20.03.2013 00:00

Komentarz do wywiadu Min. Kapicy dla Rzeczpospolitej

W ostatnim czasie Rzeczpospolita przeprowadziła wywiad ze znanym i lubianym wiceministrem Kapicą.

Udostępnij
Komentarz do wywiadu Min. Kapicy dla Rzeczpospolitej

W ostatnim czasie Rzeczpospolita przeprowadziła wywiad ze znanym i lubianym  wiceministrem Kapicą. Wywiad znalazł się na piątkowych łamach tego dziennika i od razu wzbudził komentarze zaniepokojonych przedsiębiorców. Otóż zdaniem wiceministra, fakt że Prokuratura Apelacyjna, Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej, "zabiera z jego gabinetu dokumenty i dyski (…) nie jest niczym nadzwyczajnym". Pomni znakomitej współpracy z resortem finansów, czujemy się wyjątkowo niezręcznie zauważając, iż jest to „pierwsza nieprawda”, która pada z ust tak znamienitego autorytetu. W ostatnich 20 latach była to bodajże jedyna sytuacja, w której prokurator udał się z gospodarczą i niezapowiedzianą wizytą do urzędującego Wiceministra, nie wspominając już rangi tego pielgrzymującego dostojnika. Być może podróż do gabinetu Pana Wiceministra okazała się konieczną konsekwencją wcześniejszego postawienia zarzutów karnych dwóm zastępcom Szefa, a obranie miejsca na nową wizytę sugeruje, iż nie tylko kawa i ciastka smakowały, ale ku naszemu zmartwieniu, że prace prokuratury chyba już są na właściwych torach i zmierzają do postawienia takowych zarzutów także samemu Szefowi. Apelujemy zatem uprzejmie do Pana Premiera o rozważenie prewencyjnego odsunięcia ww. osoby od realizacji obowiązków służbowych i dalsze już nie narażanie uczciwych przedsiębiorców na kontakt z kimś kto, bądź co bądź, posiada już chyba podejrzaną proweniencję. Zgadzamy się bowiem, iż rynek hazardowy wymaga szczególnych standardów – i bynajmniej nie podwójnych.
    Powyższe kuriozalne oświadczenie Pana Wiceministra w zakresie wizyty panów wyspecjalizowanych w ściganiu ciężkiej przestępczości kryminalnej nie było jednak jedyną kwestią, która zwróciła naszą uwagę. Otóż po raz kolejny Pan Wiceminister skompromitował siebie oraz swój urząd w momencie, w którym stwierdził, iż "jest jeszcze przedwcześnie mówić o jakichkolwiek roszczeniach odszkodowawczych" firm hazardowych wobec państwa. No cóż pozostaje nam zgodzić się z Panem Wiceministrem, sądy działają wolno – zatem jeszcze nie w tym roku. Co nie umniejsza ogromu przegranej Państwa w Trybunale Europejskim oraz w NSA.
    Z pewnym zażenowaniem przyjęliśmy natomiast argumentację Wiceministra Finansów, co do celu, który resort realizuje w zakresie gier. Otóż zdaniem Wiceministra resort finansów poczuł się pierwszoplanowo powołany do walki z uzależnieniami. Panie Ministrze, nie wiemy czy Pan wie, ale Ministerstwo Zdrowia jest na Miodowej 15, a naszym skromnym zdaniem ta Pana pijarowska zagrywka wypływa raczej z faktu niezrealizowania przez Pana celu fiskalnego, za realizację którego kładł Pan przed posłami własną głowę. Tak, tak – są jeszcze w tym kraju osoby, które to pamiętają.
    Z pewnym rozbawieniem zapoznaliśmy się także z resortowymi szacunkami na temat szarej strefy w sektorze gier. I byłoby całkiem śmiesznie, gdyby nie było tak tragicznie. Otóż jak komunikuje nam Pan Minister okazuje się, że celnicy wykryli 3 tys. nielegalnie działających maszyn. My to sprawdziliśmy – tych maszyn było 3229 maszyn na 4584 kontrole (Biuletyn Służby Celnej za 2011, str. 84). Dla porównania w 2009 r. tych kontroli było 21 642 co skutkowało, nie wiedzieć czemu, tylko 283 sprawami karnymi (Biuletyn Służby Celnej za 2009, str. 85 i 86).  Wygląda na to, iż Pan minister nie tylko pomylił się co do możliwości kontroli rozwoju szarej strefy, ale wydaje się że pomniejszając  liczbę kontroli próbuje ten problem w jakiś sposób zamieść pod dywan. Bo co by było, gdyby tych kontroli było 5 razy tyle co w 2009r. – czy powyższe oznaczałoby 15 tys. wykrytych maszyn? Przy 50% skuteczności deklarowanej przez Ministra świadczyłoby to o 30 tys. szarej strefie. Powoli zastanawiamy się, kto szybciej się uwinie, czy Prokuratura Apelacyjna, czy prewencyjnie już sam Minister zabezpieczy się i wytoczy swojemu zuchowi zarzuty dyscyplinarne z tytułu eksplozji szarej strefy.  
