Peszko i Dudek typują mistrza Polski. Dwa różne zdania! [WYWIAD]
Sławomir Peszko i Jerzy Dudek od lat pełnią role ambasadorów firmy Superbet. Byli reprezentanci Polski w piłce nożnej pojawili się również na gali serwisu Legalnibukmacherzy.pl, podczas której Superbet wygrał aż w sześciu kategoriach. Po ceremonii porozmawiali z nami o ich współpracy z bukmacherem i nie tylko.
Tomasz Dębek, Interplay.pl: Który raz jesteście na gali Legalnych Bukmacherów?
Sławomir Peszko: Trzeci raz.
Jerzy Dudek: Ja po raz drugi.
TD: Jak wrażenia z tegorocznej imprezy? Superbet znów rozbił bank.
SP: Kiedy wygrywa się sześć statuetek, jest super. (śmiech)
JD: Podobało mi się. Oczywiście kiedy się wygrywa, nie może być inaczej.
TD: Macie już spore doświadczenie jako ambasadorzy. Pan Jurek jest z Superbetem od wejścia na polski rynek w 2017 r. Pan Sławek dołączył w 2021. Jak odnajdujecie się w tej roli?
JD: Bardzo dobrze. W takim towarzystwie jest przyjemnie pracować, szczególnie kiedy firma się rozwija. Pamiętam pierwsze kroki Superbetu w Polsce, jak to wtedy wyglądało. Nie było łatwo, ale ciężka praca całej ekipy została nagrodzona. Sport nauczył nas tego, że tylko ciężką, cierpliwą pracą można wspinać się do góry. To sprawdza się też w przypadku Superbetu.
SP: Najważniejsze, że jest ciekawie. Współpracujemy z grupą ludzi, która ma naprawdę bajeczne pomysły, a my dostosowujemy się do nich i realizujemy je po prostu najlepiej, jak możemy.
TD: Macie jakiś ulubiony spot reklamowy czy akcję, w której uczestniczyliście jako ambasadorzy Superbetu?
SP: „PESZKIN, ZNOWU SPÓŹNIONY?” (śmiech)
JD: Fajne były wstawki YouTube, gdzie reklamowaliśmy…
SP: Super Regio. Małe kluby.
JD: Dokładnie. Był super odzew, bo jednak większość z nas zawsze mówi o tych największych i z nimi się integruje. A w lokalnej piłce ludzie też coś potrafią i mają wiele do zaoferowania. Filmiki nagrywaliśmy bez scenariusza, to było takie naturalne. Wydaje mi się, że bardzo fajnie nam to wyszło.
TD: Zdarza lub zdarzało się wam od czasu do czasu obstawić kupon?
SP: Jako aktywny trener nie mogę tego robić. Mam nawet zablokowane konto na Superbecie, żeby nie prowokować żadnych dziwnych sytuacji. Trzecia liga jest w ofercie Superbetu, więc jako trener Wieczystej Kraków nie chcę robić sobie problemów. Jest mi to po prostu niepotrzebne. Ale chętnie i często podpowiadam, kto może być faworytem danego meczu np. w Ekstraklasie.
JD: Lubię obstawianie meczów, ale zawsze musi być ono świadome. Dla mnie to jest wyłącznie zabawa, chęć sprawdzenia się, udowodnienia sobie, że człowiek ma jeszcze jakieś wyczucie. To nie jest łatwe. Cały czas pojawiają się nowe oferty, są coraz ciekawsze. Bardzo podoba mi się Super Przewaga, czyli rozliczenie kuponu jako wygrany, kiedy drużyna osiąga dwa gole przewagi nad rywalem. Bukmacherka to dla mnie rozrywka. Absolutnie nie jest tak, że z tego żyję. Wiem, że jest grupa zawodowców, ale ja się tym po prostu bawię. Czasami chcę sobie coś udowodnić, lecz nie zawsze to wychodzi. (śmiech)TD: Macie jakiś pamiętny kupon, np. z dużą wygraną albo wręcz przeciwnie?
