21.03.2007 00:00

Totek zatrzęsie rynkiem

Dwa miesiące temu Jacek Kalida, prezes Totalizatora Sportowego (TS), ujawnił w "PB", że już w 2008 r. na uruchomienie w Polsce nowych gier — wideoloterii, wyda 200 mln EUR. Jak się okazuje, to tylko mała część wydatków!<br />

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dwa miesiące temu Jacek Kalida, prezes Totalizatora Sportowego (TS), ujawnił w „PB”, że już w 2008 r. na uruchomienie w Polsce nowych gier — wideoloterii, wyda 200 mln EUR. Jak się okazuje, to tylko mała część wydatków!

Udało nam się dotrzeć do opracowanego w TS wideoloteryjnego biznesplanu na lata 2008-12. Przez pięć lat na sam sprzęt państwowy gigant chce wyłożyć aż 1,93 mld zł! Z tego 1,8 mld zł pójdzie na kupno automatów (wideoloterie to nic innego, jak działające już na rynku automaty, tyle że bardziej zaawansowane i połączone w sieć). Co roku TS chce kupować po 10 tys. maszyn, by na koniec 2012 r. mieć ich aż 50 tys. Tymczasem kilkudziesięciu prywatnych operatorów automatów o niskich wygranych (AoNW), rozwijających się bardzo dynamicznie od kilku lat (wideoloterie będą dla nich bezpośrednią konkurencją), ma łącznie niewiele ponad 20 tys. maszyn.

Mity i fakty

Według założeń TS, jeden automat do wideoloterii ma kosztować aż 36 tys. zł. I tu pojawiają się pierwsze kontrowersje.

— Bardzo dobre automaty kosztują 3-4 tys. EUR, czyli ponad dwa razy mniej, a przy tak dużym zamówieniu można przecież wynegocjować zniżki — dziwi się jeden ze specjalistów, któremu przedstawiliśmy założenia biznesplanu.

— Konieczność poniesienia tak dużych wydatków na sprzęt ma pewnie pomóc TS przekonać resort finansów do obniżki podatków na wideoloterie — sugeruje inny ekspert.

Dziś wideoloterie objęte są 45-procentowym podatkiem od gier (POG) i, zdaniem prezesa Kalidy i jego poprzednika z nadania SLD, ich uruchomienie jest nieopłacalne. Z powstałej w TS notatki: „korzyści dla budżetu państwa wynikające z wdrożenia wideoloterii”, wynika, że przy 45 proc. POG hazardowy kolos do 2012 r. straciłby na inwestycji aż 1,45 mld zł.

Obopólne korzyści

TS jednak, co ujawniliśmy w „PB”, wylobbował w rządzie, by przygotowywana nowelizacja ustawy hazardowej obniżyła POG dla wideoloterii z 45 do 20 proc. (stawka ma obowiązywać do końca 2008 r., potem co dwa lata rosnąć o kolejne 2 punkty, by w 2017 r. sięgnąć 30 proc. i się zatrzymać). To — zdaniem TS — stworzyłoby „szanse na dobry start i rozwinięcie, by w kolejnych latach przychody wzrosły, a budżet osiągał wyższe kwoty przy maksymalnej stawce podatkowej”. I pięcioletnia strata na inwestycji TS nie przekroczyłaby 300 mln zł…

Wydatki na sprzęt to nie wszystko. Na koszty operacyjne do 2012 r. ma pójść dodatkowe 1,55 mld zł! Chodzi o wdrożenie i utrzymanie IT, obsługę telekomunikacyjną, ubezpieczenie sprzętu, zakup rolek do maszyn i wynajęcie konwojentów. A przede wszystkim: budowę sieci. Na umowy z ajentami (60 proc. placówek) oraz obsługę ko- lektur własnych (30 proc.) i punktów wynajmowanych np. w centrach handlowych (10 proc.) TS przez pięć lat chce wydać 1,33 mld zł. Tyle że chęci mogą nie wystarczyć.

— W większości obecnych kolektur TS automatów nie da się wstawić. Wideoloterie trzeba połączyć z inną rozrywką i alkoholem. Dobre lokalizacje to puby czy bary przy stacjach benzynowych. Tyle że te są już w dużym stopniu zajęte przez operatorów AoNW. Będą oni bronić tych miejsc, choćby utrudniając właścicielom lokali wypowiadanie umów — mówi jeden z naszych rozmówców.

Otwarta wojna

Szykuje się więc prawdziwa hazardowa wojna. Dzięki wydaniu przez pięć lat 3,5 mld zł, w 2012 r. TS z wideoloterii ma mieć 5,5 mld zł przychodów! Obecnie ze sprzedaży wszystkich gier i loterii wynoszą one łącznie 2,3 mld zł.

Czy TS uda się zrealizować wideoloteryjny plan? Zdaniem ekspertów, ma szanse. Musi jednak zachęcić graczy choćby wyższą wypłacalnością niż w AoNW, która wynosi około 70 proc. (na każde 10 zł wpłaconych do automatu 7 zł wraca do gracza jako wygrana). Biznesplan TS zakłada wypłacalność wideoloterii na poziomie 75 proc.

— To za mało. Może nie musi być tak wysoka jak w USA (90 proc.), ale powinna przynajmniej przekraczać 82 proc., jak w Europie — twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Tyle że wyższa wypłacalność sprawi, że zyski pojawiają się później niż (jak zakłada TS) w czwartym roku. Totalizator Sportowy jest jednak w stanie dłużej dokładać do interesu. Na lokatach spółki leży blisko 700 mln zł.

Udostępnij
Dawid Tokarz, Puls Biznesu 21-03-2007

Dawid Tokarz, Puls Biznesu 21-03-2007