Totalizator Sportowy – nieodpowiedzialna legislacja i coś więcej
Redakcja „Interplay” otrzymała pismo od Totalizatora Sportowego, w którym zawarte jest żądanie opublikowania sprostowania informacji, uznanych przez panów Wojciecha Szpila i Grzegorza Sołtysińskiego za „nieprawdziwe i nieścisłe”, a które jakoby miały być zaprezentowane w moim artykule pt. „Odpowiedzialna gra - nieodpowiedzialna legislacja”.
Redakcja „Interplay” otrzymała pismo od Totalizatora Sportowego z dnia 25 września b.r., l.dz.1113/d 313, w którym zawarte jest żądanie opublikowania sprostowania informacji, uznanych przez panów Wojciecha Szpila i Grzegorza Sołtysińskiego za „nieprawdziwe i nieścisłe”, a które jakoby miały być zaprezentowane w moim artykule pt. „Odpowiedzialna gra – nieodpowiedzialna legislacja”. Artykuł był zamieszczony w numerze 3/2013 magazynu. Sprawy o których piszą członkowie zarządu Totalizatora Sportowego, nie były szerzej omawiane w artykule, ale stare przysłowie mówi: uderz w stół a nożyce się odezwą. Długo zastanawiałem się, o co chodzi osobom domagającym się sprostowania. Po analizie treści listu doszedłem do wniosku, iż pomimo, że Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński nie zawarli w nim żadnych argumentów, które pozwoliły by na zmianę moich opinii i ocen, nie może on pozostać bez odpowiedzi. Pragnę podkreślić ,że nadal uważam wszystkie swoje oceny i opinie za prawdziwe i uzasadnione dostępnymi danymi i dokumentami . Są one również zgodne z ocenami wielu publicystów i ekspertów od gier losowych. Ich słuszność potwierdza także raport Najwyższej Izby Kontroli, z kontroli przeprowadzonej w spółce w 2012 roku. Wnioski z tej kontroli zostały ujęte w wystąpieniu pokontrolnym, skierowanym do zarządu Totalizatora Sportowego w dniu 3 kwietnia 2012 roku (L. dz. KGP.4114-05-01/2011). Dokumenty te zostały zaprezentowane opinii publicznej 3 stycznia 2013 roku .Do chwili obecnej nie udało mi się znaleźć stanowiska władz Totalizatora, w którym uznawałyby je za niewiarygodne lub nieprawdziwe.
Kontrola NIK dotyczyła „planowania i realizacji polityki biznesowej spółki w latach 2009-2011 „, a więc spraw o których piszą obaj Panowie. Protokół kontroli został podpisany przez władze spółki w dniu 10 lutego 2012 roku. Dlatego należy uznać ,że oceny i fakty w nim zawarte są znane Panom Wojciechowi Szpilowi i Grzegorzowi Sołtysińskiemu .Trzeba także przypomnieć że członkowie zarządu spółki mieli możliwość przedstawienia kontrolującym argumentów dowodzących, że nieprawdziwe są oceny, fakty i dane, zawarte w materiale NIK. Publikując na swoich stronach materiał i wnioski z kontroli, Najwyższa Izba Kontroli nie wspomina, że skorzystali oni z takiej możliwości.
W tej sytuacji uznałem, że ich przypomnienie pozwoli Czytelnikom wyrobić sobie własne zdanie o prawdziwości sprostowania oraz zawartych w nim twierdzeń i ocen prezentowanych przez członków zarządu Totalizatora Sportowego. Czytelnikom polecam także wywiad W. Szpila dla Wirtualnej Polski z dnia 2 października br. Prezes spółki faktycznie potwierdza w nim prawdziwość wielu faktów i opinii które przedstawiłem w moim artykule , w tym dążenie spółki do sprzedaży gier liczbowych poprzez internet. ”Pracujemy nad tym projektem…Byłby to prawdopodobnie Eurojackpot ”- mówi w swoim wywiadzie prezes Szpil. Potwierdza również, że priorytetem dla Totalizatora jest możliwość gry w Lotto poprzez internet. Zapewnia jednocześnie, że Totalizator Sportowy jest już przygotowany technicznie i organizacyjnie „do wejścia do internetu”. Problemem wg prezesa jest ”tylko archaiczne prawo”.
