Rząd już nie jest wrogiem e-hazardu. Chyba…
GP: Czy rząd chce się wycofać z zakazu organizowania hazardu w internecie i jeszcze na nim zarobić? Takie wnioski można wysnuć, czytając korespondencję ministra Michała Boniego z resortem finansów.
Czy rząd chce się wycofać z zakazu organizowania hazardu w internecie i jeszcze na nim zarobić? Takie wnioski można wysnuć, czytając korespondencję ministra Michała Boniego z resortem finansów.
„Przyjęto, iż minister finansów podejmie prace analityczne w zakresie uelastycznienia systemu opodatkowania gier hazardowych (w zakresie gier organizowanych w sieci internet)” – napisał szef doradców premiera po spotkaniu z przedstawicielami m.in. ministerstw finansów i sprawiedliwości oraz Rządowego Centrum Legislacji, które odbyło się 17 marca.
Obowiązująca ustawa o grach hazardowych nie zezwala na żadną formę hazardu w internecie. Ale przyjęta kilka dni temu przez rząd nowelizacja tych przepisów dopuszcza już organizowanie zakładów wzajemnych w sieci. Problem w tym, że ta forma rozrywki została obłożona wyjątkowo wysokim jak na unijne standardy podatkiem. W Polsce aż 12 proc. wartości takiego zakładu musi trafić do budżetu państwa, podczas gdy w krajach UE jest to od 2 do 5 proc. – To zapewne dlatego rząd wreszcie zaczął się zastanawiać, jak zarejestrowani w Polsce organizatorzy takich gier będą mogli rywalizować z konkurencją zarejestrowaną na Cyprze czy Malcie – mówi Zdzisław Kostrubała, prezes spółki Star-Typ Sport (STS). – Proszę zauważyć, że Polacy zawierają zakłady przez internet, ale żaden grosz z tego nie trafia do budżetu państwa, czyli mamy kolejną szarą strefę – dodaje Kostrubała.
