Rychu nadal zyje! (część III)
Ledwie co opublikowana została w czerwcowym numerze „Interplaya” druga część prima – aprilisowej bajki o Rychu i jego znajomkach, zakończona zapowiedzią nieuchronnego ciąg dalszego opowieści o przygodach niezłomnego Szefa i jego wiekopomnej Misji, a już trzeba mi siadać do pracy i klepać epilog – a raczej, jak znam życie – jego pierwszą część. Bo zapewne będą kolejne.
Policja u Szefa
Dynamika wydarzeń w ostatnich tygodniach powoduje, że życie Szefa, a przede wszystkim jego MISJI, staje się coraz trudniejsze. Dostrzec można jednak zarys pewnej powtarzalności: doniosłych sukcesów w walce z parchatymi automatami do gier nie ma już praktycznie żadnych, natomiast co tydzień czy dwa kolejny cios spada na naszego bohatera, przy czym każdy następny wydaje się silniejszy niż poprzedni. Jak tu żyć, jak walczyć z tymi hazardowymi patologiami, gdy ciągle tylko baty, baty, baty…
Pierwszy cios nadleciał z zupełnie niespodziewanego kierunku, przez co był dość bolesny. Oto niespodziewanie ugryzł Szefa sojusznik – prokuratorzy z dalekiej krainy, prowadzący słynne, ogólnokrajowe postępowanie antymafijnohazardowe, wysłali do siedziby Szefa zwartą grupę agentów ze specjalnej formacji policyjnej, by… No właśnie, by co? Oficjalna wersja głosi, że chodziło o dokumenty dotyczące rejestracji tysięcy parszywych automatów hazardowych. Tyle tylko, że te akurat dokumenty prokuratorzy mają u siebie od dawna, bo dostali je z Ministerstwa już na samym początku postępowania. Poza tym – czego nie dostali, a co było im potrzebne, sami sobie zabrali razem z wysokiego szczebla urzędniczką resortu, którą jakiś czas temu zatrzymano i wywieziono daleko na północny wschód kraju, by postawić jej karne zarzuty dotyczące rzekomo przestępczej działalności, powiązanej – co jasne – z hazardową mafią. Czego więc agenci poszukiwali obecnie?