12.06.2007 00:00

Rząd próbuje przejąć rynek wideohazardu

Dziennik.pl Totalizator Sportowy dzięki Ministerstwu Finansów może stać się monopolistą na rynku hazardu, wypierając z niego jednorękich bandytów czy flippery.

 

 

 

 

 

 

 

Totalizator Sportowy dzięki Ministerstwu Finansów może stać się monopolistą na rynku hazardu, wypierając z niego jednorękich bandytów czy flippery. W ich miejsce wejdą wideoloterie. Maszyny te mogą przynieść państwu krociowe zyski, ale jak ostrzegają eksperci, mogą również uzależnić miliony graczy – pisze DZIENNIK.

Totalizator od lat nie ukrywa, że chce zarabiać na wideoloteriach. Szykowana przez Ministerstwo Finansów nowelizacja ustawy o grach losowych pozwala na wprowadzenie tych pomysłów w życie. Oznacza to jednocześnie, kłopoty dla sektora prywatnego gier. Mimo wielu awantur wokół kolejnych nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, mimo corocznych podwyżek podatków, hazard w Polsce był dla prywatnych właścicieli dochodowy. Jak twierdzi DZIENNIK, tak już nie będzie.

Totalizator zyskał wsparcie dla swoich strategicznych planów w resorcie finansów. Nowelizacja zakłada, że właściciele prywatnych automatów, prócz płacenia podatku od samego posiadania maszyny (dziś 125 euro, a od stycznia już 180 euro miesięcznie) będą musieli też płacić po 10 proc. od każdego zakładu.

Zdaniem Jacka Gasika z Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych wejście w życie tak drakońskich opłat spowoduje upadek branży prywatnej. „W praktyce ustawa wprowadza monopol Totalizatora Sportowego na hazard w Polsce” – uważa.

Tym bardziej że resort chce walczyć z wirtualnym hazardem, głównie z firmami bukmacherskimi działającymi w internecie. Choć jeszcze w sierpniu ubiegłego roku, o czym donosił DZIENNIK, posłowie PiS chcieli legalizować działalność tych firm, pomysł upadł. „Projektowi nie został nadany żaden tok legislacyjny” – przyznaje wicepremier Przemysław Gosiewski.

Działania rządu oczyszczą miejsce na rynku hazardu dla najnowszego pomysłu Totalizatora – wideolottomatów. To sieć terminali z grami połączonych z komputerem rejestrującym wszystkie operacje finansowe. Na monitorze terminalu klient wybiera rodzaj gry i obstawia. „Na tych maszynach w czasie rzeczywistym będzie widać, jaka jest pula do wygrania” – wyjaśnia DZIENNIKOWI Gasik. Dodaje, że niezależnie, czy gracz zagra w Warszawie, Kutnie, czy Zakopanem, od razu zakład zostanie zbilansowany i pula będzie rosła z minuty na minutę.

Wideoloterii może się pojawić w Polsce nawet 50 tys. Tak zakłada strategia Totalizatora, którego przedstawiciele nie odpowiedzieli na pytania przesłane przez DZIENNIK.

Ten kierunek rozwoju rynku hazardowego prowadzi jednak do zagrożeń. „Jestem zdziwiony, że ten rząd wypuszcza ustawę, która propaguje hazard wśród dzieci i młodzieży i wpuszcza go do kościołów i szkół” – uważa Zbigniew Chlebowski z PO. Zdaniem posła „zarzuty moralne wobec tej ustawy są miażdżące”.

Ministerstwo nie przewidziało żadnych obostrzeń dla wideoloterii. Dziś każda maszyna do gry musi być oddalona od kościoła czy szkoły co najmniej 100 metrów. Wideoloterii to nie dotyczy. „Nad projektem ustawy ministerstwo będzie jeszcze pracować i niewykluczone, że to poprawimy” – mówi Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów.

Nie tylko politycy mają zastrzeżenia do planów resortu finansów. „U nas leczenie z uzależnienia hazardem nie jest jeszcze tak powszechne jak w Rosji, ale mamy coraz więcej takich przypadków” – mówi DZIENNIKOWI dr Ewa Woydyłło, znany psycholog uzależnień. „Schorzenie można zaleczyć, ale nie można się z niego wyleczyć” – ostrzega.

Małgorzata Pietkiewicz, Mikołaj Wójcik

Udostępnij
Małgorzata Pietkiewicz, Mikołaj Wójcik www.dziennik.pl

Małgorzata Pietkiewicz, Mikołaj Wójcik www.dziennik.pl