Chyba poważniejszym problemem dla zarządu niż obowiązujące obecnie prawo jest to, że około70% internautów czytających ten tekst oceniło go negatywnie. Utwierdza to mnie w przekonaniu ,że nie tylko ja dostrzegam negatywne strony tego projektu. Przypomnijmy, że także Najwyższa Izba Kontroli uznała te prace i projekty spółki za niezgodne z oficjalną polityką rządu. Przyjęta z inicjatywy premiera Donalda Tuska w 2009 roku ustawa hazardowa, uzasadniana była koniecznością ograniczania ryzyka uzależnień, szczególnie groźnych w przypadku ludzi młodych. Tymczasem władze spółki realizującej monopol państwa w grach wielokrotnie podkreślały ,że ich celem jest dotarcie do ludzi młodych. To zdecydowało że wiceprezes Izby zdecydował się poinformować o tym ministra skarbu państwa pełniącego rolę właściciela spółki. Przypomnijmy, że akceptowanym przez Unię Europejską celem utrzymania monopolu państwa w grach hazardowych, jest ochrona społeczeństwa przed negatywnymi skutkami hazardu w tym zapobieganie wzrostowi ryzyka uzależnień wśród młodego pokolenia. Nie jest nim natomiast chęć zwiększania zysków państw członkowskich z gier hazardowych. Tymczasem proponowana nowelizacja zakłada zmiany, polegające na wprowadzeniu nowego kanału dystrybucji gier, adresowanego do ludzi młodych oraz zmniejszenie środków odprowadzanych na fundusz walki z uzależnieniami. Dlatego uznałem ,że ta nowelizacja jest przykładem braku odpowiedzialności jej inicjatorów. Odezwały się władze Totalizatora Sportowego co daje wiele do myślenia.
W swoim piśmie członkowie zarządu Totalizatora Sportowego domagają się sprostowania pięciu ocen i informacji które miałem zaprezentować w moim artykule. Uznałem za celowe odniesienie się do każdego z nich. Moje opinie poprzedzają twierdzenia i oceny które obaj członkowie zarządu spółki realizującej monopol państwa i szczycącej się tym, że działają zgodnie z zasadami”odpowiedzialnej gry” uznają za prawdziwe i właściwe.
Ad.1. Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński twierdzą, że „Nieprawdą jest, że od 2008 r. w Totalizatorze Sportowym sp. z o. o. obserwujemy kryzys . Zysk netto Spółki za 2012 r. był bowiem większy o ponad 15% w porównaniu z rokiem 2008”.
Najpierw uwagi natury ogólnej. Wskazywanie przez Panów na zysk osiągnięty w 2012 roku jako dowód przeczący kryzysowemu położeniu spółki jest nieporozumieniem. Po pierwsze pomijana jest informacja jakim kosztem został on osiągnięty i ile stracił budżet i fundusze celowe w ostatnich latach ze względu na spadek sprzedaży od 2009 roku do chwili obecnej .O kondycji Totalizatora Sportowego decyduje nie tylko jednorazowy wzrost zysku netto ale zdolność realizacji jego celów statutowych. A te jak wiadomo nie ograniczają się do wzrostu zysku takim kosztem jak poniesiony .Cele te zostały ujęte w ustawie hazardowej, umowie spółki i akceptowanych przez jej władze programach rozwoju. Najogólniej rzecz ujmując, sprowadzają się one do realizacji monopolu państwa w grach oraz stałego zwiększania dochodów ze sprzedaży i w ten sposób zapewniania wzrostu odprowadzanych środków do budżetu państwa. A one nadal są niższe niż osiągnięte w 2008 roku. Nic nie zapowiada, że ten rok będzie inny.
