28.04.2021 14:43

Rafał Wójtowicz: Robi się dość ciasno na rynku, ale to dobrze

Jak ocenia ubiegły rok? Czy na rynku nie robi się zbyt ciasno? Dlaczego w dalszym ciągu znajdują się chętni, którzy chcą zainwestować w firmę bukmacherską? Jak LV BET radził sobie w dobie pandemii? Jakie mają plany na kolejny rok? O tym wszystkim i nie tylko porozmawialiśmy z prezesem zarządu w LV BET, Rafałem Wójtowiczem.

Rafał Wójtowicz: Robi się dość ciasno na rynku, ale to dobrze

Bartosz Burzyński (Interplay): Jak ocenia pan ubiegły rok dla branży bukmacherskiej? Biorąc pod uwagę, że świat walczy z pandemią, to biznes również nie ma łatwo.

Rafał Wójtowicz (prezes zarządu w LV BET): Ubiegły rok dla całej branży bukmacherskiej stanowił bardzo duże wyzwanie. Pandemia zmiażdżyła nasze plany w bardzo dużym stopniu, co oczywiście przełożyło się na wyniki finansowe spółki. Szczerze mówiąc, najtrudniejszym okresem 2020 r. był jego drugi kwartał. Można było się spodziewać pewnych ograniczeń ze strony Rządu, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, że z taką siłą uderzy to w cały sport na świecie. Na szczęście w nieszczęściu, my zawsze mocno stawialiśmy na E-sport, który na początku pandemii urósł na znaczeniu dla klientów, a co zawsze powtarzaliśmy, w tej dziedzinie sportu drzemie ogromny potencjał. Dlatego też nasza przygoda z E-sportem zaczęła się już kilka lat wcześniej. Nadal z ogromnym zaangażowaniem oraz wsparciem podchodzimy do wszystkich wydarzeń związanych z tą konkretną grupą.

Całkiem niedawno na rynku pojawił się kolejny bukmacher, Fuksiarz. To już 20 operator, który posiada licencję od Ministerstwa Finansów. Kilka dni temu, licencję dostał kolejny podmiot. Czy pana zdaniem na rynku nie robi się już zbyt ciasno?

Legalnych bukmacherów na naszym rynku w ostatnim czasie pojawia się tak dużo, że śmiało mogę powiedzieć, że rosną jak grzyby po deszczu. Niektóre podmioty powstają tylko po to, aby zostać sprzedane, niektóre chcą spróbować swoich sił na polu walki, które jest dość mocno usiane minami.  Może to wskazywać, że operatorzy działający już dłuższy czas powinni zejść na dalszy plan. Moim zdaniem absolutnie nie. To właśnie podmioty będące już dłuższy czas na rynku mają spore doświadczenie w branży, znają polskich graczy i wiedzą, czego im potrzeba. Odpowiadając na pytanie. Tak, robi się dość ciasno na rynku, ale to dobrze. Z każdym nowym podmiotem mamy nowe wyzwania dla nas. Wyzwania w głównej mierze polegające na utrzymaniu obecnych klientów oraz na pozyskaniu nowych. Ciągle staramy się poszerzać naszą ofertę o nowe zakłady i rozwiązania, które dla klientów będą najlepsze
i najwygodniejsze, bo przecież to nie klienci są dla nas tylko my dla klientów.

Jeśli zdecydowana większość operatorów generuje straty, to dlaczego w dalszym ciągu znajdują się chętni, którzy chcą zainwestować na tym rynku?

Może każdy chce spełnić swój „amerykański sen”. Może każdy liczy na to, że w swojej ofercie znajdzie niszę na rynku bukmacherskim i na niej zbije fortunę. Myślę, że większość z nas bukmacherów jest dość mocno zaangażowana w sport. W LVBET oczywiście stawiamy na zysk, gdyż po to się pracuje, żeby zarabiać, ale w dużej mierze chcemy inwestować pieniądze w polski sport. Dlatego tak dużo sił, energii i funduszy skupiamy na sponsorowaniu polskich drużyn sportowych. Podsumowując, nie chodzi tylko o nabijanie sobie kieszeni, ale o to, że pomagamy i chcemy nadal pomagać polskim klubom.

Dla ilu operatorów widzi pan miejsce na polskim rynku w przyszłości? Czy wszyscy przetrwają?

Nie chcę być prorokiem czy wyrocznią, i mam nadzieję, że wszyscy legalni operatorzy przetrwają, ale światełko w tunelu świeci raczej tylko dla 3 największych bukmacherów. Pamiętajmy, że – oczywiście zakładając najczarniejszy scenariusz – zawsze razem z podmiotami, które przetrwają, będę nowi operatorzy. Operatorzy, którzy będą chcieli pokazać swoje pazury i uszczypnąć jak najwięcej dla siebie.

Znaczna część rynku nadal należy jednak do szarej strefy. Czy obecne działania legislatora w walce z nielegalnymi operatorami są wystarczające?

