Plaga bankructw centrów rozrywki
USA. Nierentowne place zabaw i znikające jak grzyby po deszczu centra rozrywki. Czy to Polska? Nie. To wschodnie wybrzeże USA, a dokładnie stan Floryda.<br />
USA. Nierentowne place zabaw i znikające jak grzyby po deszczu centra rozrywki. Czy to Polska? Nie. To wschodnie wybrzeże USA, a dokładnie stan Floryda.
Napis “Sunshine State”, czyli słoneczny stan widnieje na każdej tablicy rejestracyjnej pojazdów na Florydzie. W USA, każdy stan ma jakiś przydomek, który widnieje później m. in. na tablicach.
Słoneczny stan to raj dla operatora, który ma tu dospozycji tysiące kilometrów plaż i sezon trwający ¾ roku.
Niestety ostatnio Floryda przeżywa kryzys, a przynajmniej sektor centrów rozrywki. Jak donosi magazyn Intergame jeden po drugim znikają z operatorskiej mapy centra rozrywki. Właściciele zmagają się z mocno obniżoną frekwencją, a na domiar złego cena dolara idzie na łeb na szyję. W Wielu przypadkach obniżenie ceny za wrzut/grę na automacie video do 25 centów, pozwala centrom na przetrwanie kryzysu.
Koszty prowadzenia biznesu rosną, a klientów nie przybywa.
Podobną tendencję obserwowaliśmy kilka lat temu w Polsce. Jak szybko się pojawiły tak szybko i zniknęły place zabaw, powstające na prędce od końca lat 90-tych. Teraz sytuacja jest stablna i około 300 tego rodzaju obiektów funkcjonuje w miarę stabilnie.
Czy chłonny amerykański rynek się kurczy? Na pewno wpływ ma na to słaby kurs dolara, rosnące ceny benzyny i kryzys na rynku kredytów hipotecznych.
Będziemy obserwować amerykański rynek, gdzie trafia też spora część naszych rodzimych automatów.