05.10.2015 00:00
TEMIDA NADAL AUTOMATYCZNA
Jakieś 2 lata temu, tuż po kontrowersyjnych orzeczeniach Najwyższego w sprawach 14/13 i 15/13, Wacek popełnił tekst "TEMIDA AUTOMATYCZNA", który ujrzał światło dzienne w papierowym numerze 4/2013 INTERPLAYa (tekst jest tutaj – http://www.interplay.pl/web/uploads/files/Temida%20automatyczna.pdf). Skrytykowaliśmy tam między innymi sposób pracy sędziów, którzy – jak mogło się wydawać – orzekali w sposób tak szybki, że wręcz wyprzedzający […]
Jakieś 2 lata temu, tuż po kontrowersyjnych orzeczeniach Najwyższego w sprawach 14/13 i 15/13, Wacek popełnił tekst "TEMIDA AUTOMATYCZNA", który ujrzał światło dzienne w papierowym numerze 4/2013 INTERPLAYa (tekst jest tutaj –
http://www.interplay.pl/web/uploads/files/Temida%20automatyczna.pdf). Skrytykowaliśmy tam między innymi sposób pracy sędziów, którzy – jak mogło się wydawać – orzekali w sposób tak szybki, że wręcz wyprzedzający czas. Dzisiaj, po sprawie 6/15, warto przypomnieć tamtą sytuację, bo jakoś dostrzegamy jej zbieżność z teraźniejszością. Oto 30.09.2015 roku Najwyższy przez prawie 2 godziny prowadził posiedzenie, gdzie po naradzie wydał swoje postanowienie, które tuż potem było już dostępne – i to w wersji anonimowej! – w serwisie internetowym. Dziwnie to wygląda, bo chyba jakieś stachanowskie metody pracy tam mają! Tempo działania imponujące, prawda? No bo co innego? Nie napiszemy przecież tego, czego nie napisaliśmy też 2 lata temu, bo nadal "
nie mamy odwagi ani czelności zuchwale insynuować, że oto całość sprawy została rozstrzygnięta i spisana sporo przed wyznaczonym terminem posiedzenia, które tym samym okazać by się mogło jedynie bezprecedensową szopką, brawurowo odegraną dla licznie zgromadzonej publiki, by lud ciemny a pobożny miał wrażenie doniosłości zdarzenia, w którym bierze udział (…)". Heh, a może wyjaśnieniem sytuacji jest skład składu orzekającego? To czy owo się zgrywa, prawda? Każdy pracuje w swoim tempie, jeden wolniej, inny sprytniej… Kto to jednak wie, jak jest w rzeczywistości?
Natomiast mamy wyraźny postęp, jeśli chodzi o merytoryczną wartość nowego rozstrzygnięcia (jest tutaj –
http://www.interplay.pl/web/uploads/files/I-KZP-0006_15.pdf ). Mniejsza już o rozważania na tle okoliczności konkretnej sprawy dotyczącej terminala internetowego, nas dalece podbudowała podkreślona na końcu teza, którą przywołujemy tu w całości, bo jest tego warta:
Wyrażenie „wbrew przepisom ustawy”, użyte w art. 107 § 1 k.k.s., wymaga konkretyzacji w wyroku skazującym także przez wskazanie w opisie czynu i podstawie skazania przepisu, z którego wynika norma naruszona przez oskarżonego (art. 413 § 2 pkt 1 k.p.k.).
Co ona oznacza? Już tłumaczymy na ludzki: praktycznie każdy, kto gmera przy automatach, ma postawiony jakiś zarzut karny skarbowy, którego uzasadnienie niemal zawsze ma szablonową postać – oskarżyciel zarzuca naruszenie art. 107 §1 kks, a to z tego powodu, że w lokalu takim czy innym stał automat do gier, co zostało ujawnione dzięki brawurowej akcji zielonej bojówki, która potwierdziła własnoręcznie, że oto mają do czynienia z urządzeniem do hazardu! No i teraz właśnie jest CIACH! Jak wyjaśnił Najwyższy – tak się nie da, tak upraszczać nie wolno! Obecnie oskarżając każdego jednego niewinnego człowieka, zielony urzędnik będzie musiał wpisywać nie tylko to, że zarzuca naruszenie art. 107 §1 kks zawsze obowiązkowo w związku z konkretnym artykułem "ustawy hazardowej", ale też wszystko dokładnie rozpisać i wyjaśnić, czemu barman nalewający browarek ma zostać skazany za działanie cudzych automatów do gier, które stoją przy drzwiach do kibla. Ot, namieszało się, prawda? Nie da się już kserować gotowych szablonów, bo każda sprawa będzie wymagała osobnego podejścia, rozpisania, rzetelnego uzasadnienia… Nie dość, że oznacza to bardzo wiele dodatkowej pracy intelektualnej (och, to przecież tak boli…), to jeszcze trzeba będzie się na końcu podpisać pod tymi wypocinami. Łatwo jest napisać, że zarzuca się barmanowi przestępstwo, bo w jego lokalu stał automat, ale dużo gorzej szczegółowo wyjaśnić zabroniony czyn barmana, który polegał na tym, że gdy nalewał piwo, to słyszał jak z maszyny sypały się monety…
Mamy zatem nowe, ważne orzeczenie, które – trzeba mieć taką nadzieję – wyeliminuje bzdurne akty oskarżenia, czyli pewnie ze 3/4 wszystkich składanych. Odetchną ludzie, bo nie powinni być więcej ciągani bez sensu po sądach, a i sądy też złapią nieco oddechu, bo jeśli dostaną takie nieprzemyślane pierdoły, to je po prostu zwrócą oskarżycielowi, by jednak wszystko dokładnie rozpisał i uzasadnił albo temat odpuścił. Zmusi to zielonych urzędników do rozsądku, bo teraz już ich liczne klony oskarżające nie będą przechodzić – do rozpoznania w sądzie przyjęty będzie tylko poważny temat, rzeczowo napisany i uzasadniony. Natomiast zdecydowana większość pozostałych spraw bzdurnych będzie wracać do urzędnika do poprawki, który – gdy nic więcej w sprawie nie wymyśli, bo i z czego? – będzie musiał kierować do umorzenia.
Oczywiście mamy świadomość, że resort finansów też już analizuje swój kolejny sukces orzeczniczy, czekamy zatem na erupcję ich stanowiska, które – jak zwykle – będzie zapewne sprowadzać się do wyjaśniania orzeczenia Najwyższego, który wcale przecież nie powiedział tego, co powiedział, tylko powiedział coś zupełnie odwrotnego… Już się cieszymy na te deliberacje 🙂
Wacław Graczyk