Rozmawia szczur z chomikiem
Jak skutecznie zburzyć mozolnie budowany wizerunek? Niepewne czasy, zmiany ustawowe, początek roku, wszystko to sprzyja refleksji i podsumowaniom. Podsumowanie ewolucji wizerunku branży w mediach.
Jak skutecznie zburzyć mozolnie budowany wizerunek?
Niepewne czasy, zmiany ustawowe, początek roku, wszystko to sprzyja refleksji i podsumowaniom. Tym razem, zamiast wymieniać poszczególne artykuły, których było kilkadziesiąt lub nawet kilkaset każdego dnia od czasu wybuchu tzw. afery hazardowej, pokuszę się o małe podsumowanie ewolucji wizerunku branży w mediach.
Jest taki dowcip:
„Rozmawia szczur z chomikiem:
– Jak to jest Chomik, ja mam futerko, ty masz futerko, ja mam łapki i ty masz łapki, ja mam wystające ząbki i ty też. Ale ciebie ludzie głaszczą i przytulają, a na mnie stawiają pułapki i wysypują trutki.
– To proste – odpowiada chomik – masz po prostu kiepski PR!”
Dokładnie tak było z wizerunkiem branży AoNW jak przyszłam po raz pierwszy na spotkanie Izby Gospodarczej w marcu 2008 r. Zaczęły się właśnie programy „Uwagi” będące niewątpliwą nagonką i wlewające truciznę w uszy narodu – hazard to mafia, to samo zło. Za telewizją poszła prasa i portale internetowe z tytułami takimi jak np. „Jednoręcy bandyci do kasacji” (Puls Biznesu), „Tysiące w szponach hazardu (portal TVN 24) „Na gry wydajemy więcej niż na wódkę i leki” (Puls Biznesu), „Jednoręcy bandyci łupią nas na miliardy” (Newsweek), „Jednoręcy źli z automatu” (Dziennik), „Automaty do łupienia fiskusa” (Gazeta Prawna).
Po zatrzymaniach maszyn z kwietnia ubiegłego roku media roztrząsały „spektakularną akcję CBA”, „aresztowania 300 jednorękich bandytów”, oraz jak to „budżet państwa tracił miliardy na jednorękich bandytach”. Wszystko to zdawało się być sterowane, organizowane i głęboko przemyślane. W mediach bowiem nic nie dzieje się przypadkiem. Ktoś konsekwentnie budował wizerunek naszej branży jako oszusta działającego ponad prawem.
Jeszcze w kwietniu, zaraz po serii ataków medialnych, podjęto próbę zaprowadzenia porządku – pojawiła się nowelizacja wprowadzająca dopłaty. Była to pierwsza próba wykończenia branży. Próba, jak wiemy, na szczęście nie udana. Na prośbę ministra Drzewieckiego Ministerstwo Finansów wycofuje się z pomysłu dopłat. Dlaczego? Jak się okazało dopiero niedawno, z dopłatami walczyli także przedstawiciele wysokiego hazardu – właściciele kasyn oraz Totalizator Sportowy. Jednak o dziwo media nie podejmują tematu. Nikogo nie interesuje, że spółka Skarbu Państwa ma swoje pomysły na ustawę. Tylko automaty o niskich wygranych, jak dotąd, są jedynym przestępcą i zagrożeniem. Nikt nas nie słucha, nie bada sprawy.
Może być tylko lepiej
Sytuacja się zmienia od wybuchu tzw. afery hazardowej, kiedy 30 września 2009 r. za sprawą Rzeczpospolitej Polskę obiegła enigmatyczna informacja, że szef CBA powiadomił premiera, prezydenta, Sejm i Senat o zagrożeniu interesu ekonomicznego państwa, a szacowana strata to magiczna kwota pół miliarda złotych. Kiedy nikt jeszcze nie wiedział o co chodzi, Izba wskazała na dopłaty i przekazała mediom raport Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Po raz pierwszy też reprezentanci Izby Gospodarczej zaczynają być traktowani jako eksperci rynku. Tytuły medialne to już nie „przestępstwa”, „afery”, „mafia”, ale „Dopłaty to złe rozwiązanie – wywiad ze Stanisławem Matuszewskim Prezesem Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych” (Rzeczpospolita), „Duża gra o małe stawki” (Gazeta Wyborcza), „Gra z losem” (Newsweek).
