Nowelizacja Ustawy
Ponad 140 mln zł rocznie mógłby zyskać budżet państwa, gdyby zalegalizowano w Polsce hazard w Internecie - twierdzi Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Są takie plany, ale monopol na działalność w sieci miałaby państwowa spółka
Ponad 140 mln zł rocznie mógłby zyskać budżet państwa, gdyby zalegalizowano w Polsce hazard w Internecie – twierdzi Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Są takie plany, ale monopol na działalność w sieci miałaby państwowa spółka
Projekt, nad którym pracuje zespół złożony z przedstawicieli resortów finansów, skarbu i sportu, przewiduje m.in. legalizację hazardu w Internecie. Jego organizacją miałaby się jednak zająć państwowa spółka. Sprzeciwiają się temu internetowi bukmacherzy. Ich biznes rozwija się w naszym kraju bardzo prężnie, mimo że nie ma umocowania w polskim prawie – Ministerstwo Finansów mówi nawet wprost: hazard internetowy jest w Polsce nielegalny. Od czego są jednak przepisy unijne.
– W 2003 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że każdy operator, który ma licencję na świadczenie usług wydaną choćby w jednym kraju UE, może oferować swoje usługi w całej Unii. Dlatego uważamy, że nasza działalność również w Polsce jest legalna – mówi „Rz” Karin Klein, rzecznik prasowy firmy bukmacherskiej Bwin.
Spółka działa we wszystkich krajach UE, choć ma licencje tylko w czterech z nich. Polskojęzyczną witrynę prowadzi od 2004 r. Po trzech kwartałach tego roku miała 289 mln euro przychodów, trzykrotnie więcej niż przed rokiem. Firma nie podaje, ile zarabia dzięki polskim graczom. Przyznaje jednak, że ani ona, ani jej klienci nie płacą w naszym kraju podatków.
– Nie kryjemy się z naszą działalnością. Bardzo chętnie płacilibyśmy podatki, ale nie ma obecnie regulacji, które by nam to umożliwiły – mówi Karin Klein.
Dodatkowe miliony przepadną?
Z analizy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) wynika, że dzięki dopuszczeniu do rynku gier i zakładów online wszystkich chętnych podmiotów do państwowej kasy trafiałoby dodatkowo ponad 140 mln zł rocznie. Obecnie całkowite wpływy podatkowe z hazardu wynoszą ok. 880 mln zł. Największą popularnością w Internecie cieszą się kasyna, zakłady wzajemne oraz gry takie jak w salonach z automatami. IBnGR szacuje, że tylko w przypadku zakładów bukmacherskich internetowa szara strefa jest warta tyle co rynek oficjalny, czyli ok. 700 mln zł. W internetowych kasynach i salonach gier Polacy mogą zostawiać blisko miliard złotych, czyli połowę tego co w legalnych placówkach. Dlaczego autorzy propozycji nowelizacji ustawy hazardowej chcą zatem zrezygnować z milionów, które mogłyby zasilić państwową kasę? Ich zdaniem przemawiają za tym m.in. pełny nadzór nad spółką organizującą zakłady online, analiza przepływów finansowych i przeciwdziałanie praniu pieniędzy. Co jednak ciekawe, autorzy projektu nie kryją, że mimo tych ograniczeń szara strefa nie zniknie. Mówią o tym między wierszami.
„Na skutek zalegalizowania gier online ma nastąpić ściągnięcie z rynku pewnego procentu kwot przeznaczonych na gry w Internecie” – czytamy w uzasadnieniu.
Wniosek do Trybunału
Ustanowienie monopolu na gry i zakłady online budzi też inne zastrzeżenia.
– Byłoby to niezgodne z prawem unijnym. Wysłaliśmy wniosek w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich. Liczymy na to, że zgłosi to do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – my nie możemy tego zrobić – mówi Jacek Spendel, wiceprezes stowarzyszenia KoLiber, które sprzeciwia się wszelkim monopolom jako barierom ograniczającym rozwój gospodarczy.
Rzecznik resortu finansów Jakub Lutyk nie chce roztrząsać sprawy. – Prace nad projektem nowelizacji są jeszcze na etapie wstępnym. Zespół międzyresortowy sprawdza, jakie korzyści przyniosłoby powołanie państwowej spółki organizującej hazard w Internecie – informuje rzecznik.
Propozycje zmian w ustawie wywołały także wrzenie wśród operatorów gier na automatach o niskich wygranych. W planach jest bowiem podniesienie podatku ze 125 do 180 euro od urządzenia miesięcznie. Spowoduje to zniknięcie z rynku jednej czwartej tych urządzeń – wynika z analizy przeprowadzonej przez Izbę Gospodarczą Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. Segment automatów do gier jest najdynamiczniej rozwijającą się częścią rynku hazardowego w naszym kraju. Obecnie działa u nas ok. 19 tys. automatów do gier o niskich wygranych, o ok. 6 tys. więcej niż przed rokiem. – Po podniesieniu stawki podatku legalne urządzenia mogą być zastępowane nielegalnymi – uważa Stanisław Matuszewski, prezes izby.