powiedzieć, że panuje u was rodzinna atmosfera. Nie wchodzicie w niepotrzebne konflikty, na social mediach nie prowokujecie. Czy taki był zamiar, czy ta strategia sama się wykreowała?

PM: Od początku naszym celem było nie budować marki na konfliktach, czy kontrowersjach. Wydaje mi się, że więcej można na tym stracić, niż zyskać w dłuższym wymiarze czasu. Owszem, chwilowy rozgłos można zdobyć, ale tutaj nie działa zasada – nie ważne jak mówią, ważne, żeby mówili.

MŚ: Dodam jeszcze, że wydaje mi się, iż cała branża zmieniła się w ostatnim czasie. Jestem zdania, że są kwestie, w których powinniśmy się nawzajem wspierać. Nie widzę problemu w tym, by powiedzieć innemu operatorowi, że robi coś zbyt agresywnie. I Vice Versa. Rywalizujmy na różne akcje promocyjny, czy bonusy, ale nie podkładajmy sobie nóg. Powinniśmy działać razem w niektórych kwestiach, ponieważ prawo w Polsce jest takie, a nie inne. Działając w grupie możemy więcej osiągnąć.

Paweł jako osoba zajmująca się marketingiem na pewno obserwujesz działania innych firm w Social Mediach. Nie masz wrażenia, że zrobiła się moda na bycie „wyluzowanym” na Twitterze, czy Facebooku, a co za tym idzie ten marketing stał się bardziej agresywny?

PM: Nie wiem czy to jest już moda. Rozumiem co masz na myśli, ale mam nadzieję, że nie pójdzie to w złą stronę. Uważam, że my wszyscy jako branża powinniśmy rywalizować o graczy w sposób normalny. Tak jak wspomniał jednak Mariusz, działamy w trudnych warunkach, dlatego jest mnóstwo tematów, w których powinniśmy mówić wspólnym głosem.

Dotarła do mnie informacja, że chcecie wprowadzić podobne rozwiązanie do tego, które stosuje STS, czyli „Bet Games”. Czy to jest prawda?

MŚ: Chyba mamy kreta w firmie (śmiech). A mówiąc poważnie jest taki pomysł.

PM: I to jest właśnie to, o czym mówiliśmy przed chwilą, nie mamy problemu, by powiedzieć, że konkurencja zrobiła coś dobrze. STS wykonał dobry ruch, który się sprawdził, dlatego również myślimy o czymś takim.

W tym roku odbędą się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Czy w waszym przeświadczeniu to bardzo ważny okres dla firm bukmacherskich?

MŚ: Bez wątpienia jest to okres, w którym odzywają się gracze, którzy się są aktywni zawsze. Moim zdaniem przede wszystkim trzeba jednak patrzeć długofalowo. Rzecz jasna mistrzostwa Europy są bardzo ważne, ale nie najważniejsze. Nie skupiałbym się na tym aż tak bardzo.

Jeśli ktoś nastawia się tylko na ten okres, może się na tym mówiąc kolokwialnie przejechać. Gdyby na przykład Polska została mistrzem Europy albo zaszła daleko, bukmacherzy będą stratni.

PM: Umówmy się, Polska nie może być mistrzem Europy (śmiech).

Czyli łamiemy stereotyp, że duże imprezy sportowe są żniwami dla bukmacherów, gdyż tak jak Mariusz wspomniał zwykle w tym okresie grają gracze okazjonalni.

MŚ: Właśnie tak jak mówię – pozyskuje się głównie tzw. graczy niedzielnych. Choć fajnie pozyskać takich klientów, ponieważ oni są często VIPami. Stawiają naprawdę duże pieniądze na swoją ukochaną reprezentację, co może przynieść duże wpływy bukmacherom.

Pozostanie w czołowej trójce bukmacherów pod względem udziałów w rynku jest dla was zadowalające, czy będziecie starali się przeskoczyć jeszcze wyżej?

PM: Przede wszystkim patrzymy na wszystko realnie. Oczywiście chcemy dalej się rozwijać, ale nie zakładamy, że w 2020 roku wskoczymy na drugie miejsce, ponieważ mierzymy siły na zamiary. Wiemy z kim rywalizujemy – mowa o firmach, które od wielu lat są na rynku.

MŚ: Dokładnie o to chodzi. Na pewno chcemy dogonić pierwszą dwójkę, ale nie zrobimy tego w rok czy dwa.

Obecnie licencję na oferowanie zakładów wzajemnych w Polsce posiada aż 19 firm. Jaka waszym zdanie będzie tendencja, jeśli chodzi o wchodzenie nowych bukmacherów na rynek?

MŚ: Generalnie jestem w szoku, że już tylu bukmacherów pojawiło się na rynku. Po prostu nie wiem skąd pomysły na ten biznes? Może ktoś myśli, że ten rynek naprawdę jest warty 12 miliardów. Niestety ten tort jest już jednak tak zapełniony, że komukolwiek nowemu bardzo trudno będzie wejść na rynek. Prowadzenie firmy bukmacherskiej w Polsce jest naprawdę ciężkim kawałkiem chleba.

Tym bardziej że trudno nawet znaleźć fachowców, którzy mogliby taką firmę poprowadzić do sukcesu.

MŚ: Dokładnie. Bukmachera tworzą ludzie, a tych w branży jest mało. Praktycznie wszyscy fachowcy mają już gdzieś swoje miejsce. Jasne, zdarzają się transfery, ale o takie bardzo trudno, ponieważ każdy bukmacher wie, że nie może pozwolić sobie na stratę jednego ze swoich najlepszych pracowników.

Rozmawiał: Bartosz Burzyński 

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński