Totalizator zwiera szeregi
Totalizator Sportowy (TS) ma problemy, pisze dzisiejszy Puls Biznesu. Rynek odbierają mu operatorzy automatów o niskich wygranych: wszystko wskazuje na to, że już na koniec 2006 r. po raz pierwszy w historii mieli oni wyższe przychody niż TS!
Totalizator jak powietrza potrzebuje nowości. Jeśli wyłoży na wideoloterie 200 mln EUR, wróci na pozycję lidera rynku.
Totalizator Sportowy (TS) ma problemy. Dowiedzieliśmy się, że w 2006 r. jego klienci wydali na jego gry 2,31 mld zł, czyli mniej niż rok wcześniej (2,4 mld zł). Efekt? O ile jeszcze w 2003 r. gigant kontrolował ponad połowę rynku hazardu, o tyle na koniec 2006 r. jego udział spadł poniżej jednej trzeciej. Rynek odbierają mu operatorzy automatów o niskich wygranych: wszystko wskazuje na to (nie ma jeszcze oficjalnych danych), że już na koniec 2006 r. po raz pierwszy w historii mieli oni wyższe przychody niż TS!
Kiepska pozycja Totalizatora to nie tylko efekt dynamicznego rozwoju konkurencji, ale też zachowawczości poprzedniego zarządu spółki, kierowanego przez pochodzącego z nadania SLD Mirosława Roguskiego.
Jacek Kalida, prezes Totalizatora, liczy, że wprowadzone w ostatnich miesiącach — pierwsze od lat — podwyżki stawek w dwóch najważniejszych grach: Dużym Lotku i Multi Lotku oraz nowości planowane na początek 2007 r. (mówi się m.in. o natychmiastowym podawaniu informacji o wylosowaniu szóstki w Dużym Lotku czy podwójnym losowaniu z kumulacją w drugim z nich) przyniosą znaczący wzrost sprzedaży już w pierwszym półroczu 2007.
Wideoloterie to nic innego jak automaty połączone w sieć. Zdaniem ekspertów, ich wprowadzenie oznacza ostrą wojnę z najszybciej rozwijającą się na rynku hazardu branżą automatów o niskich wygranych.
Jesteśmy na nią przygotowani. Przewidujemy, że w pierwszym roku możemy zainwestować w wideoloterie nawet 200 mln EUR! Mamy też świadomość, że nadepniemy na odcisk nie tylko legalnym uczestnikom rynku, ale też tym z szarej strefy. Np. w Szwecji, kraju z niską przecież przestępczością, szara strefa broniła się przed wideoloteriami, stosując szantaż, groźby, a nawet bardziej drastyczne formy nacisku. Zapewniam, że determinacji ani nam, ani naszemu właścicielowi nie zabraknie.
Pełna treść artykułu: http://www.pb.pl/news,607,907590c0-6e07-4402-a945-92ba5ab46b62.aspx