Jeździmy do Czech uprawiać hazard
Przegląd prasy. Czesi namiętnie robią w Cieszynie zakupy na targowiskach, a Polacy zakochali się w salonach gier w Czeskim Cieszynie. W przybytkach hazardu stanowimy już - jak szacują właściciele salonów - połowę klienteli
Czesi namiętnie robią w Cieszynie zakupy na targowiskach, a Polacy zakochali się w salonach gier w Czeskim Cieszynie. W przybytkach hazardu stanowimy już – jak szacują właściciele salonów – połowę klienteli.
Pierwsze salony z automatami są tuż za mostem granicznym. Kolejne znajdują się w uliczkach przylegających do Rynku oraz w osiedlach i na obrzeżach Czeskiego Cieszyna. Ile ich jest, dokładnie nie wiadomo, ale masa, a nowe ciągle powstają. Skąd nagle taki boom na hazard w spokojnym zaolziańskim miasteczku? – To przez Polaków – mówi barman salonu Vegas. – Bardzo dużo was przychodzi.
Oficjalnych danych o wysokości wygranych i liczbie gości w salonach nie sposób zdobyć. – Bo to interes, któremu rozgłos nie służy – dodaje barman.
Większość salonów działa całodobowo, ale najwięcej klientów pojawia się wieczorami. Wtedy też zjawia się najwięcej naszych rodaków. Czemu grywają w Czeskim Cieszynie, a nie w Polsce, gdzie też przecież są kasyna i salony gier?
– Nie sądzę, żeby to miało związek z prawem. Może jest taniej, może wygrane są większe? – zastanawia się Elżbieta Gowin, rzeczniczka Izby Celnej w Katowicach.
– Powodów jest co najmniej kilka – uważa Dorota Havlikova, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Czeskim Cieszynie.
Po pierwsze, w Republice Czeskiej jest najwięcej salonów gier w Unii Europejskiej, więc jest z czego wybierać. Po drugie, w niektórych są stoły do ruletki, a w Polsce to gra zarezerwowana wyłącznie dla drogich kasyn w dużych miastach. Ponadto w każdym salonie podaje się alkohol, który jest tańszy niż w Polsce, a są nawet miejsca, gdzie do żetonów klient dostaje drinka gratis.
– No i jeszcze jeden powód: anonimowość. W Czeskim Cieszynie jest małe prawdopodobieństwo, że spotka się znajomych i wpadnie na hazardzie – dodaje Havlikova.
Klienci salonów potwierdzają. – U nas jest jeden salon na miasto, a w Czeskim Cieszynie takich minikasyn jest dziesięć przy jednej ulicy. A poza tym można tanie i dobre piwko wypić – przekonuje 23-letni Marcin, student Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Do Czeskiego Cieszyna zagląda co jakiś czas. Mówi, że w salonach spotyka wielu Polaków. – To fajna zabawa. Jest dreszczyk emocji – przekonuje przyciskając klawisze automatu.
Ile można wygrać w takim zaolziańskim Vegas? Od kilkuset do kilku tysięcy złotych. – Zależy od szczęścia – mówi student z Cieszyna.
Salony gier mnożą się też w innych miastach pogranicza. W Boguminie automatów było już tak dużo, że władze postanowiły ograniczyć liczbę salonów, zakazując ich prowadzenia we wszystkich miejskich kamienicach. Czeski Cieszyn też rozważa możliwość ograniczenia liczby salonów. – Proszą nas o to sami obywatele, wskazując na negatywne zjawiska z nimi związane – tłumaczy zastępca burmistrza Stanisław Folwarczny.