Czytelnikom należy się przypomnienie, co zrobiły władze Totalizatora Sportowego w okresie kiedy to polski rynek hazardowy otwierał się na kapitał prywatny /polski i zagraniczny/. Władze Totalizatora Sportowego zamiast podjąć działania usprawniające proces gospodarczy w obliczu rodzącej się konkurencji, wprowadziły…. podwyżki cen na swoje produkty. Stawki były zaporowe! Sztandarowe produkty Totalizatora zdrożały w ostatnich kilku latach z 1zł 25 groszy do 3,0 złotych za jeden zakład. Konkurencja tylko czekała na to. Tłumy graczy Totalizatora szybko skierowały strumień pieniędzy do prywatnych operatorów innych gier A co z zyskiem? Otóż on także nie rósł w tempie jakie zakładano. Panowie chwalą się wzrostem zysku odnotowanym po kilku latach wstydliwie przemilczając ,że poniesiono w tym okresie straty szacowane na ponad 1;5 do 1.8 miliarda złotych. Nie chwalą się zyskiem z tych lat.
Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński pomijają niewygodne dla nich dane świadczące ,że nie udało im się osiągnąć wielokrotnie deklarowanego publicznie wzrostu poziomu sprzedaży, który ma podstawowe znaczenie dla wielkości środków odprowadzanych do budżetu i na fundusze celowe. Przemilczają fakt, że to wielkość sprzedaży gier liczbowych decyduje o tym jakie dochody dla budżetu generuje podatek od gier, który wynosi 20% oraz dopłaty do stawek w grach liczbowych, które wynoszą aż 25%. Środki uzyskiwane z tych tytułów są każdego roku o setki milionów złotych większe niż zysk netto osiągany przez spółkę. Podatek od gier i środki z tytułu dopłat a nie zyski netto, są głównym źródłem dochodów państwa z monopolu w grach. Odnotowany w stosunku do 2008 roku 15% wzrost zysku netto w żadnym stopniu nie równoważy strat jakie w latach 2009-2012 poniósł budżet i fundusze celowe. Przemilczanie znaczenia wielkości sprzedaży, podatku od gier i środków z dopłat jest liczeniem, że czytelnicy nie porównują danych publikowanych przez spółkę i ministerstwo finansów. Tymczasem niższe w ostatnich latach przychody niż osiągnięte w 2008 roku spowodowały zmniejszenie wpływów do budżetu o około 1,5-1,8 miliarda złotych.
Gdyby przychody spółki były w latach 2009-2012 osiągane na poziomie deklarowanym przez zarząd w chwili podnoszenia wysokości stawek w grach oraz zmieniania nazw i marek gier, to budżet otrzymałby kolejne miliardy złotych. Obaj Panowie wolą teraz zapomnieć o swoich deklaracjach i prezentowanych publicznie prognozach. Dochodowa miała być inwestycja na Służewcu. Nadal każdego roku przynosi wiele milionów złotych strat. Przypomnijmy, że zmieniając stawki i marki gier liczbowych obiecywali wiele miliardów złotych wpływów dla budżetu. Nie udało się osiągnąć po tylu latach wyników z 2008 roku. Nie mogą także osiągnąć poziomu rocznego wzrostu sprzedaży z lat 2003-2008. Dlatego nadal uważam, za prawdziwą moją opinię, że poseł Ireneusz Raś i jego sejmowi koledzy chcą pomóc ”kierownictwu tej spółki osiągnąć wyniki z 2008 roku”. Problem w tym, że szukają dodatkowych pieniędzy w kieszeniach ludzi młodych. Obaj członkowie zarządu wielokrotnie, a w cytowanym wywiadzie ponownie prezes Wojciech Szpil stwierdzali ,że dzięki młodym graczom i zakładom zawieranym przez internet chcą mieć „dodatkowe przychody.”
a/ W mojej publikacji nie eksponowałem wielu danych i opinii ,które zawarte są w materiałach Najwyższej Izby Kontroli , a które uzasadniają opinię o tym, że ”obserwujemy kryzys w spółce”. W wystąpieniu pokontrolnym czytamy: „W ocenie Najwyższej Izby Kontroli Totalizator Sportowy nie zrealizował głównego celu Strategii Spółki Totalizator Sportowy na lata 2007-2011, którym było odzyskanie w 2009 roku 50% udziału w rynku gier hazardowych w Polsce. Spółka nie tylko nie umocniła swojej pozycji rynkowej, ale jej udział w segmencie gier hazardowych zmalał z 28,44% w 2006r. do 16,5% w 2010r.”
Ta ocena NIK wymaga dodatkowego komentarza. Spadek udziału produktów spółki w rynku gier nastąpił pomimo, że po wejściu w życie w 2009 roku nowej ustawy hazardowej w naturalny sposób powinna zostać umocniona jej rynkowa pozycja .Zniknęło bowiem wiele tysięcy automatów o niskich wygranych wskazywanych przez władze Totalizatora jako główna jej konkurencja. Naturalną tendencją winien być wzrost udziału spółki w rynku. Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński nie wspominają, że planowanego 50% udziału w rynku nie udało się osiągnąć do chwili obecnej. Pamiętajmy, w 2008 roku było na rynku ponad 40 tysięcy legalnych automatów o niskich wygranych. Obecnie funkcjonuje ok.12-13 tysięcy. Przytaczane dane i opinia NIK o udziale w rynku, to nie jedyne oceny kontrolerów które potwierdzają opinię, że „od 2008 roku w Totalizatorze Sportowym obserwujemy kryzys”.
b/ Opinię o kryzysie w spółce potwierdza kolejna ocena NIK, zaprezentowana w cytowanym materiale. Mówi ona: „W latach 2006-2008 systematycznie wzrastały przychody spółki w jej głównym obszarze działalności, tj. w grach liczbowych, z 2251 mln zł w 2006 roku do 3236 mln zł w 2008 roku. Następnie w latach 2009-2010 nastąpił spadek przychodów z tych gier do wysokości 2441 mln zł w roku 2010, tj, do poziomu niewiele wyższego niż w 2006 roku”.
Malały także przychody z całokształtu działalności. W 2008 roku wyniosły one 3,44 mld zł w 2009 r. – 2,99 mld zł w 2010r. – 2,44 mld zł a w 2011r. – 2,61 mld zł oraz w 2012 r. – około 3 mld złotych. W prezentowanym więc przez obecny zarząd jako rekordowym roku 2012, nie udało się osiągnąć poziomu sprzedaży z 2008 roku. Spadki te były szczególnie dotkliwe dla budżetu oraz funduszy celowych, finansujących sport, kulturę i leczenie uzależnień. Gry te są bowiem źródłem największych wpływów, gdyż obciążone są 20% podatkiem od gier i 25% dopłatą do stawek. Szacuje się że wpływy z tego tytułu w latach 2008-2012 były mniejsze o 1,5-1,8 mld złotych niż gdyby sprzedaż w tych latach była na poziomie 2008 roku. Zwróćmy uwagę, że gdyby roczne wzrosty przychodów były zbliżone do tych jakie odnotowano przed 2008 rokiem, to wpływy te byłyby większe o co najmniej 2,0 – 2,5 mld złotych. Jeszcze więcej środków miało wpłynąć po podwyżce stawek do 3 złotych za jeden zakład.
c/ Najwyższa Izba Kontroli wskazała również na inne błędy popełnione przez obecny zarząd Totalizatora Sportowego. M. in. wykazała, że „nie sprawdziły się …. założenia Spółki…. z których wynikało, że w ciągu 12 miesięcy po zmianie stawki Dużego Lotka (wraz ze zmianą nazwy gier) wystąpi – dla wariantu realnego – wzrost przychodów o 565,9 mln złotych”. Do października 2010 roku „nie tylko nie nastąpił jakikolwiek wzrost przychodów, ale wręcz pogłębił się spadek przychodów z tej gry. Zakładane zwiększenie przychodów nie wystąpiło też w okresie kolejnych 12 miesięcy, czyli od listopada 2010 do października 2011r.”
