04.05.2007 00:00

Nowy raport na temat nawyków graczy

Nowy raport o nawykach graczy odkrywa, że zdecydowana większość graczy odrzuca tezę o wpływie gier video na stosowanie przemocy w prawdziwym życiu oraz zobojętnieniu wobec przemocy na ulicach.

Udostępnij

 

 

 

 

 

 

 

Nowy raport o nawykach graczy odkrywa, że zdecydowana większość graczy odrzuca tezę o wpływie gier video na stosowanie przemocy w prawdziwym życiu oraz zobojętnieniu wobec przemocy na ulicach.
Raport opublikowany przez British Board of Film Classification (BBCF) dodaje, że gracze nie mylą prawdziwego życia z wirtualną rzeczywistością i stosowanie przemocy w grach nie wywołuje u nich poczucia bezkarności.

David Cooke, dyrektor BBCF dodał, że gry video niewątpliwie stają się coraz bardziej popularną formą rozrywki u coraz większej ilości ludzi.

Raport wnika też głębiej w psychikę graczy i stara się odpowiedzieć na pytanie dlaczego ludzie grają i jaki wpływ ma na nich samych granie. Cooke mówi, “Mamy nadzieję, że raport będzie dobrą pożywką dla branży gier i przyda się wielu osobom tworzącym gry, a w ciągu najbliższych miesięcy postaramy się sklasyfikować poszczególne gry. Technologia idzie do przodu i gry stają się coraz bardziej realistyczne dlatego potrzebne jest ich sklasyfikowanie, żeby chronić młodszych graczy przed produktami z przesłaniem dla dorosłych”.

Inne wnioski wypływające z raportu to, że gry są bardziej interaktywną formą rozrywki od np.: oglądania telewizji, w związku z czym trudniej jest zapomnieć, że właśnie się gra tak jak ma to miejsce w przypadku oglądania telewizora. Ludzie postrzegają też granie jako bezstresową i pozbawioną ryzyka rozrywkę, która pozwala im uciec od trudów codziennej rzeczywistości.

Dlaczego więc ludzie przychodzą do centrów rozrywki zamiast zostać w domu ze swoim pecetem? Może właśnie dlatego, że szukają czegoś więcej niż tylko bezstresowej rozrywki. W salonie np.: ktoś może próbować nam wyciągnąć portfel z kieszeni podczas grania, co może dostarczyć nam całkiem sporych emocji 🙂

Udostępnij
A.B.

A.B.