08.01.2007 00:00

Kolejny wielki klub bilardowy

W Łodzi otworzył się drugi największy w Polsce klub bilardowy. 18 stołów do poola i 2 do snookera to zaledwie o jeden stół mniej od mikołowksiego Mario Bilard Club.

 

 

 

 

 

 

W Łodzi otworzył się drugi największy w Polsce klub bilardowy. 18 stołów do poola i 2 do snookera to zaledwie o jeden stół mniej od mikołowksiego Mario Bilard Club.
To kolejny duży obiekt bilardowy w Łodzi. na początku grudnia mieliśmy okazję być na otwarciu Jazda park w Manufakturze – centrum rozrywki z 9 stołami, salonem gier arcade.
Otwarcie klubu relacjonuje Gazeta Wyborcza

Dwadzieścia stołów na 600 metrach kwadratowych – w sobotę w dawnej Kaskadzie otwarto klub bilardowy Frame.

– Otworzyliśmy ten klub, bo chcieliśmy zrobić coś dobrego dla Łodzi – mówił Krzysztof Gardjas, współwłaściciel i pomysłodawca klubu. – Chcieliśmy, by łodzianie nie musieli jeździć do Krakowa czy Warszawy, by się dobrze bawić. W Łodzi też można.

Frame – bo tak nazywa się klub – położony jest na 600 metrach kwadratowych w dawnej Kaskadzie. Jest tam dwadzieścia stołów – osiemnaście do poola, najbardziej popularnej odmiany bilarda, i dwa do bardziej ekskluzywnego snookera. W sobotę było jeszcze uroczyście, dzień później przeprowadzono pierwsze amatorskie zawody.

Na otwarcie przyszło tak dużo osób, że nawet właściciele klubu byli zdziwieni. – Życzę wam takiej frekwencji codziennie – mówił Mieczysław Nowicki, szef łódzkiego sportu, jeden z oficjalnych gości. – W Łodzi powstało kolejne miejsce do aktywnego spędzania czasu. Jako przedstawiciel władz miejskich cieszę się i obiecuję pomoc – mówił.

Marcin Krzemiński, prezes Polskiego Związku Bilardowego, wręczył właścicielom licencję klubu bilardowego. – To miejsce to prawdziwy diamencik – komplementował.

Gwiazdą wieczoru był jednak Bogdan Wołkowski, nie bez przesady zwany Czarodziejem. To wielokrotny mistrz świata w trickach bilardowych, który na zakończenie wieczoru dał pokaz swoich „czarodziejskich” umiejętności. On też nie szczędził komplementów. – To kolejny profesjonalny klub w Polsce. Cieszę się, że takie powstają, bo wciąż jest ich za mało – mówił. I ma dużo racji, bo istnieją dowody, że w bilard grano już w piętnastym wieku, a niektórzy sugerują nawet, że ten sport powstał już w starożytności. Profesjonalnych klubów wciąż jednak w Polsce brakuje.

Plany właścicieli Frame są bardzo ambitne. Już w tym roku odbędą się tam dwie ważne imprezy – eliminacje mistrzostw Polski w kwietniu i finał amatorskich rozgrywek w listopadzie. 20 stycznia ruszy za to Polska Liga Bilardowa z łódzką drużyną. Powstać ma także Akademia Bilardowa dla dzieci. – Otworzyliśmy Frame z dwóch powodów – mówi Łukasz Tomczak, menedżer. – Po pierwsze traktujemy go jako rozrywkę dla łodzian, a po drugie, bilard to profesjonalny sport i chcemy rozpropagować go w Łodzi. Będziemy szkolić młodzież i zapraszać uczniów szkół podstawowych.

We Frame jest elegancko i stylowo. We wnętrzu przeważa ciemne drewno, na ścianach – czarno-białe grafiki. Całość dopełnia dyskretne światło, nie licząc oczywiście lamp zawieszonych nad stołami. Minusy? Przede wszystkim brak klimatyzacji i mało elegancka toaleta piętro niżej. Ale, jak zapowiada menedżer klubu, i to się wkrótce zmieni.

Ceny są przystępne. Najtańsza godzina (od 9 do 15) gry w bilard kosztować będzie 12 zł, najdroższa (po godz.18) – 18 zł.

Udostępnij
Bartłomiej Derdzikowski gazeta.pl 2007-01-07

Bartłomiej Derdzikowski gazeta.pl 2007-01-07