Zakładanego na 2010 rok poziomu sprzedaży nie osiągnięto do chwili obecnej. Milczeniem pomińmy wzrosty jakie planowano w latach 2011-2013. Gdyby one nastąpiły, to przychody w 2012 roku nie powinny wynieść 3 mld zł a mieściły by się między 4,0-5,0 mld złotych.
Reasumując, podany przez panów W. Szpila i G. Sołtysińskiego zysk netto spółki w 2012 roku nie tylko nie świadczy o prawidłowej realizacji celów spółki. Nie uzasadnia także samozadowolenia obu Panów i ich opinii o przezwyciężeniu poważnego kryzysu w spółce. Najwyższa Izba Kontroli jednoznacznie stwierdziła, że „nie został zrealizowany cel nadrzędny Spółki na lata 2007-2011, tj. „Maksymalizacja wpływów do budżetu państwa”. W tej sytuacji nadal uważam, że przytoczone w zaleceniach NIK dane świadczą, że eksponowany przez obu panów wzrost zysku netto spółki w 2012 roku nie równoważy zmniejszenia wpłat do budżetu państwa jakie ma miejsce od 2009 roku. NIK wskazuje, że wpłaty z tytułu podatku od gier „w latach 2008-2010 wyniosły odpowiednio: 647,4 mln zł, 599,1 mln zł oraz 488,3 mln zł, co oznacza spadek wpływów do budżetu państwa z tego podatku w 2010 roku o 24,6% w odniesieniu do 2008 roku”.
Jeszcze większe były spadki kwot odprowadzanych z tytułu dopłat do stawek w grach. W 2008 roku odprowadzono na fundusze celowe 829,2 mln zł a w 2010r. już tylko 615,0 mln złotych. Widać że zarząd woli przemilczać ten 25,8% spadek. Także w 2012 roku nie udało się uzyskać kwot z tytułu dopłat, jakie odprowadzono w 2008 roku.
ad.2/ Ustalenia zawarte w materiale z kontroli i zaleceniach NIK dla zarządu Totalizatora Sportowego okazały się także przydatne dla ukazania, że nieprawdziwe jest twierdzenie W. Szpila i G. Sołtysińskiego, że „..Totalizator Sportowy nigdy nie był inicjatorem nowelizacji ustawy”. Uzasadniają swoje stanowisko i żądanie sprostowania argumentem iż spółka nie posiada inicjatywy ustawodawczej.
Obu Panom pragnę przypomnieć ich liczne wystąpienia na posiedzeniach sejmowej komisji sportu. Zostały one ujęte w wielu protokołach z posiedzeń komisji z kilku ostatnich lat. Wypada także wspomnieć wypowiedź posła Ireneusza Rasia z 22 grudnia 2012 roku dla PAP. Stwierdził on wówczas m. in. „Totalizator Sportowy od dwóch lat zwraca uwagę na posiedzeniach komisji na potrzebę zmiany przepisów”… tak aby….”w interesie grających nap. w Lotto…. mogli grać np. w kumulacjach bez konieczności chodzenia do kolektur” (PAP, WWW.rp./artykul/963911html).