Szara strefa to w Polsce temat rzeka. Walka z nią niestety nie przynosi wymiernych skutków dla legalnych bukmacherów. Wszyscy dokładnie wiemy, że w 100% nigdy jej nie wyeliminujemy, ale Ustawodawca powinien nakładać większe siły na pozbycie się jej w większym stopniu, co w dużej mierze przeniesie się na wpływy do budżetu państwa w postaci podatku od gier. Nam bukmacherom na tym zależy jak i również mam nadzieję Ministerstwu Finansów, aby zacząć wspólne działania w tej kwestii. Trzeba niestety, uprawiać swego rodzaju donosicielstwo na nielegalnych graczy na rynku bukmacherskim, aby nam legalnym operatorom było lepiej, a co za tym idzie oczywiście naszym klientom poprawił się komfort zawierania zakładów na polskim rynku. Aby mógł się znacznie poprawić, oprócz wyeliminowania szarej strefy, Regulator powinien obniżyć i tak jeden z najwyższych na świecie podatków od gier. Tylko ten powód zniechęca graczy do zakładania się u legalnych polskich bukmacherów. Dzięki temu zabiegowi eliminacja szarej strefy przebiegłaby szybko i bezproblemowo.

Jak ocenia Pan współpracę z Ministerstwem Finansów?

Szczerze powiem, że miałem nadzieję, że podczas pandemii kontakt z ministerstwem będzie co prawda utrudniony, ale decyzje o poważne sprawy będą podejmowane szybko, sprawnie i bezproblemowo. Niestety nie do końca tak jest. Szczególnie, że rozgrywki piłkarskie w 2020 r. zostały całkowicie zawieszone na świecie (wyjątkiem była Białoruś). Tym samym bukmacherzy musieli swoją ofertę rozbudować nie tylko o E-sport, ale również o dodatkowe zakłady, żeby przetrwać na rynku. Każdy grosz wtedy był na wagę złota. Ba, nadal jest na wagę złota, ponieważ ciągle mamy potężny kryzys gospodarczy,
z którego trudno się wydostać.

Zawieszenie rozgrywek sportowych na całym świecie na niemal trzy miesiące sprawiło, że bukmacherzy musieli ograniczyć koszty, a także poszukać alternatywnych rynków, by generować jakiekolwiek przychody. Jak radziliście sobie w tym czasie w LV BET?

Nikt nie chciał oczywiście robić drastycznych cięć w firmie i np. zwalniać swoich pracowników, szczególnie tak jak u nas, gdy są to ludzie z pasją i pełnym zaangażowaniem. Szkoda tracić tak świetny zespół. Musieliśmy wymyślić z dnia na dzień coś nowego, świeżego i konkurencyjnego. I tak się stało. Niestety pierwszemu z naszych pomysłów MF podcięło skrzydła zanim zdążył wyjechać z hangaru, aby dojechać na pas startowy, a drugiego do dnia dzisiejszego nie możemy wprowadzić do swojej oferty, z przyczyn bardzo prozaicznych.

O jakich pomysłach mowa?

Nie mamy zatwierdzonego od roku regulaminu zakładów wzajemnych. Cała procedura zatwierdzenia zmian w regulaminie wydłużyła się z poziomu krótkiej urzędowej ścieżki do długości autostrady w Niemczech. Nie mówię tutaj tylko o nas, lecz w imieniu większości legalnych bukmacherów, który chcieli do swojej oferty wprowadzić gry karciane. Większość z nas nie może tego zrobić, z przyczyn podanych powyżej. W dobie kryzysu nasz Regulator powinien nam jak najszybciej i jak najsprawniej pomagać i zatwierdzać zmiany w regulaminie tylko z dwóch powodów. Pierwszy wydaję się oczywisty – będziemy ciągle bezpieczni na rynku, drugi i dla MF najważniejszy – będą większe wpływy do budżetu z podatków od gier. Niby proste i oczywiste, lecz jak widać nie do końca.

Drugim aspektem, o którym chciałbym wspomnieć, a który pomógłby odbić się w niektórych przypadkach nawet od dna legalnym bukmacherom, to możliwość prowadzenia kasyna online. Nie oszukujmy się, ale kasyno zaproponowane przez monopolistę nie do końca wygląda profesjonalnie. Proszę sobie tylko wyobrazić gdyby każdy legalny bukmacher otrzymał „pozwolenie” na prowadzenie kasyna online. Pomijając już milionowe, jeśli nie miliardowe wpływy do budżetu, każdy z nas prześcigałby się w oferowaniu gier. Może nawet i większość zaczęłaby produkować
i sprzedawać swoje gry na rynek polski i zagraniczny. Kolejne wpływy do budżetu. Wszystkim wyszłoby to na dobre i poprawiło jakość i bezpieczeństwo firm na polskim rynku.

W departamencie podatków sektorowych pojawił się nowy dyrektor – Bartłomiej Korniluk. Jak Pan ocenia tę zmianę? W branży słyszy się wiele pozytywnych głosów

Z Dyrektorem Kornilukiem nie miałem na chwilę obecną dużo do czynienia. Brałem udział w telekonferencji na temat szarej strefy i po tej konferencji mogę na chwilę obecną stwierdzić, że jest to właściwa osoba na właściwym stanowisku. Mam nadzieję, że nasza przyszła współpraca będzie zadowalająca dla obu stron i przyniesie tylko same korzyści i popchnie wiele nierozwiązanych kwestii szybko do przodu. Zobaczymy co przyniesie najbliższa przyszłość.

Na koniec jeszcze wrócę do tematu państwa działalności. Jakie cele biznesowe stoją przed LVBET w 2021 roku?

Mam nadzieję, że pierwszą najbardziej pozytywną wiadomością ogłoszoną w 2021 r., będzie to, że świat pozbył się pandemii. Że wyszliśmy z ogromnego kryzysu gospodarczego. Że wskakujemy na właściwe tory i bijemy rekord za rekordem. Że angażujemy się jeszcze bardziej w polski sport. Planów biznesowych mamy cały wór, lecz na tą chwilę nie chciałbym ich zdradzać.

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński