Trendy w Polsce i na świecie. Sprawdzamy jak może rozwinąć się branża automatów do gier
Technologia rozwija się w tak błyskawicznym tempie, że właściwie każde kolejne pokolenie może korzystać z coraz to nowszych urządzeń. Tym samym w ostatnich trzydziestu latach każda branża zdążyła się zmienić co najmniej kilka razy. Nie inaczej jest z sektorem gier hazardowych, ale akurat w jego przypadku na rozwój wpływa wiele zmiennych. I tak z całą pewnością będzie nadal, ponieważ uwarunkowania prawne, historyczne czy ekonomiczne w danych krajach cały czas będą odgrywały znaczącą rolę. Poza tym na rozwój automatów do gry w danych regionach wpływają przyzwyczajenia klientów, czy nawet warunki atmosferyczne. Pewne jednak jest jedno - dostawcy automatów i gier nie mogą stanąć w miejscu, ponieważ świat im ucieknie, a nowe pokolenia nie zadowolą się prostymi jednoekranowymi maszynami, które pamiętają lata 90. Tym bardziej nie będą grali w klasyczne owocówki na trzech cylindrach.
– Nie da się jednostkowo odpowiedzieć na pytanie, jak w przyszłości będą wyglądały terminale. Wbrew pozorom wszystko zależy od specyfiki rynku, prawa, oczekiwań gracza, historii danego kraju. Nie ma sensu na siłę zmuszać gracza do czegoś nowego, jeśli tego nie preferuje. Zależności jest tutaj naprawdę sporo – tłumaczy nam Chief Marketing Officer w Promatic Group, Paweł Mazurek.
Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie, należy więc w pierwszej kolejności prześledzić wnikliwie sytuację na kilku rynkach. Wówczas możliwe będzie pokuszenie się o kilka wniosków.
Wyważony rynek niemiecki
Rynek niemiecki dzieli się na trzy sektory – standardowe salony gier, lokale gastronomiczne oraz Spielbanki, czyli duże salony gier, które podlegają pod Bundeslandy. Tak naprawdę można je uznać za państwowe, a co najważniejsze nie ma w nich praktycznie żadnych restrykcji, jeśli chodzi o automaty.
Spielbanki nie różnią się praktycznie od kasyn, ponieważ znajdują się tam głównie najnowsze trzymonitorowe automaty. Standard jest więc bardzo wysoki. Jeśli natomiast chodzi o salony gier, musimy przypomnieć zmiany prawne, do których doszło w 2018 roku. Zanim je wprowadzono w niemieckich salonach gier funkcjonowało sporo maszyn trzyekranowych, co miało bezpośredni związek z tym, że opcja jackpota była legalna. Po nowelizacji ustawy hazardowej jackpot przestał być legalny, a to oznaczało przejście na terminale dwuekranowe. Z tego powodu sam Novomatic musiał usunąć wówczas z rynku około 40 000 urządzeń, ponieważ nie był w stanie ich dostosować do aktualnych wymogów prawnych. Tym samym obecnie w salonach znajduje się sprzęt nie najwyższej jakości, ale dobrej klasy. Zmiany prawne wpłynęły także na inne niedogodności dla graczy takie jak fakt, że spin nie może trwać krócej niż pięć sekund. Nie można również od razu wpłacić 10 euro, a depozyt trwa etapami. Podobnie jest w przypadku wypłat. Wszystko po to, by odciągnąć gracza od maszyny.
W punktach gastronomicznych z kolei automaty wiszą na ścianach, co ma związek z tym, by nie zajmowały dużo miejsca. Mowa o urządzeniach jednoekranowych. Nie znajdują się przy nich również fotele, gdyż ich głównym założeniem jest to, by gracz wrzucił monetę, a następnie wrócił do stolika, by obserwować rozgrywkę.
Konkurencja na rynku niemieckim
Rynek niemiecki jest relatywnie prosty, jeśli chodzi o konkurencję. W porównaniu z Rumunią nawet bardzo. W Niemczech działa bowiem jedynie pięciu dostawców, którzy mogą ustawiać maszyny w wybranych lokalach. Potentatami są światowe marki takie jak Gauselmann i Novomatic. Następnie jest Bally Wulff, który i tak posiada znacznie mniej automatów, niż wymieniona dwójka hegemonów. Kolejne dwie firmy Apex i psmTec posiadają jeszcze mniejszy procent udziałów w rynku. Tak mały, że trudno ich sprzęt spotkać w wielu regionach kraju.
