Starsi operatorzy pewnie doskonale jeszcze pamiętają automat Sea Wolf amerykańskiego Midwaya z 1976 roku. W polskich salonach gier początku lat osiemdziesiątych zdecydowanie wyróżniał się wykonaniem obudowy. Otóż w przeciwieństwie do królujących wtedy w salonach Arcanoid’ów, Pac Man-ów, Centipede’ów i Crystal Castle’ów miał zabudowany ekran i wizjer w postaci dolnej części peryskopu.
W najnowszym automacie Sea Wolf zaproponowanym przez firmę Coastal Amusement mamy do czynienia z podobną zasadą gry jak w pierwowzorze. Musimy zniszczyć torpedami statki wroga. Im więcej okrętów uda nam się ustrzelić, tym więcej biletów wypluje nam automat. Najnowszy Sea Wolf to bowiem typowe wideo redemption. W automacie zastosowano 32 calowy monitor LCD z trójwymiarową grafiką oraz panel z paskami LED dla ułatwienia celowania. Torpedy możemy wypuszczać w pięciu kierunkach biorąc pod uwagę opóźnienia wynikające z prędkości torped i prędkości namierzanych okrętów. Zaręczam, że zabawa wciąga jak cholera. Nie bez znaczenia jest także ciekawy wygląd tej maszynki. Boki obudowy to duże łodzie podwodne, a konsola przypomina przyrząd celowniczy. Za naturalne odgłosy wybuchów i ruchu torped odpowiada stereofoniczny system dźwiękowy.
Na zdjęciu górnym: Sea Wolf na wystawie ATEI w Londynie.
Tak wyglądał pierwszy Wilk Morski w 1976 roku.