    Jak się nam wydaje nie będzie to jednak ostatnia przygoda Ministra Kapicy z wymiarem sprawiedliwości. W dalszej części tekstu nasz zuch informuje społeczeństwo, iż firmie łamiącej Kodeks Karno-Skarbowy wydał zezwolenie na działalność hazardową. Oczywiście pobudki jego są jak najbardziej szlachetne, a w sumie to o co chodzi "bo firma przecież uznała swoje błędy, no i ma (no te…..) intencje". Jako firmy z takowymi, również chcielibyśmy widzieć jak minister świadomie łamie prawo w naszej sprawie, ale jesteśmy realistami – stąd zadajemy sobie pytanie co, a raczej kto za tym stoi i z jakiego tym razem paragrafu beknie nasz ulubiony VIP. Jak do tego dorzucimy, że firma ta działając nielegalnie przyjmowała nielegalne wpłaty i później wprowadzała je do obiegu, to mamy już chyba pranie pieniędzy (i pomocnictwo), a o dalszych konsekwencjach podatkowych to już nie myślimy – bo chyba od zadeklarowanej, a zatem ujawnionej nielegalnej działalności należy się chyba zwrot podatków za cały rok ….no już sami nie wiemy, miód malina. Czytając wymówki naszego specjalisty nie możemy wręcz wyjść z podziwu, z jakim wręcz profesjonalizmem można strzelać gafy i następnie donosić na siebie samego. Po tylu latach jest Pan w stanie nadal nas zadziwić. Tak w sumie, to po takim okresie czujemy się już prawie jak rodzina. Pana dokonania to jakby nasze własne –  nie możemy zatem wyjść z podziwu, że razem "takie polskie budujemy".
    Mimo tych wielu ciepłych myśli, które poświęciliśmy naszemu celnemu idolowi, nie umknął nam kolejny jego konceptualny majstersztyk. Otóż dowiedzieliśmy się jakoby "wprowadzenie ustawy o grach hazardowych spowodowało, że działalność prowadzona bez zezwolenia jest ścigana". Tutaj zaczęliśmy się na poważnie zastanawiać, z jakiego drzewa Pan minister spadł. Być może powiemy coś zaskakującego, ale nielegalne urządzanie gier było już ścigane pod rządami starej regulacji. Nasze „prze-szczęście” dopełniło się, gdy w dalszej części wypowiedzi usłyszeliśmy kolejne (równie uczciwe) zapewnienia o ściganiu nielegalnych firm internetowych. Proszę państwa,  całe ……11 postępowań jest toczonych przez strudzonych w pocie czoła urzędników. Abstrahując już od tego, że przez ostatnie 3 lata nic one nie dały, to kiedyś sami, jak jeszcze potrafiliśmy liczyć, to doliczyliśmy się 50 zagranicznych firm obecnych w Polsce. Wygląda na to, że w Ministerstwie Finansów nie chcą lub nie potrafią liczyć, co dobrze rokuje w sezonie składania Pitów. Niby powinno nam ulżyć.
    Na zakończenie przyjęliśmy, niczym młody junak ciastko z kremem, profesjonalną argumentację tego urzędnika wskazującą przyczyny wzrostu obrotów firm bukmacherskich. Nie wiemy co bardziej nas zadziwiło, czy jego  odpowiedź, jakoby rzekomo przecież no ta….”no przecież jego polityka”, czy też bardziej refleks Pani redaktor, iż chyba jednak …te…no….jednorazowe wydarzenia w świecie sportu, no wiecie Euro 2012, Igrzyska w Londynie. Nasz wiceminister nas nie zawiódł, rozbrajająco i ze znanym nam już profesjonalizmem, stwierdził – "może". Wraz z ww. zarzutami prokuratorskimi, dyscyplinarnymi i Bóg wie jakimi jeszcze, ten jego profesjonalizm dobrze wróży jego dalszej misji. Amen.

Redakcja Interplay

Udostępnij
Interplay

Interplay