Gauselmann i Novomatic rozdają karty na niemieckim rynku i mało prawdopodobnym jest, by sytuacja ta miała ulec zmianie w najbliższej przyszłości. Wszystko przez to, że wejście uzależnione jest od skomplikowanych restrykcji prawnych, które tam panują.
– Przede wszystkim samo oprogramowanie musi spełnić mnóstwo uwarunkowań. Gdyby ktoś chciał wejść na niemiecki rynek, musiałby mieć w swojej firmie specjalistów od rynku niemieckiego. Niemożliwym jest, by rozmowy z instytutem od badań sprzętu (PTB) prowadziła osoba anglojęzyczna. Najzwyczajniej w świecie nie porozumiałaby się z tymi ludźmi. Mój niemiecki jest nieskromnie mówiąc na niezłym poziomie, a wielu zapisów nie rozumiałem. Zresztą nie tylko ja, ponieważ byłem w renomowanej kancelarii, gdzie profesor prawa miał podobne doświadczenie. Pisał do PTB wiele pism, by otrzymać rozwinięcie kilku zapisów, a odpowiedzi otrzymywał po kilku tygodniach… Już to pokazuje jak trudno wejść na ten rynek. Do tego dochodzi czas na testowanie sprzętu, gry muszą być certyfikowane, co oznacza czekanie w kolejce. Przy tym trzeba pamiętać, że w Niemczech nie kupuje się maszyn, a dzierżawi – powiedział nam Tomasz Rusek z Promatic Group.
Wygoda, czyli coś, co ceni sobie gracz z Niemiec
Tak jak już wspomnieliśmy zmiany prawne z 2018 roku, a także najnowsze (m.in. gracz nie może grać na więcej niż jednej maszynie poza Spielbankiem – przyp. red) sprawiły, że rynek niemiecki rozwija się w ostatnich latach w wyżej opisanym tempie. Prawo nie wpłynęło jednak na jedną zasadniczą rzecz. Niemcy nadal cenią sobie wygodę i jeśli dostawca nie wyprodukuje automatu, który będzie spełniał odpowiednie standardy, nie odniesie sukcesu.
U naszych zachodnich sąsiadów praktycznie nie ma automatów, w których występuje poniżej 50 gier. Gracz preferuje bowiem duży wybór w tym aspekcie. Poza tym niemiecki sympatyk automatów ceni sobie wygodny fotel, łatwy dostęp do pieniędzy, co jest jednoznaczne z tym, że na rynku nie ma automatów bez windy dla monet: – Windy dla monet, a także inne funkcjonalności, które wpływają na wygodę gracza, ulegają usterkom, co na pewno jest uciążliwe. Bez tego nie ma jednak czego szukać na niemieckim rynku – mówi Tomasz Rusek.
– Wszystkie urządzenia są dobrze oświetlone, by przyciągnąć gracza. Z uwagi na fakt, że automaty posiadają wiele gier, animacje zachęcające są bardzo ciekawe i faktycznie potrafią skusić do rozgrywki. Co więcej jak już wspomniałem w Niemczech są zaostrzone restrykcje prawne. Operatorzy potrzebowali trzech lat, by wymyśleć dodatkowe zgodne z prawem rozwiązania i dotrzeć do gracza z jakąkolwiek promocją – zaznacza Tomasz Rusek.
Rumunia, czyli inny świat – sprzęt najwyżej jakości
Różnorodność maszyn w Rumunii przechodzi wszelkie wyobrażenie. Tym samym jeśli ktoś chce pograć na najnowocześniejszych maszynach w Europie powinien w pierwszej kolejności udać się właśnie do Bukaresztu czy Oradei. Nie występują tam praktycznie automaty dwuekranowe, ponieważ klienci nie chcieliby na nich grać. I to jest pierwsza różnica między tym rynkiem, a niemieckim. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego że w Rumunii w przeciwieństwie do Niemiec jest duża konkurencja. W Niemczech dostawca nie musi walczyć o klienta, a to z całą pewnością trochę hamuje rozwój.
– Rynek rumuński obfituje w najnowocześniejsze automaty, ponieważ dostawcy muszą walczyć o klienta, gdyż jest spora konkurencja. Nie mam na myśli tutaj jednak maszyn przypominających kolosy z Vegas, które widzimy w filmach. Nic z tych rzeczy, w rumuńskich salonach gier znajdują się najwyższej klasy automaty trzyekranowe, zaopatrzone w wodotryski, efekty kolorystyczne, czy dźwiękowe. Przede wszystkim są funkcjonalne, ale przy tym niezwykle efektowne. Tam gracz jest już przyzwyczajony do tego, że automat przypomina prom kosmiczny, dlatego na tym rynku rozwój będzie szedł właśnie w stronę coraz to nowszych i przyciągających uwagę efektów – mówi nam Paweł Mazurek.
