14.01.2013 00:00
Resortowy dramat grudniowy…
Końcówka 2012 roku okazała się wyjątkowo niefartowna dla Ministerstwa Finansów, które już od ponad 3 lat zaciekle walczy z branżą niskiego hazardu, tyle zajadle co nieudolnie atakując przedsiębiorców obsługujących automaty o niskich wygranych.
Końcówka 2012 roku okazała się wyjątkowo niefartowna dla Ministerstwa Finansów, które już od ponad 3 lat zaciekle walczy z branżą niskiego hazardu, tyle zajadle co nieudolnie atakując przedsiębiorców obsługujących automaty o niskich wygranych.
Płonne okazały się nadzieje resortu na to, że sędziowie sądów administracyjnych to prawnicy – analfabeci, którzy nie zrozumieją tego, co Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej napisał na temat polskiej ustawy hazardowej w swoim wyroku z 19.07.2012 roku. Wbrew oczekiwaniom politycznym oraz wbrew potrzebom budżetowym, sądy administracyjne, jak kraj długi i szeroki, dość jednolicie oceniają ową ustawę, a termin NOTYFIKACJA okazuje się kluczem do dziesiątków wyroków uchylających negatywne decyzje celników. Swoje pozytywne dla branży wyroki wydały już sądy w Warszawie, Gdańsku, Olsztynie, Gliwicach, Poznaniu, Rzeszowie, Opolu, Szczecinie, Gorzowie Wielkopolskim i Wrocławiu, czyli ponad połowa ze wszystkich 16 sądów orzekających w pierwszej instancji.
Co warto zauważyć – przegrywane obecnie sprawy prowadzone były przez terenowe organy celne pod polityczne dyktando centrali, jednakże obecnie resort próbuje się odcinać od owych negatywnych rozstrzygnięć, wskazując w swoich wypowiedziach prasowych, że to nie są sprawy resortu, lecz owych lokalnych urzędników celnych i to rzekomo oni, a nie resort, odpowiadają za te liczne porażki! Interesujące jest jednak, że mimo takich sygnałów puszczanych w eter, resort kategorycznie żąda od celników odwoływania się od wszystkich wyroków w tych przegranych sprawach! Aby to ułatwić centrala nawet przygotowała i rozesłała w teren wzorcowy projekt stosownej skargi! Tyle tylko, że przed Naczelnym Sądem Administracyjnym obowiązuje przymus radcowsko – adwokacki, a to oznacza, że skargę podpisać musi kwalifikowany prawnik, a nie posłuszny rozkazom celnik. No i tu znowu pojawia się problem analfabetyzmu prawnego – bo ilu będzie owych kwalifikowanych prawników na tyle uległych w swojej zawodowej niezależności, by sygnować swoim nazwiskiem wspomniane wypociny, które oparto na niedopowiedzeniach, przekłamaniach, manipulacji danymi oraz zabiegach podobnego poziomu?
W.G.