Bukmacherka 19 lutego 2024

Toney wrócił do gry po zawieszeniu. Co grozi za obstawianie meczów polskim piłkarzom?

autor: redakcja
Gwiazdor angielskiego Brentford Ivan Toney wrócił do gry po ośmiomiesięcznym zawieszeniu za obstawianie wyników meczów piłkarskich. Gdyby w Polsce znaleźli się jego naśladowcy, również grozi im surowa kara za bukmacherkę. Pytanie tylko, jak realne jest wykrycie takich przypadków?

Sprawa Ivana Toneya zszokowała opinię publiczną, nie tylko w Wielkiej Brytanii. Jeden z czołowych napastników Premier League (w sezonie 2022/23 strzelił 20 goli, więcej mieli tylko Harry Kane i Erling Haaland) i reprezentant Anglii przyznał się do tego, że złamał obowiązujący piłkarzy zakaz zawierania zakładów wzajemnych. I to aż 232 razy! Nie mógł nawet tłumaczyć się, wzorem znanego polskiego sędziego, że obstawiał tylko tenisa. Typował bowiem piłkę nożną, często nawet mecze swoich klubów, choć w żadnym nie brał udziału. 13-krotnie postawił nawet ich porażki.

Polscy piłkarze a bukmacherka. PZPN niedawno zaostrzył przepisy

Czy w Polsce może dojść do podobnego skandalu? Teoretycznie tak. Od 1 października PZPN zaostrzył obowiązujący piłkarzy polskich klubów Regulamin Dyscyplinarny. Wcześniej nie mogli zawierać zakładów na mecze krajowych drużyn. Od października zabroniono im obstawiać wyników jakichkolwiek spotkań piłkarskich. Takie same reguły obowiązują m.in. w Anglii.

Za uczestnictwo osób podlegających Regulaminowi Dyscyplinarnemu w zakładach bukmacherskich (zawieranych w kraju lub za granicą), odnoszących się do wszystkich meczów piłkarskich, grożą surowe konsekwencje. Kara pieniężna od 1000 zł (górna granica nie jest określona), zawieszenie, a nawet wykluczenie ze struktur PZPN.

Dodajmy, że przepisy obowiązują nie tylko piłkarzy, ale też trenerów, sędziów, działaczy i wszystkie osoby zrzeszone w PZPN. Puścić “taśmy” za dwa złote na Ligę Mistrzów nie może więc nawet rezerwowy z B-klasy. Biorąc pod uwagę to, że w zeszłym sezonie w rozgrywkach ligowych uczestniczyło ponad 5200 klubów, zakaz obejmuje grubo ponad 100 tys. osób.

Bukmacherzy będą współpracować z PZPN? “To formalnie niemożliwe”

Ten przepis ma być przede wszystkim wskazówką i przestrogą dla osób, które w naszej piłce nożnej aktywnie uczestniczą, a w szczególności uprawiają ten sport, w przeciwieństwie do osób, które są jedynie kibicami – tłumaczył w rozmowie z Weszło.com Adam Gilarski.

Uważam, że wykrywanie tego, że ludzie z niższych szczebli puszczają kupony, będzie możliwe tylko dzięki współpracy PZPN-u z legalnymi firmami bukmacherskimi działającymi w naszym kraju. Takie firmy będą musiały sprawdzać, czy czasem sędzia, piłkarz, działacz czy trener nie obstawiają u nich meczów. Tylko przy pomocy samych bukmacherów jako PZPN będziemy w stanie ustalić, że ktoś z A-klasy czy Ligi Okręgowej puścił kupon na przykład na mecze Ligi Mistrzów (…) Oczywiście zgadzam się z tym, że weryfikacja takich przypadków, zwłaszcza w niższych ligach, nie będzie łatwa – dodał.

Problem w tym, że bukmacherzy nie przyniosą do PZPN danych graczy na złotej tacy. Ich też obowiązuje bowiem polskie prawo.

Ze względu na ograniczenia wynikające z przepisów ustawy o grach hazardowych oraz ustawy o ochronie danych osobowych nie możemy udostępniać informacji dotyczących naszych klientów oraz zawartych przez nich zakładów. Co za tym idzie, współpraca z PZPN w zakresie wykrywania osób łamiących regulamin dyscyplinarny poprzez obstawianie meczów z formalnego punktu widzenia nie jest możliwa – przyznaje w rozmowie z Interplay.pl Zdzisław Kostrubała, członek Zarządu STS S.A.

Zakaz obstawiania meczów przez piłkarzy. Jak go egzekwować?

Rzecznik Dyscyplinarny PZPN podkreślał, że bukmacherzy od 10 lat tworzą bazę danych piłkarzy, trenerów i sędziów obstawiających mecze piłkarskie. Żadna firma nigdy tego jednak nie potwierdziła, wręcz przeciwnie.

Nie prowadzimy dedykowanej bazy danych osób zrzeszonych w PZPN. Napływające do nas w tym obszarze informacje weryfikujemy na bieżąco – zapewnia nas Kostrubała.

Żeby walka podjęta przez PZPN miała realne szanse na sukces, niezbędna będzie współpraca nie tylko związku z bukmacherami, ale też pomiędzy samymi firmami.– Do kompleksowej i rzetelnej realizacji odpowiedzialności dyscyplinarnej w zakresie obstawiania meczów przez osoby zrzeszone w PZPN, konieczne byłoby stworzenie legalnego rejestru klientów wszystkich firm bukmacherskich, których dane po realizacji zakładu zestawiane byłyby z bazą podmiotów prowadzoną przez PZPN, a następnie system automatycznie informowałby organy dyscyplinarne o możliwości popełnienia deliktu – mówi nam dr Artur Fal, adwokat specjalizującej się w prawie sportowym kancelarii Lex Sport.

Piłkarze u bukmacherów. Wpadają tylko najbardziej nieostrożni

Skala zjawiska to jedna wielka niewiadoma. Swego czasu były piłkarz m.in. FC Koeln Thomas Cichon utrzymywał, że u bukmacherów gra 75 proc. piłkarzy w niemieckich klubach. Niemiec polskiego pochodzenia sam nie był zresztą wyjątkiem, skazano go na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności (w zawieszeniu) za obstawienie porażki własnej drużyny.

Tak wysoki odsetek wydaje się wręcz niewyobrażalny. Trudno jednak spodziewać się, że w Polsce piłkarze nie grają. Aby zostać przyłapanym na gorącym uczynku, musieliby być jednak skrajnie nieodpowiedzialni, np. osobiście obstawić kupon w kolekturze (a przed laty były i takie przypadki: Łukasza Burligi z Wisły Kraków czy Mariusza Zganiacza z Piasta Gliwice). Mowa oczywiście tylko o tych z większych klubów, bo kopaczy z okręgówki czy B-klasy rozpoznałoby raczej niewielu przypadkowych przechodniów.Dopóki nie zostaną wprowadzone odpowiednie regulacje z wykorzystaniem baz danych, PZPN pozostaje więc chyba liczyć na błędy ludzkie i donosy “życzliwych”. Jednych i drugich nigdy nie brakowało, więc misja tak czy inaczej, ma pewne szanse powodzenia.

Tomasz Dębek

Dodaj komentarz