– Jednak nie wolno zapominać, iż dystraktory w postaci światełek i świecidełek nie mogą w żadnym wypadku wpływać na przyjemność gracza, podczas sesji – czyli łączymy przyciąganie uwagi z przyjemnością obcowania z terminalem – niełatwe zadanie – dodaje.
Porównując Niemcy do Rumuni trudno nie zauważyć, że na rozwój rynku wpływa historia danego kraju. Rumunia jest bowiem dość świeżym rynkiem, relatywnie nie dawno weszła do Unii Europejskiej (2007 rok – przyp. red), a tym samym pominęła pewien etap rozwojowy, jeśli chodzi o rozrywkę. Tam gracz nie zdążył się przyzwyczaić do wysokiej klasy automatów dwuekranowych, niemal od razu otrzymał najnowsze ze wszystkimi nowinkami techniki. Można więc wyciągnąć wniosek, że rozwój gospodarczy kraju wpływa na to, w jakim tempie branża rozrywkowa będzie się tam rozwijała.
Uwarunkowania klimatyczne i ekonomiczne. Poznajmy rynek afrykański
Nigeria jest wielkim 200-miliowym krajem. Terminale muszą więc być dostosowane finansowo i kosztowo do obrotu na rynku. Często stoją w miejscach, gdzie narażone są na zniszczenia, czy to ze względu na wysoką temperaturę, czy inne czynniki zewnętrzne. Przykładowo w salonach gier nie rzadko kilka razy dziennie wyłącza się prąd. Z tych powodów automaty muszą być wykonywane z trwalszych materiałów, by nie uległy szybkiemu zniszczeniu. Zazwyczaj nie ma więc mowy, by znalazły się tam najnowocześniejsze maszyny trzyekranowe. Choć w niektórych kasynach takowe można spotkać, ponieważ w Nigerii mieszka też odsetek bardzo zamożnych osób.
– Hazard w Nigerii jest nadzorowany przez National Lottery Regulatory Comission. Gry zostały podzielone na dwie kategorie: klasyfikowane i nieklasyfikowane. Do katalogu gier klasyfikowanych należą loterie, gry kasynowe i sportowe zakłady bukmacherskie. Gry niesklasyfikowane to gry w karty, kości i ruletka. Nie oznacza to jednak, że są zakazane. Mogą zostać zalegalizowane i być użytkowane zgodnie z prawem przez kasyna, które posiadają specjalną licencję. Przestrzeń gier online nie została co prawda ściśle określona w kodeksie prawnym, jednak firmy działające w branży iGamingu w Nigerii zobowiązane są do przestrzegania takich samych przepisów, jakie opisane są dla kasyn stacjonarnych – tłumaczył uwarunkowania prawne w Nigerii Paweł Paliwoda, CEO Promatic Group.
Promatic Group, czyli polska firma produkująca m.in. automaty do gier hazardowych ekspansję w Afryce rozpoczęła w 2015 roku. Obecnie posiada tam własną siedzibę w Lagos. Jej sprzęt można znaleźć w aż 15 stanach Nigerii.
– Sportowe zakłady bukmacherskie cieszą się największym zainteresowaniem, ale postać w jakiej najczęściej występują pozostawia wiele do życzenia. Chcemy to zmienić – wychodząc naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów w Nigerii, dajemy im miejsce, w którym będą czuli się komfortowo, znajdując w jednym miejscu produkty dedykowane ich ulubionej rozrywce. Stworzyliśmy zupełnie nowy produkt w naszej ofercie, zaprojektowany całkowicie od podstaw automat gier wirtualnych. Tworząc ten automat sugerowaliśmy się przede wszystkim komfortem gracza oraz intuicyjnością i łatwością w użytkowaniu. Znacznie wygodniej jest korzystać z ulubionej rozrywki na stworzonym do tego automacie, niż na laptopie, który często bywa już wyeksploatowany. Choć zakłady sportowe cieszą się największą popularnością, niewiele jest miejsc, które posiadają takie produkty, jak nasze – powiedział CEO, Promatic Group.