Wiele informacji o roli odegranej przez władze spółki w przygotowaniach do zmiany uchwalonej z inicjatywy premiera Donalda Tuska ustawy hazardowej zawierają cytowane materiały Najwyższej Izby Kontroli. Także projekt nowelizacji skierowany przez posła Ireneusza Rasia w dniu 13 czerwca br. do marszałek Ewy Kopacz nie pozostawia wątpliwości w czyim interesie i w oparciu o czyje argumenty został napisany i uzasadniony. W przedłożonym marszałkowi sejmu przez posła Ireneusza Rasia uzasadnieniu projektu nowelizacji ustawy mówi się wprost, że „ oddziaływuje [ona] głównie na jednoosobową spółkę skarbu państwa – Totalizator Sportowy – umożliwiając uruchomienie nowego kanału sprzedaży gier liczbowych przez Internet (druk nr s.10). Wnioskodawcy w uzasadnieniu zmian artykułów 9 i 88 ust. 3 odwołują się do argumentów i prognoz Totalizatora Sportowego. Posłowie zapomnieli jedynie poinformować Pani Ewy Kopacz, że jak ustaliła to kontrola NIK z 2012 roku, żadna z dotychczasowych prognoz władz tej spółki nie potwierdziła się w praktyce. W tej sytuacji brak jest gwarancji ,że wreszcie przygotowano wiarygodną prognozę jako uzasadnienie zmian legislacyjnych.
O ile poseł Ireneusz Raś potwierdził, że zarząd spółki od dwóch lat inspirował Jego oraz komisję sportu do podjęcia zmian ustawy hazardowej, to wspomniane zalecenia pokontrolne NIK mówią, że „Totalizator Sportowy od 2008 roku podejmował wiele inicjatyw legislacyjnych”, w tym dotyczących ustawowej akceptacji nowych kanałów dystrybucji. Co więcej, Izba dostrzegła, że działania te były niezgodne z oficjalną polityką rządu. W tej sprawie wiceprezes NIK Marian Cichosz skierował pismo do poprzedniego ministra skarbu.
Przypomnijmy, że inicjator uchwalenia w 2009 roku ustawy hazardowej premier Donald Tusk w swoich licznych wypowiedziach podkreślał, że jego celem było ograniczenie ryzyka uzależnień, szczególnie dzieci i młodzieży. Zawarte w projekcie nowelizacji ustawy zmiany, zwiększają ryzyko uzależnień młodzieży, niezależnie od zapewnień panów W. Szpila i G. Sołtysińskiego.
3/ Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński uznali również za wymagającą sprostowania ocenę, że podwyżka stawek i zmiana marek nie przyniosła zakładanych rezultatów i skutkowała ucieczką graczy. Ich zdaniem jej prawdziwość podważa fakt, że „różnica w ilości zawieranych zakładów pomiędzy 2008 a 2012 rokiem wynosi 2,35%”.
Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński posłużyli się tu wskaźnikiem, który dezinformuje zamiast informować. Prawidłowe objaśnienie przytoczonego przez Panów wskaźnika powinno brzmieć: w 2012 roku liczba zakładów była niższa o 2,35% niż w klęskowym dla Totalizatora pod tym względem 2008 roku. Wtedy to odnotowano drastyczny spadek liczby zakładów z 1,8 miliona w 2006 r. do 1,0 miliona. Ten spadek liczby zawieranych zakładów był skutkiem pierwszej podwyżki stawek. Dane o reakcjach graczy zbagatelizowano i kontynuowano windowanie ceny zakładów a następnie rozpoczęto manipulowanie przy nazwach produktów. Te właśnie nieprzemyślane decyzje, podnoszące koszt udziału w grze spowodowały, że gracze odwrócili się od Totalizatora Sportowego i zasilili inne segmenty rynku gier, które kusiły niższymi stawkami. Nastąpił jeszcze większy spadek liczby zawieranych zakładów .Dlatego dla porównania wybrano 2008 rok a przemilczano dane o liczbie zakładów z lat 2006-2007. W ten sposób ukrywa się ważne dla obiektywnej oceny dane oraz fakt,że władze spółki podejmując kolejne podwyżki wiedziały jaka była reakcja graczy na manipulowanie stawkami w grach. Pomimo tak wielkiego spadku liczby zawieranych zakładów zdecydowano się na kolejną podwyżkę stawek. Przyniosło to miliardowe straty z tytułu zmniejszonych wpływów do budżetu i na fundusze celowe.
