Snooker po małopolsku
PORS** W sobotę, w krakowskim Cue Barze emocji nie brakowało.
Emocji turniejowych nie zabrakło, choć sądząc po wynikach można przypuszczać, że większość spotkań toczyła się gładko. Ale to błąd – ciepło było niemal w każdym meczu, w niektórych gorąco. W pierwszej rundzie Michał Matuszczyk miał szansę odprawić rywala lecz najwyraźniej postanowił udowodnić, że mecz rzeczywiście można przegrać już w szatni. W pierwszym frejmie trzymał kontakt, w drugim było już nieco słabiej.
Górna część drabinki wydawała się być mocniejszą. I rzeczywiście to tam wywbijała się większa część najlepszych, choć niekoniecznie najwyżej notowanych. Witek Suryjak odprawił do Sącza Wojtka Matykiewicza, by ulec potem idącemu jak burza Didier. Być może to zmęczenie wcześniejszymi pojedynkami sprawiło, że Belg w finale nie grał już tak dobrze.
Pierwsza i druga partia finału były symetryczne – najpierw Didier ustawił frejma dzięki dwóm ładnym brejkom, w drugiem Przemek zrobił to samo. Było 1:1. Trzecia partia to słabsza gra obu zawodników – kiedy na stole zostały tylko kolory na tablicy widniał remis 35:35. Didier gładko wbił trzy najmniej wartościowe bile i już wydawało się, że jest na dobrej drodze do czyszczenia, ale pomyłka sprawiła, że trzy ostatnie kulki należały do Przemka. Ostatni frejm także był wyrównany. Tym razem remis 43:43 mieliśmy przy trzech bilach na stole. I znów Billen był bliski zwycięstwa. Pech sprawił jednak, że zamiast ostatniej czarnej do kieszeni powędrowała biała zapewniając komplet punktów dla Przemka Fundamenta.