05.08.2013 00:00

Szybka piłka

Z maleńkich Kostkowic w świat wyrusza prawdziwy hit – Speed Ball, najnowszy automat WiK-a już robi furorę! Na razie poza granicami Polski, ale w lecie na pewno zobaczymy go też u nas.

Udostępnij
Szybka piłka

Już wjeżdżając na teren firmy WiK gołym okiem widać, że praca wre – samochody przeciskają się między wózkami widłowymi, materiałami do produkcji automatów i… budowlanymi. Zakład mocno się bowiem rozwija, właśnie trwa rozbudowa o kolejną halę produkcyjną.

– Rozważaliśmy różne scenariusze, ale rozbudowa i ciągły rozwój zwyciężyły – po firmie oprowadza i opowiada o planach Zbigniew Widenka, jeden z właścicieli firmy WiK. – 21 lat
temu wraz z wspólnikiem Tomaszem Kluską zaczęliśmy produkować w garażu stoły bilardowe. Dziś, po rozbudowie, będziemy mieli do dyspozycji 8 000 m² zadaszonej powierzchni
produkcyjnej, a nową halę przeznaczymy do obróbki metali. Jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego to w połowie czerwca będzie gotowa – mówi Widenka i z jego słów wynika jeden prosty wniosek: kto nie idzie do przodu, ten się… zwija. Trzeba jednak pamiętać, i tu kamyczek do ogródka właścicieli terenów rekreacyjnych, o pewnych fizycznych ograniczeniach automatów.
– Sieci handlowe w Polsce chcą tej rozrywki, ale nie bardzo potrafią zrozumieć, że pewnego poziomu zysków taka maszyna nie jest w stanie osiągnąć. Są pewne granice „wydolności”,
które trzeba wziąć pod uwagę i do tego dostosować warunki umów. Często zdarza się tak, że urządzenia zarabiające w lecie operatorzy chcieli eksploatować także zimą, żeby nie był to martwy sezon. Umieszczali więc swoje maszyny gdzieś w centrach handlowych, a jak przyszło do rozliczeń to okazywało się że, jak dobrze poszło, wyszli na zero – zauważa właściciel WiK-a.

Dlatego też Zbigniew Widenka daleki jest od hurraoptymizmu.- Życie operatora czy producenta w XXI wieku na pewno nie należy do łatwych. Konkurencja jest duża, a zaniżanie cen nic nikomu nie daje. Mimo wszystko ciągle wierzę w takie zabawy „na żywo”, z realnym przeciwnikiem. Powinno to działać, ale jest z tym, może chwilowo, różnie – ocenia Widenka. Wyjście z tej sytuacji jednak jest i WiK nieustannie podąża tą drogą. – Nasza strategia polega na tworzeniu nowości i wychodzeniu na rynki zagraniczne. Plasujemy się na rynku rzeczy dobrych i drogich, bo z Chińczykami nie mamy szans konkurować z powodu ich ogromnego rynku wewnętrznego. Ale to nie przeszkadza nam wysyłać naszych maszyn do Korei i Japonii, choć mają oni producentów „za rogiem”. Zresztą nie można dziś powiedzieć, że wszystko z Chin jest złe, bo tamtejsi producenci również nauczyli się produkować np. dobre stoły bilardowe. Tyle, że one też już wcale nie są tanie – zauważa współwłaścicel firmy z Kostkowic. – Nastawiamy się na ekspansję i na nowości, bo mamy bazę zaufanych klientów, którzy na te nowości czekają i one się sprzedają – podsumowuje Widenka.

Gdzie zatem możemy spotkać automaty z Kostkowic? – Nasze maszyny są w całej Europie, Azji i USA, ale teraz sytuacja się mocno zmienia. Rozwijającym się rynkiem jest dla nas Francja, gdzie tego sprzętu po prostu nie było. Rynek był pusty, a dla nas świetną informacją jest to, że jedna gra kosztuje tam 2 euro, więc dla operatora kupowanie nowego automatu opłaca się nawet, jeśli gracze grają rzadko. W tamtym roku sprzedaliśmy do Disneya 15 naszych cymbergajów „Skat'ów”, i zwróciły się po sześciu tygodniach – mówi Widenka. – Rosną
Niemcy, Anglia i kraje arabskie, wspomniana Francja i Skandynawia. Z kolei rynek spada w Rumunii, Bułgarii, na Węgrzech i w Czechach. Dramat jest we Włoszech, klienci nie płacą nawet za zamówione maszyny, to samo w Grecji – ocenia Widenka.

Ale może i do tych ostatnich krajów, rozkochanych w futbolu, uda się sprzedać najnowsze cudo WiK-a, emocjonujący i wciągający  w grę automat Speed Ball. – Bardzo podobne urządzenie, które jednak nie było automatem, jest popularne w Ameryce Południowej, ale tam gra się dla samej zabawy. W Europie tą maszyną zajęła się początkowo Bifuca, ale ostatecznie woleli robić flippera i… zbankrutowali. Moi hiszpańscy partnerzy przywieźli kiedyś ich stół do Polski, zobaczyłem jak to wygląda i zbudowałem na tej podstawie automat. Wygląda na to, że się nie pomyliłem – cieszy się Widenka, w czasie naszej rozmowy odbierając kolejny telefon w sprawie Speed Ball-a. I natychmiast sprzedając kolejną sztukę! – Pomysł nie jest nowy, ale automat na podstawie tego pomysłu to już zupełnie nowa sprawa. Dodatkowo poza Hiszpanią i Ameryką Południową ta gra zupełnie nie była znana, mam więc nadzieję, że dzięki moim maszynom to się zmieni. Gra podoba się Niemcom, podoba się Hiszpanom, Włochom, nawet Amerykanom się podoba, i to bardzo. Z Polski na razie nie mam żadnych doświadczeń bo cena automatu – 1800 euro – póki co jest tutaj za wysoka. Ale jasne, że Polski nie odpuszczamy, chcemy „na próbę” postawić w jakiejś kooperacji kilka maszyn i przekonać się, jak to zafunkcjonuje w naszym kraju – opowiada Widenka.
Speed Ball to nie jedyna nowość, choć w tym sezonie na pewno wiodący automat WiK-a. Mimo wszystko firma nie zapomina o innych swoich pomysłach i rozwinęła KIDS Basketball Street Magic oraz Hipofarm’a. Głowę hipopotama, do której gracz musi trafić piłeczką, mamy na zdjęciach i choć to znana rozrywka można spokojnie przypuszczać, że parę tych  automatów trafi do odbiorców. – W tym momencie produkujemy tygodniowo 15 stołów Speed Ball’owych, a oprócz tego robimy też wszystko co tylko się da i na co mamy zamówienia.
Dla nas zawsze marzec, kwiecień i maj to okres wytężonej pracy, dlatego produkcja idzie pełną parą. Byle tak dalej i oby nikt nie utrudniał sztucznie nie utrudniał nam prowadzenia biznesu – podsumowuje Widenka.

BB

Udostępnij
BB

BB