Nigeria i inne kraje afrykańskie kraje wydają się rynkami, w których w najbliższych latach postęp technologiczny będzie najbardziej widoczny. Nie jest bowiem powiedziane, że państwo ze stolicą w Abudży przez najbliższych kilkadziesiąt lat będzie krajem ubogim. Jeśli rozwinie się gospodarczo, zwiększy również oczekiwania co do rozrywki. Najlepszymi przykładami mogą być tutaj Tanzania, czy RPA, w których klienci mają do dyspozycji ekskluzywne kasyna z najlepszym sprzętem na rynku.
Jak jest w Polsce?
Zacznijmy od podstaw prawnych:
W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że Polska obecnie jest gdzieś pomiędzy Rumunią, a Niemcami, patrząc całościowo na branżę rozrywkową. Pod względem samej liczby automatów jest nieco gorzej, bo obecnie w naszym kraju na jeden automat przypada około 3000 osób. Choć liczba ta powinna się zmniejszać, ponieważ sukcesywnie powstają nowe salony gier monopolisty, Totalizatora Sportowego. Tak jak wspomnieliśmy na tle krajów ościennych nie wypadamy pod tym względem najlepiej:
Kolokwialnie mówiąc mamy kogo gonić, ale warto zaznaczyć, że w Polsce mamy różnorodną ofertę lokali. Posiadamy bowiem ponad 20 salonów premium, w których znajduje się sprzęt najwyżej jakości. Na automatach można znaleźć gry typowo polskie produkcji Promatic takie jak Pudzianator, Disco King, czy Husaria. Klient nie może więc narzekać, że oferta nie jest dedykowana do polskiego gracza. Warto zaznaczyć, że w innych krajach wcale nie jest standardem, iż gracze mają do wyboru w gry, w których fabuła w jakikolwiek sposób nawiązuje do historii ich kraju, czy gwiazd sportu lub muzyki.
Big Bertha i inna monstrualne automaty przyszłością?
Monstrualne automaty do gier znane są od kilkudziesięciu lat. Takie maszyny jak Big Bertha, Big Irish Luck, czy zbudowany przy użyciu systemu operacyjnego Windows 95, Micro Spin przyciągają uwagę. Ten ostatni miał prawie 3 metry wysokości i był to najwyższy automat do gry na świecie pod koniec lat 90-tych. Stać przy jego pulpicie mogło równocześnie dziewięć osób.
Big Bertha (jedna z wersji)
– Gauselmann wprowadził urządzenie z potężnym monitorem, które naprawdę wyglądało fajnie. W salonach, w których bywam nie ma już jednak tego sprzętu, ponieważ gracze na nim nie grali. Obecnie stoją w Spielbankach, ale w mniejszych salonach gier się nie przyjęły. Gracze wolą standardowe automaty, przy których mają wygodę. Przy terminalu mogą postawić na półce jakiś napój czy położyć telefon, a poza tym mają prywatność. Przy dużych automatach jej nie ma, ponieważ inni gracze obserwują rozgrywkę – opowiada Tomasz Rusek.
Monstrualne automaty budowane są po to, by przyciągnąć klientów. Stawiane często na targach mają służyć jako element marketingowy. Każdy z producentów ma świadomość, że produkowanie ich w dużej liczbie nie ma żadnego sensu, ponieważ jeszcze nigdzie się tak naprawdę nie przyjęły. Trudno przypuszczać również, by w najbliższych latach miało to ulec zmianie. Gra na automacie jest bowiem rzeczą osobistą, mało kto chce być wówczas obserwowany. Automaty takie jak Big Bertha prywatności pozbawiają całkowicie, dlatego nigdy nie odniosą sukcesu komercyjnego.
W co będzie grało pokolenie TikToka?
Paweł Mazurek z Promatic uważa, że w najbliższych latach większy rozwój zauważymy w grach, a nie automatach, ponieważ tego będzie oczekiwało nowe pokolenie: – W mojej opinii dla pokolenia Z nie będzie ważny terminal, a przede wszystkim gry. Ludzie, którzy nie pamiętają czasów, gdy nie było Internetu, stawiają na kontent. Spójrzmy na Netflixa, którego oglądamy już z wielu nośników, czasami mam wrażenie, że zaraz będzie można oglądać go na lodówce. Nie liczy się więc sprzęt, a zawartość. Tym samym uważam, że za 10 lat gry brandowane będą robiły jeszcze większą różnicę. Klasyczne owocówki na trzech cylindrach oczywiście zostaną, ale prym będą wiodły takie gry jak Disco King, czy Pudzianator.
