Mariusz Korzeb: Wrócimy do starych czasów, jeśli nie dojdzie do zmian
Zapraszamy na rozmowę z wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, Mariuszem Korzebem, w której poruszyliśmy kilka istotnych spraw odnośnie do wydawanych licencji przez Ministerstwo Finansów.
W „Rzeczpospolitej” napisał Pan: – „Niestety, jak to często w sporcie bywa, po trudnej pierwszej połowie, w drugiej zabrakło przysłowiowej pary”. Miał pan na myśli odciążenie pod względem podatkowym i administracyjnym polskich firm bukmacherskich?
Miałem na myśli fakt, że Ministerstwo Finansów nie poszło za ciosem i po wprowadzeniu dobrej nowelizacji przepisów ustawy o grach hazardowych, zaprzestało właściwego stosowania regulacji prawnych. Organ wydający zezwolenie na prowadzenie zakładów ma obowiązek badania legalności kapitału firmy, która o takie zezwolenie się ubiega. W praktyce jednak to nie działa.
Polskim firmom jest nie na rękę, by zagraniczni potentaci wrócili na rynek?
Na pewno celem polskich firm nie jest ograniczanie dostępu do rynku nowym podmiotom. Zdrowa konkurencja jest korzystna dla biznesu. Odrębną kwestią jest jednak zwykła sprawiedliwość wobec uczciwych firm, które przez lata płaciły podatki i inwestowały w polski sport. Przy obecnej sytuacji wygląda to tak, że podmioty działające przez wiele lat nielegalnie na polskim rynku, otrzymują od Ministerstwa Finansów stosowne zezwolenia, choć nie spełniają ustawowego kryterium legalności kapitału. Ich kapitał pochodzi m.in. z dochodów osiągniętych z działalności na terenie Polski, która to działalność była nielegalna.
Można było zrobić więcej przy samej nowelizacji ustawy?
Zawsze można zrobić więcej, ale tutaj i tak zrobiono dużo w porównaniu do wcześniejszych lat. Skupmy się teraz przede wszystkim na respektowaniu reguł prawnych, które w chwili obecnej są pomijane przy wydawaniu licencji. Chciałbym jednak raz jeszcze podkreślić, że jesteśmy za rozwojem rynku i większą liczbą rejestracji, ale to musi odbywać się zgodnie z literą prawa.
Szczerze mówiąc sprawa jest dość absurdalna, bo wystarczy kilka minut, by sprawdzić, że niektóre firmy ewidentnie są powiązane z gigantami, którzy kilka lat temu działali na polskim i nie odprowadzali danin do budżetu państwa.
Zastanawiające jest, że Ministerstwo Finansów wydawało zezwolenia bez dokonania odpowiedniej weryfikacji. W końcu mówimy o branży szczególnej, której dedykowane są odpowiednie regulacje. Spełnienie restrykcyjnych warunków formalnych jest podstawą, by w ogóle rozpocząć działalność w tym zakresie. Okazuje się jednak, że regulacje prawne, choć ujęte w sposób prawidłowy, nie są w praktyce przestrzegane. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w państwie prawa. Tak więc do samych przepisów nie można mieć zastrzeżeń, natomiast niezrozumiały jest brak nadzoru Ministerstwa Finansów, który odpowiada za wydawanie zezwoleń na organizowanie zakładów wzajemnych. Dziwi także brak jasnych procedur dla pracowników Ministerstwa Finansów przy badaniu legalności kapitału, bo oczywiście pewną wiedzę w tym zakresie trzeba mieć, ale nie mówimy również w tym przypadku o fizyce kwantowej. Może zabrakło odpowiedniego przeszkolenia tych pracowników.
Firmy, które działały nielegalnie powinny mieć prawo, by kiedykolwiek wrócić na polski rynek?
Celem głównym nowelizacji było powstrzymanie działalności nielegalnych podmiotów, które działały na terenie naszego kraju. Myśląc czysto biznesowo, z całą pewnością, branża nie chce ograniczyć działalności tylko do kilku firm. Chodzi jednak o to, by warunki były równe dla wszystkich. Tak więc Ministerstwo Finansów powinno dopuszczać na rynek nawet te firmy, które w przeszłości zgrzeszyły, ale w pierwszej kolejności powinno we właściwy sposób stosować obowiązujące reguły gry.
Następnie resort finansów powinien rozważyć wprowadzenie zmian w prawie. Ewentualne rekompensaty od chcących się zarejestrować w Polsce firm offshore z tytułu poniesionych strat przez budżet państwa, który został wydrenowany na setki milionów złotych, wydaje się być najbardziej racjonalny. Powinno tak się stać także dlatego, by zachować równowagę konkurencji.
Jakie kary pan proponuje?
Można rozważyć wprowadzenie chociażby okresu karencji na wprowadzenie oferty na rynek, ale także zadośćuczynienie finansowe, jeśli któryś z podmiotów nie płacił wcześniej danin do budżetu państwa. Przede wszystkim rozwiązania muszą być sprawiedliwie zarówno wobec budżetu państwa, jak i polskich firm, które przez lata działały uczciwie.
W którą stronę pana zdaniem zmierza obecna sytuacja?
Generalnie działania samego Ministerstwa Finansów i rządu należy uznać za pozytywne, chociażby w kontekście zmian legislacyjnych, które zostały wprowadzone w 2017 roku. Natomiast – wracając do początku rozmowy – problemem jest wykonywanie obowiązujących przepisów. Przyczyną może być niewystarczająca wiedza z zakresu metod badania legalności kapitału przy udzielaniu zezwoleń na prowadzenie działalności w Polsce.
Czyli mamy już pożar czy mówimy raczej o ogniu, który możemy ugasić bez wzywania straży pożarnej?
Na ten moment Ministerstwo Finansów ma jeszcze czas na podjęcie stosownych działań naprawczych. Resort finansów po zgłoszeniu tych problemów przez branżę, będzie zmuszony do analizy pewnych kwestii. Jakie będą tego skutki? Naprawdę trudno teraz powiedzieć, ale miejmy nadzieję, że przedstawione problemy zostaną wyeliminowane, a popełnione dotychczas błędy naprawione.
Bezgraniczne wydawanie zezwoleń sprawi, że wrócimy do starych czasów, gdy zagraniczne firmy bukmacherskie zdominowały rynek?
Bez wątpienia tak się stanie, jeśli nie dojdzie do zmian. Ministerstwo Finansów powinno stać na straży, by do tego nie dopuścić. Teraz czas na wnikliwą weryfikację wydanych już zezwoleń, a także na dokładną weryfikację legalności kapitału wnioskodawcy przy wydawaniu ich w przyszłości.