Rzecznik Praw Dziecka: otwieranie skrzynek w grach to hazard
Do biura Rzecznika trafiają zgłoszenia od rodziców, ale też od samych dzieci, które alarmują, że przez lootboxy spędzają w internecie dużo czasu. O zagrożeniach z tym związanych i swoich działaniach mówi Monika Horna-Cieślak.
Łukasz Majchrzyk, Interplay.pl: Jak dużo zgłoszeń o istnieniu takich nielegalnych stron Pani otrzymuje?
Monika Horna-Cieślak: – Tych zgłoszeń nie jest dużo. Ale w tym w przypadku tego rodzaju stron konkretne liczby nie są kluczowe, bo nawet jedno zgłoszenie to sygnał. Bardzo niepokojący sygnał.
Kto o tym informuje? Rodzice czy może inne osoby lub podmioty?
– Zgłoszenia kierują do nas rodzice, ale część pochodzi od samych dzieci. To właśnie młode osoby zgłaszały nam, że to jest mechanizm, który sprawia, że spędzają w internecie dużo czasu. O tym, że otwieranie skrzynki to nic innego jak gra hazardowa piszą też eksperci. Trzeba zapłacić za możliwość udziału w niej, a wygrana zależy od przypadku. W 2020 r. naukowcy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego opisali to w swojej publikacji o psychologiczno-prawnych aspektach korzystania z lootboxów. Przekonywali, że korzystanie z nich jest rodzajem gry hazardowej. Co dziś istotne, skala problemu eskaluje. Pojawiają się kolejne, podobne strony, wykorzystujące niejednoznaczność przepisów.
Jakie największe zagrożenia, związane z działaniem takich stron Pani widzi?
– Dzieciom niekiedy trudno jest określić, że mają do czynienia z hazardem. Widząc, że strona jest dostępna, nie mają świadomości o zagrożeniu płynącym z jej oferty. A musimy mieć na uwadze, że hazard jest o wiele bardziej szkodliwy dla dzieci niż dla człowieka dorosłego, bo mechanizm uzależnienia działała w ich przypadku szybciej. Pamiętajmy także, że sami rodzice nie zdają sobie sprawy często z zagrożeń, jakie są w Internecie, że ich dzieci mogą doświadczać takich mechanizmów, które mogą rozwijać u ich dzieci uzależnienia.
Są dostępne dane na temat np. liczby dzieci uzależnionych od tego typu gier? Może dotarła do Pani informacja, że jakieś dziecko wydało dużą sumę pieniędzy na tego typu „skórki”?
– Nie ma pełnych danych na temat liczby dzieci uzależnionych od podobnych gier. Takie ustalenia są trudne, gdyż dzieci nie zawsze głośno mówią, co robią w sieci, a dorośli – niestety, nie zawsze pytają. I, jak już wspomniałam, dzieciom też trudno określić, że mają do czynienia z hazardem.
Jakich kroków ze strony Ministerstwa Pani oczekuje?
– Wystąpiliśmy do Ministra Finansów o podjęcie pilnych działań, mających na celu skuteczne uniemożliwienie dzieciom korzystania z serwisów oferujących usługę losowania tzw. „skórek” za opłatą oraz monitorowanie i blokowanie podobnych domen. Zaapelowaliśmy też do premiera o zmianę ustawy o grach hazardowych, by umożliwić objęcie katalogiem gier hazardowych lootboxy, uwzględniając je jako formę hazardu podlegającą zakazowi udziału osób niepełnoletnich. Pozwoli to też na dodanie obowiązkowej weryfikacji wieku przy ich sprzedaży.
W odpowiedzi na interpelację nr 4559 posła Dominika Jaśkowca Ministerstwo Finansów napisało, że „nie może rozszerzać tego zbioru według własnego uznania i decydować jakie inne gry, niewymienione w tym katalogu, spełniają wymogi ustawy o grach hazardowych. Czy Pani zdaniem należy podjąć jakąś inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie?
– Jeśli chodzi o problem „skórek”, był on już przedstawiany Ministerstwu Finansów. Apelowałam o nadzór nad tego typu procederem tak, by dzieci nie były narażone na negatywne skutki związane z hazardem. W gestii resortu jest podjęcie odpowiednich rozwiązań w najbliższym czasie. Jako Rzeczniczka Praw Dziecka będę monitorować tę sprawę.