Z kolei Tomasz Rusek dodaje, że być może w niedalekiej przyszłości gracz będzie mógł zacząć rozgrywkę na automacie, a dokończyć ją na smartfonie: – Myślę, że gracz będzie kiedyś miał okazję przyjść do lokalu, spędzić czas ze znajomymi, przekąsić coś i napić się, pograć chwilę na automacie a następnie zmienić lokal, ale nie kończąc przy tym rozgrywki. Po prostu zeskanuje kod QR i przeniesie grę na smartfona. Następnie wejdzie do innego salonu i zrobi to w drugą stronę, czyli zeskanuje kod na inny automat i ciągle będzie rozgrywał tę samą grę. Same salony nie znikną nigdy, ponieważ ludzie przychodzą tam dla atmosfery. Inaczej gra się w domu, a inaczej w lokalu. Inna sprawa, co oczywiste, że online będzie rósł w siłę kosztem retailu. Proces ten kilkukrotnie przyspieszyła pandemia koronawirusa, ale to żadna nowość. Tak dzieje się niemal w każdej branży na całym świecie.
Zdaniem eksperta od rynku niemieckiego, całkowicie nigdy nie znikną tradycyjne przyciski: – Wielu producentów wraca do starych przycisków, ponieważ gracz lubi czuć mechanikę. Myślę, że nigdy to nie zniknie. Porównajmy to do Golfa 8 i Golfa 7. W tym pierwszym modelu nie ma praktycznie żadnych przycisków. Nie czytałem, żeby jakikolwiek dziennikarz branżowy powiedział, że to świetne rozwiązanie. Owszem, wygląda to ładnie, ale tylko tyle. Jak chcesz zmienić temperaturę klimatyzacji w trakcie jazdy, wyczuwasz pokrętło palcami i zmieniasz. W nowej wersji Golfa tego nie zrobisz, ponieważ cały panel jest dotykowy. Tak samo jest z automatami, gracze zawsze będą chcieli poczuć mechanikę gry.
Ciekawym wątkiem i chyba całkiem realną przyszłością w perspektywie kilkudziesięciu lat wydaje się holografia. W końcu już coraz lepiej działają hologramy 3D. Czy to będzie hit, czy może takie automaty będą pełnić podobną rolę jak wspomniana Big Bertha? Czas pokaże, ale wiele tutaj będzie zależało od ceny sprzętu, a także od czynników, o których wspominamy na samym początku tekstu.
Uniwersalność kluczem do sukcesu?
Producenci automatów, którzy działają na wielu rynkach muszą posiadać uniwersalną ofertę, ponieważ jak pokazuje nasz tekst rozwój branży będzie różny w zależności od rynku. Taką polityką od wielu lat kieruje się Promatic, który poza polskim rynkiem działa w wielu krajach europejskich, ale także w tak odległych miejscach, jak Afryka czy Ameryka Łacińska. W portfolio Promatic znajdują się trzy rodzaje maszyn: Casions 27, Terminal 3 oraz Panorama 2. Pierwszy z nich jest wersją najbardziej ekskluzywną, drugi uniwersalną, a trzeci najmniej zaawansowaną, ponieważ nadal na wielu rynkach jest zapotrzebowanie na tego typu sprzęt.
Uniwersalność przy budowie oferty jest również ważna z innego powodu, ponieważ tak jak wspomnieliśmy wiele zależy od prawa w danym kraju. Słowacja, czy Czechy są dobry przykładem, ponieważ w tych krajach jest wymóg, który mówi o tym, że wszystkie automaty muszą być podłączone do Internetu. Rozgrywka nie odbywa się więc w maszynie, a na serwerze. Ten z kolei jest monitorowany przez organ administracji. Jeśli ktoś chce wejść na rynek, ma taką możliwość, ale musi się dostosować do panujących przepisów. W przypadku innych krajów wymogi są jeszcze inne. Tym samym jak dostawca chce dokonywać ekspansji, nie może opierać się tylko na jednym modelu. W branży gier hazardowych byłoby to zresztą niebezpieczne, gdyż sytuacja prawna w danym kraju może się bardzo szybko zmienić, a wówczas dla firmy działającej tylko na jednym rynku będzie oznaczało to bankructwo. Na sam koniec warto więc zauważyć, że sytuacja prawna w różnych krajach sprawia, że dostawcy automatów, czy gier są kreatywni, a co za tym idzie dywersyfikują swoją ofertę.
Cytując klasyka… Potrzeba jest matką wynalazków.