Potwierdza to stanowisko Najwyższej Izby Kontroli, która stwierdza, że zmiany stawek i nazw gier nie tylko nie zwiększyły przychodów do poziomu który planowano, ale je drastycznie zmniejszyły. Dla jasności obrazu przypomnijmy, że prezentowane liczby i oceny NIK dotyczą lat 2009-2011 i nie nawiązują do błędów popełnionych wcześniej. Przypomnijmy, że już po dziesięciu miesiącach po podwyżce stawki w Dużym Lotku przychody miały wzrosnąć o 565,9 mln złotych. Zakładano równie znaczące wzrosty przychodów w kolejnych latach. Do chwili obecnej sprzedaż jest nadal mniejsza niż w 2008 roku.
Po podwyżce stawek do 3 złotych przychody spadły w 2010 roku w stosunku do planowanych prawie o miliard złotych. Przypomnijmy ,że zarząd spółki zakładał plan przychodów na 2010 rok na poziomie ponad 3,6 mld złotych. Po kilku miesiącach zmniejszył go do 3 miliardów, a wykonał na poziomie ok. 2,7 mld złotych.
Strata budżetu tylko w 2010 roku to około 500 mln złotych. Na kampanie reklamowe i informacyjne, towarzyszące zmianie marek i stawek wydano kolejne miliony złotych. Nie pogarsza to dobrego samopoczucia obecnych członków zarządu, którzy są usatysfakcjonowani tym, że po kilku latach nadal nie osiągnęli liczby zawieranych zakładów i poziomu przychodów z 2008 roku.
4/ kolejne żądanie sprostowania wynika z przekonania iż proponowane zmiany legislacyjne „nie niosą dużego ryzyka uzależnień wśród ludzi młodych”. Jedynym uzasadnieniem jest odwołanie do bliżej nieznanych badań podmiotu o nazwie Gam-Gard który twierdzi, że gry te obciążone są minimalnym ryzykiem.
Panowie W. Szpil i G. Sołtysiński nie przytaczają żadnych danych, mogących być podstawą do oceny wiarygodności tych badań. Nie wiemy nawet kiedy i na jakiej próbie były robione. Zauważmy, że Panowie mówią o sytuacji gdy badany jest wpływ gier sprzedawanych w kolekturach. W projekcie nowelizacji ustawy jest mowa o nowym rozwiązaniu: po ewentualnej nowelizacji ustawy, gry Totalizatora Sportowego będą oferowane za pośrednictwem internetu, a jak wielokrotnie podkreślali to członkowie władz spółki, celem zmian jest dotarcie z nimi do ludzi młodych, masowo korzystających z Internetu. Dodatkowo ma to służyć wprowadzeniu na rynek gier zagranicznych o dużych wygranych. Jest to więc kreowanie zupełnie nowej sytuacji i nowych zagrożeń uzależnieniami. Przypomnijmy także ,że gry te jako jedyne będą mogły być reklamowane. To wszystko wskazuje na większe zagrożenie uzależnieniami niż obecnie.
