15.07.2010 00:00

Projekt raportu

Nie ma podstaw do sformułowania zarzutów o popełnienie przestępstwa w tak zwanej aferze hazardowej - to główna teza przewodniczącego komisji Mirosława Sekuły, zawarta w projekcie raportu końcowego.

Udostępnij

Nie ma podstaw do sformułowania zarzutów o popełnienie przestępstwa w tak zwanej aferze hazardowej – to główna teza przewodniczącego komisji Mirosława Sekuły, zawarta w projekcie raportu końcowego. Poseł Sekuła chciał, by komisja nie przesłuchiwała wczoraj świadków, lecz zajęła się właśnie tym dokumentem. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem posłów opozycji.

300-stronicowy raport orzeka, że to CBA było źródłem przecieku w aferze hazardowej, a nie Kancelaria Premiera. Sporo zastrzeżeń dokument kieruje wobec działań Mariusza Kamińskiego i posłów PiS. Działania Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego są ocenione jako naganne, jednak nie wypełniające znamion przestępstwa.

Według raportu Sekuły, część zachowań przy uchwalaniu nowelizacji ustaw hazardowych w latach 2002-2009, nosi znamiona czynu zabronionego. Nie miały one jednak wpływu na przebieg procesu legislacyjnego. Raport stwierdza, że ewentualną odpowiedzialnością prawną powinna zająć się prokuratura, której komisja powinna przekazać wyniki prac. W raporcie źle oceniono standardy, jakimi kierowały się niektóre osoby zaangażowane w proces legislacyjny.

Raport ocenia lata 2002-2009. W dokumencie uznano, że za rządów SLD próbowano odwrócić uwagę od wprowadzenia na polskich rynek wideoloterii i automatów niskich wygranych. Prace nad nowelizacją prowadzono z pominięciem procedur, a dominował w nich brak przejrzystości i chaos w działaniach – czytamy w raporcie. Te z kolei doprowadziły do rażących naruszeń zasad tworzenia prawa i nieuwzględniania istotnych interesów ekonomicznych państwa.

Najwięcej zastrzeżeń raport kieruje do działań za rządów PiS. Autor dokumentu nie wyklucza, że w proces legislacyjny zaangażowani byli czołowi przedstawiciele tej partii, z premierem i prezydentem na czele. Zdaniem autora, świadczy o tym zaangażowanie Przemysława Gosiewskiego i ministra w Kancelarii Prezydenta, Roberta Draby. W dokumencie podkreślono również, że w latach 2005-2007 zarząd Totalizatora Sportowego kilkakrotnie przekazywał swoje uwagi Kancelarii Prezydenta, co przekracza standardy przyjęte podczas procesu legislacyjnego. W tym czasie zmieniało się też stanowisko Ministerstwa Finansów i premiera Kaczyńskiego wobec nowelizacji. Według dokumentu, projekt autorstwa PiS był przygotowany, by uzasadnić celowość przetargu TS na wideoloterie z pominięciem procedury legislacyjnej.

Oceniając rządy PO, raport kieruje swoje zastrzeżenia tylko wobec działań po kwietniu 2009 roku. Wtedy zmieniło się stanowisko Ministerstwa Sportu. Według dokumentu, drugorzędne znaczenie ma to, czy zmiana była celowa czy wynikała z pomyłki. Nagannie oceniono także rozmowy Zbigniewa Chlebowskiego z branżą hazardową, a jego tłumaczenia w tej sprawie uznano za niewystarczające. Negatywnej oceny doczekały się też działania ówczesnego szef gabinetu politycznego ministra sportu Marcina Rosoła.

W raporcie jednoznacznie skrytykowano działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego i jego szefa Mariusza Kamińskiego. Według dokumentu, ówczesny szef Biura dopuścił się manipulacji, wykazał się złymi intencjami bądź brakiem profesjonalizmu w wykonywanej funkcji. Według autora raportu to, co Mariusz Kamiński przekazał w 2009 roku Kancelarii Premiera nie było analityczne, gdyż zawierało materiały operacyjne. W raporcie uznano, że Mariusz Kamiński przekroczył uprawnienia ujawniając materiały operacyjne CBA. Informowanie wszystkich instytucji państwowych o tych działaniach było skrajnie nieodpowiedzialne i nieprofesjonalne – czytamy w dokumencie.

W raporcie stwierdzono, że słowa Mariusza Kamińskiego o przecieku w Kancelarii Premiera są niewiarygodne. W dokumencie czytamy, że poinformowanie Donalda Tuska o aferze było lakoniczne i nieprecyzyjne. Autor raportu stwierdza, że szef CBA nie mógł też przekazać informacji o zatrudnieniu Magdaleny Sobiesiak w Totalizatorze Sportowym, bowiem nastąpiło ono cztery dni później.
W dokumencie uznano, że wizyta Zbigniewa Chlebowskiego na cmentarzu była związana z chęcią odwiedzenia grobu siostry. W drodze na cmentarz do szefa klubu PO miał dołączyć Zbigniew Sobiesiak, jednak nie rozmawiano o nowelizacji ustawy o grach. Chlebowski nie poinformował też o przebiegu swojej rozmowy z premierem. Komisja w raporcie Sekuły uznała, że rozmowy posła PO z branżą hazardową dotyczyły decyzji administracyjnych w związku z działalnością gospodarczą Sobiesiaka i jego przedsięwzięciami, a nie nowelizacji ustawy hazardowej. Zdaniem autora raportu, Chlebowski przekroczył standardy zaangażowania w proces legislacyjny i nie kierował się wyłącznie troską o wpływy budżetowe.

W raporcie uznano, że okoliczności spotkań Ryszarda Sobiesiaka i ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego we wrześniu i grudniu 2009 pozostają bez znaczenia dla ustaleń komisji. Jednak fakt ich zatajenia przed Drzewieckiego zdecyduje o wiarygodności świadka. Uznano za niewiarygodne twierdzenie, że jego rozmowy z Sobiesiakiem nie dotyczyły ustawy hazardowej. Wskazała też na nadmierne zaangażowanie Marcina Rosoła. W raporcie uznano za niewiarygodną tezę, że Rosół działał samodzielnie, bądź wbrew woli ministra.

W dokumencie uznano za całkowicie wiarygodne zeznania premiera Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny, Jacka Cichockiego i Jacka Kapicy.

W zaleceniach końcowych wskazano, że kontakty posłów z biznesem, choć nieuniknione, muszą być obiektywne, bezstronne i przejrzyste. Za niedopuszczalne uznano obietnice działań wobec biznesmenów, skierowane przeciwko dobru wspólnemu. W raporcie wskazano też na nieskuteczność ustawy o działalności lobbingowej z 2006 roku i zaapelowano o zmiany w trybie prac nad ustawami na etapie konsultacji międzyresortowych. Raport wzywa też posłów, by nie byli „maszynką do głosowania” i nie przegłosowywali wszystkich ustaw bezkrytycznie.

 

 

 

Udostępnij
IAR

IAR