Następnym etapem zamieszania wokół hazardu było oczywiście wystąpienie Donalda Tuska z planem porządkowania rynku. Nie chcę nawet przypominać potwornie krzywdzących dla nas słów, jakie padły podczas wystąpienia premiera. W konsekwencji początkowo pojawiły się tytuły w stylu „Hazard pod kontrolę” (Gazeta Wyborcza), „Tusk buduje pozycję hegemona” (Dziennik.pl), „Rząd na wojnie z hazardem” (Polska the Times), a z czasem media ponownie zwróciły się w kierunku patologii społecznych – „Gracze w grach” (Polityka). Jednak z czasem (pod wpływem publikacji danych statystycznych NFZ o uzależnieniach) nabrały one charakteru prześmiewczego – „Ukochany rząd uratuje nieszczęśników” (Onet.pl), „Prohibicja hazardowa Pana Tuska” (Onet.pl).
Dzięki staraniom Izby media zwróciły uwagę na poważne luki w nowej ustawie, a za nimi eksperci uznali jej projekt za bubel prawny. „Ustawa hazardowa, czyli ryzyko bubla” (Gazeta Wyborcza), „Przez wyścig Tuska wyjdzie hazardowy bubel” (Dziennik.pl), „Ustawa hazardowa uderzy w polski futbol” (Polskie Radio), „Absurdalne uogólnienia” (Rzeczpospolita), „Wróci mafia, wrócą „babcioki” (Gazeta Wyborcza), „Hazard na zsyłce” (Polityka), „Druzgocząca krytyka ustawowej blokady e-hazardu” (Dziennik Gazeta Prawna), „Kronika wypadków umysłowych: zły, bo jednoręki” (Wspolczesna.pl), „To głupia ustawa, niech Sejm ją wstrzyma” (tvn24.pl).
Tryb uchwalenia ustawy, bardzo ostro krytykowany przez Izbę w TVN, TVN 24, TVP Info oraz innych mediach przyniósł pokłosie w wypowiedziach polityków: Prezydent przepuścił hazardowy ekspres (TVP Info), „Nagłe obrzydzenie hazardem” (Wyborcza.pl): „Waldemar Pawlak ostatnio stwierdził w wywiadzie dla „Gazety”, że mamy w Polsce trzy tryby uchwalania ustaw: zwykły, pilny i hazardowy. Pawlak dowcipkuje, tymczasem sprawa wymaga refleksji”.
Aferzyści i komisja
Kolejnym etapem działań medialnych Izby było skupienie uwagi mediów na prawdziwych aferzystach czyli Totalizatorze Sportowym i jego naciskach na Ministerstwo Finansów w sprawie wideoloterii – „Hazard Kapicy” (Polska), „Koniec legendy Jacka Kapicy” (Rzeczpospolita), „Gra z losem” (Newsweek). Uwagę mediów zwróciło też nadużycie władzy podczas licznych kontroli lokalów z automatami – „Nowa afera – kto kazał gnębić bary z automatami” (tvn24.pl), „Wzmożone kontrole przerażają właścicieli punktów z automatami do gry” (Newsweek), „Zrobić automatom pod górkę” (Newsweek), „Wojna o hazard – potraktowano nas jak pedofilów i faszystów” (Onet.pl).
Ostatnim elementem układanki (wizerunku medialnego) był temat skargi do Komisji Europejskiej na brak notyfikacji nowej ustawy hazardowej. Jest to właściwie temat na oddzielny artykuł, a ilość publikacji, jaka pojawiła się po nagłośnieniu wiadomości o złożeniu przez Izbę skargi, przeszła nasze oczekiwania.
Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście wywiad z prawnikiem prowadzącym sprawę w Brukseli – Vassilisem Akritidisem z kancelarii Hammonds – „Polsce grozi kara” (Wprost). Temat możliwych „nawet 130 tys. zł kary za każdy dzień obowiązywania ustawy hazardowej oraz idące w setki milionów odszkodowania wypłacane właścicielom jednorękich bandytów” natychmiast został podchwycony przez popularne dzienniki, portale internetowe a Telewizja Polska wysłała swojego korespondenta na spotkanie z prezesem Matuszewskim nawet za granicą.
Na zakończenie mogę już tylko powiedzieć jedno – przez ten (prawie) rok, Izba Gospodarcza i branża hazardowa nie stała się może jeszcze medialnym „Chomikiem”, jednak na pewno jest na dobrej drodze. Zrobiliśmy krok milowy w naszych relacjach medialnych i budowaniu wizerunku branży w mediach. Nasze transparentne i w pełni profesjonalne działania lobbingowe spowodowały, że dziennikarze zaczęli nas słuchać i traktować nas jako ekspertów, a nie aferzystów i mafiosów.
Dziennikarze liczą się z naszym zdaniem i regularnie sprawdzają co robimy i co planujemy nauczeni doświadczeniem celowych, rozsądnych i precyzyjnych działań. Cieszę się, że mogłam być częścią tego trudnego procesu.
