05.03.2007 00:00

Rollercoaster wreszcie na Śląsku

Przegląd Prasy. Wysoka na siedem pięter (21 m), z podwójną pętlą, czas przejazdu - niespełna półtorej minuty. Ma ruszyć najpóźniej w czerwcu i będzie największą atrakcją w historii śląskiego lunaparku - pisze Gazeta Wyborcza.

 

 

 

 

 

 

 

 

Takiej karuzeli nie ma w okolicy. Czy park przyciągnie młodych?
Wysoka na siedem pięter (21 m), z podwójną pętlą, czas przejazdu – niespełna półtorej minuty. Ma ruszyć najpóźniej w czerwcu i będzie największą atrakcją w historii śląskiego lunaparku. Bezkonkurencyjna w całej rozrywkowej Polsce, ba, podobnej można szukać najbliżej w Wiedniu.

Cezary Dominiak, prezes Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, liczy więc na klientów z zagranicy. – Na pewno zahamujemy spadek liczby odwiedzających wesołe miasteczko. To będzie magnes, który przyciągnie młodych. Z naszych badań wynika, że od lat jest dziura, jeśli chodzi o ofertę dla tego typu klienteli – mówi Dominiak.

Najpewniej trafił w dziesiątkę. Gdy rok temu decydenci WPKiW po raz kolejny pytali społeczeństwo, jakiego parku by sobie życzyli, „Gazeta” rzuciła kilka propozycji i zaprosiła Czytelników do dyskusji.

Najżywiej zareagowali na postawienie dużej kolejki górskiej. Pomysł poparł Eugeniusz Wiecha, wydawca pisma branżowego „Interplay”. Ale nie wierzył, że ktokolwiek odważy się w kolejkę zainwestować. W zeszłe wakacje o rollercoaster pokłócili się wojewoda z marszałkiem. Pierwszy był za, ale niewiele miał do gadania, bo właścicielem parku jest marszałek. A temu pomysł się nie bardzo podobał.

Ostatecznie kolejkę kupił park. Cena jest tajemnicą handlową. Czy mamy się z czego cieszyć? Nie wyszła prosto z fabryki, na nową spółki nie byłoby stać. Ma 19 lat i pochodzi z likwidowanego parku rozrywki w Anglii.

We wtorek pracownicy WPKiW wylatują na Wyspy, żeby ją rozmontować.

Maj będzie czasem testowania. Dopiero wtedy okaże się, czy prezes nie łata dziury w ofercie złomem. Jeśli się uda, rollercoaster powinien zapracować na kolejne karuzele.

Dominiak już upatrzył sobie 50-metrową wieżę. Można się kręcić na szczycie w krzesełkach na łańcuchach, zjeżdżać wolno po obwodzie, podziwiając widoki albo – dla miłośników sportów ekstremalnych – spadać pionowo w dół. Urządzenie jest nowiutkie. Zostało wyprodukowane na zamówienie w firmie zbrojeniowej na Ukrainie, ale zleceniodawca się wycofał.

Tymczasem modernizowane jest wejście do wesołego miasteczka. Ma być stylizowane na bramę do zamku. Obsługa założy jednakowe uniformy.

Dominiak chce zmusić właścicieli karuzel do zabiegania o klienta. Już nie będzie ich obdzielać po równi wpływami. Karnety zastąpią karty magnetyczne, odbijane przy urządzeniach. Impulsy jasno pokażą, które karuzele są najatrakcyjniejsze.

Udostępnij
Małgorzata Goślińska, 2007-03-04, www.gazeta.pl

Małgorzata Goślińska, 2007-03-04, www.gazeta.pl