SP: Może przejdźmy do następnego pytania. (śmiech)
JD: Ostatnio podczas Australian Open obstawiłem na Sinnera w momencie, kiedy przegrywał z Miedwiediewem 0:2. Kurs był dosyć wysoki. Potem Miedwiediew zaczął się odkuwać, zrobiło się 2:2. Koledzy mówią: Słuchaj, masz aplikację, to weź postaw na Miedwiediewa, oddamy ci pieniądze. Sam też zainwestowałem parę złotych. Oczywiście wygrał Włoch, więc ja wyszedłem na zero, a koledzy byli „w plecy”. Stawka była jednak atrakcyjna, można było zaryzykować. Tak jak mówiłem, chodzi tu głównie o zabawę. Człowiek chce sprawdzić swoją wiedzę i intuicję. Wygrane to tylko fajny dodatek.
TD: Co myślicie o wspomnianej już przed chwilą zmianie w Regulaminie Dyscyplinarnym PZPN, po której ludzie zrzeszeni w związku nie mogą obstawiać żadnych wydarzeń związanych z piłką nożną?
SP: Jeśli ktoś będzie chciał, bez problemu może to ominąć. Dla mnie to jest bez sensu. Przecież wiele klubów, nawet największych na świecie, ma logo bukmachera na koszulkach. Oni też manipulują meczami? Oczywiście, że nie. To, że Superbet jest sponsorem Lecha Poznań, nie znaczy, że piłkarze obstawiają tam kupony i manipulują boiskowymi wydarzeniami. Dla mnie to szukanie dziury w całym i nie zgadzam się z tą zmianą.
JD: A ja uważam, że ten przepis jest dobry.
SP: No widzisz, dwóch ambasadorów, dwa różne zdania. (śmiech)
JD: Nie chcę oceniać, czy to moralne, czy nie, ale jeżeli ktoś czynnie uprawia daną dyscyplinę, to dziwnie jest obstawiać wyniki kolegów. Nie jest to moim zdaniem naturalne. Wszyscy pamiętamy, jak to się kiedyś kończyło. Zawsze jest to jakaś pokusa, przynajmniej dla niektórych. Pewnie ktoś mądrzejszy od nas już to zbadał i stąd też takie obostrzenia. Myślę, że trzeba je szanować.
TD: Ale czy nie jest przesadą, że amator z B-klasy nie można obstawić kuponu na Ligę Mistrzów?
JD: To prawda, ja akurat aż tak głęboko bym nie poszedł. Ten przepis jest trochę brutalny, bo wielu pasjonatów futbolu gra dla zabawy, po prostu dla sprawdzenia się.
SP: Dam prosty przykład. Jest mecz Real – Barcelona. Jako trzecioligowy trener nie mogę go obstawić, tak samo moi piłkarze. Jeśli chcą, mogą co najwyżej założyć się między sobą, kto wygra. U nas w aplikacji nie zagrają kuponu, bo to nielegalne. A w jaki sposób my możemy ingerować w mecz Realu z Barceloną? Jesteśmy fanami tej drużyny albo tej.
JD: Nie znam szczegółów, ale logiczne jest, że meczów regionalnych nie powinniście obstawiać.
SP: OK, jestem jak najbardziej za tym.
JD: Jeżeli jednak wychodzimy poza rozgrywki z udziałem klubów z naszego kraju, to jest już trochę coś innego. Opinie są pewnie podzielone. Niektórym się to nie podoba, a inni się cieszą, bo ktoś nad tym pracował i okazał się skuteczny.
TD: Gdybyście mieli wytypować mistrza Polski w tym sezonie, na kogo byście postawili?
JD: Ja bym obstawiał, że jednak Śląsk. We Wrocławiu zbudowali jakiś fundament, który jest solidny. Wiosną pojawią się pewnie kontuzje, słabsze momenty. Jeśli je przejdą, to mają duże szanse na tytuł. Dlatego stawiam na Śląsk.
SP: Powiem krótko, Lech Poznań.
JD: Chyba trzeba od razu zrobić jakiś zakładzik. (śmiech)