12.03.2007 00:00

Miły dzień w polskim cyrku

O wizycie w Cyrku Arlekin w Ostrowie Wielkopolskim opowiada Marian Widyński.

Udostępnij

 

 

 

 

 

 

 

 

Cyrk Arlekin
Dnia 7 marca 2007 roku przy stadionie miejskim w Ostrowie Wielkopolskim stał od rana Cyrk Arlekin. Byłem tam by zobaczyć kto tam pracuje i czy potwierdza się, że jest to polski cyrk. Rozmawiałem wtedy z mistrzem areny polskiej p. Andrzejem Pietrusiakiem i umówiłem się na późniejszą rozmowę jeszcze przed przedstawieniem.

Po raz wtóry do cyrku wróciłem na godzinę przed przedstawieniem, a tu niespodzianka kolejka przed kasą cyrku. Ludzie wchodzili już wtedy przez bramkę cyrkową. Kolejka nie malała, a zbliżała się godzina 17-ta godzina rozpoczęcia przedstawienia.
Wreszcie pod namiotem tusz (szkoda tylko, że z magnetofonu) i konferansjer rozpoczyna a artyści paradnym krokiem wkraczają na arenę. Zaczyna się parada w Cyrku Arlekin.
Na arenie pierwszy numer hula-hoop i Jolanta. Wirujące koła skupiają oczy kompletu widowni. I już na arenie clowni Mirek i Fantik witają się z dziećmi. Wszędzie uśmiechy i błyski w oczach milusińskich. Już ustawiony podest a na nim wałki i laureaci wielu nagród Arek i Dorota Turk. Arek na siedmiu wałkach, a nawet okręca się na sześciu wałkach. A co to, wirujące talerze i Duet Fantik. Każdą przerwę wypełniają clowni, a tym razem w towarzystwie lalki Shrek. Na arenę wkracza Andrzej Pietrusiak i
jego ptaki. Pełen fantazji pokaz różnych ptaków wprawia w osłupienie widzów. Robi się ciemno i orientalna muzyka zaprasza na arenę na arenę Duet Turk i ich węże. I już po chwili przerwa.
Na arenie kucyki, węże, małpki i pełno dzieci. Wielu chce kupić watę cukrową, pop-corn, różne słodycze i pamiątki. Przed cyrkiem dzieci wozi wielbłąd i jego pan Andrzej Pietrusiak.

Przerwa przedłuża się bo wszyscy chcą czegoś spróbować jednak muzyka woła nas pod namiot cyrkowy.
Na arenie stoi looping pojedynczy, a na nim swoje ewolucje wykonuje Duet Turk. Wirujące koło i raz na nim Dorota i raz na nim Arek. Na arenie po raz wtóry clowni umilają czas. Pełno gołębi i ich pani Helena. Ptaki wirują, fruwają ku uciesze dzieci. A teraz co to – psy Duetu Fantik. Konferansjer pyta dzieci co chcą jeszcze zobaczyć głośny krzyk dzieci wielbłądy i na arenę wkraczają trzy wielbłądy i ich treser Iwan (Andrzej Pietrusiak). Po wiele minutach przedstawienie kończy się i czas wychodzić.

Rozmawiam jeszcze z jednym ze współwłaścicieli cyrku Arlekin p. Krzysztofem Mazurem (drugi współwłaściciel p. Julian Madej jest w trasie) chcąc upewnić się czy cyrk Arlekin jest cyrkiem naprawdę polskim.

Dowiaduję się, że w cyrku pracują byli właściciele cyrków Józef Pytlak (Cyrk Poznań) jako kierownik techniczny i Stanisław Piasecki (Cyrk Olimpia) jako kierownik transportu i właściciel kucy. Pracują tam także artystki cyrkowe pp. Iwona Pytlak i Lucyna Górka. A pod namiotem prawie sto
procent to polscy ludzie areny.
Tuż po 22-giej wróciłem odwieziony przed dyrektora do domu.
Był to miły dzień w polskim cyrku.

Udostępnij
Marian Widyński

Marian Widyński