Dlatego bardziej wiarygodne dla oceny nowego ryzyka są dane zaprezentowane przez przedstawicieli ministerstwa zdrowia na posiedzeniu sejmowej komisji sportu, która rozpatrywała projekt nowelizacji ustawy. Przypomnę dane cytowane w moim artykule a przemilczane przez reprezentantów spółki. Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Biura do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii poinformował posłów z sejmowej komisji sportu „w Polsce jest około 200 tysięcy zagrożonych hazardem patologicznym a ok. 50 tysięcy uzależnionych”. Mówimy o ryzyku związanym z nowym kanałem dystrybucji gier, którym ma być internet. Zdaniem tego wysokiego rangą urzędnika uzależnieniami od internetu „jest zagrożonych 750 000 tysięcy a uzależnionych 100 tysięcy”. Nadal uważam, że nie ma podstaw aby uznawać za niewiarygodne podane posłom przez resort zdrowia dane i pomijać je jedynie dlatego, że są niewygodne dla zainteresowanych nowelizacją ustawy. Podtrzymuję także opinię, że ryzyko potęguje fakt, że Totalizator Sportowy jako jedyna spółka na rynku gier posiada i wykorzystuje prawo do reklamowania swoich gier.
5/ nie można także zgodzić się z opinią obu panów z zarządu Totalizatora, że wzrosną dochody budżetu po wprowadzeniu gry Eurojeckpot.
Cytowany raport NIK wskazał na zjawisko szybkiej zmiany preferencji graczy po zmianie stawek. Dotyczy to także zachowań w sytuacji, kiedy na rynku pojawi się gra o innych wygranych. Może ona spowodować drastyczny spadek liczby zawieranych zakładów w pozostałych grach liczbowych. To w konsekwencji może zmniejszyć dochody budżetu z tytułu podatku od gier i dopłat. Przypomnijmy także, że jak udowodniła to kontrola Najwyższej Izby Kontroli ostrożnie musimy podchodzić do ocen i prognoz biznesowych obecnego zarządu. Pamiętamy jakie obiecywano dochody budżetu i funduszy celowych wraz ze wzrostem stawek i zmianą kwot przeznaczonych na najwyższe wygrane. Nie należy zapominać o deklarowanym wzroście przychodów z tytułu nowej wartości kumulacji, które miały wpłynąć na liczbę zawieranych zakładów i wielkość sprzedaży. Jak piszą w swoim piśmie obaj Panowie, liczba zawieranych zakładów i wielkość sprzedaży jest nadal niższa niż w 2008 roku a więc przed zmianami które miały gwarantować miliardowe wzrosty przychodów spółki i wpływy do budżetu.
Dodatkowo pomijają autorzy sprostowania ryzyko, że z kraju wytransferowanych zostanie zagranicę setki milionów złotych, kumulowanych na główną wygraną. Zmniejszy to rolę gier jako instrumentu redystrybucji środków na rynku wewnętrznym. Podważy zasadność utrzymania monopolu państwa jako instrumentu ochrony obywateli i państwa przed negatywnymi skutkami gier hazardowych. Monopol stanie się jednym z instrumentów polityki fiskalnej państwa.
Zainspirowana pismem zarządu Totalizatora Sportowego konfrontacja wyników kontroli i ocen NIK, publikowanych przez spółkę danych oraz publicznych wystąpień jej reprezentantów, z charakterem i uzasadnieniem oczekiwanych sprostowań świadczy, że najbardziej adekwatnym do określenia sytuacji w tej spółce skarbu państwa jest użyte przez W. Szpila i G. Sołtysińskiego słowo „kryzys”. Ma ono swoje źródło w samozadowoleniu Panów z własnej działalności, osiąganych wyników spółki oraz braku nadzoru ze strony właściciela, którym jest minister skarbu.
Niewiele zostało zrealizowane z szumnie zapowiadanych wzrostów przychodów. Nadal nie można osiągnąć wyników z 2008 roku. Miliony złotych zmarnotrawiono na Służewcu. Jako skuteczną w tej sytuacji należy uznać jedynie uprawianą od dawna „propagandę sukcesu”, która każdą klęskę przemienia w kolejne zwycięstwo. Jak na razie jest ona jedynie akceptowana przez urzędników ministerstwa skarbu, którzy nie są zainteresowani ujawnianiem swoich zaniedbań w sposobie nadzoru nad tą spółką skarbu państwa.
Dr Franciszek Zalewski