Idea flipera z wirtualnym polem gry krąży po świecie od lat. Pierwszy urzeczywistnił ją austriacki TAB w swoim Virtual Pinball’u, jednak austriacka firma nie poszła w kierunku upodobnienia swojego automatu do tradycyjnych fliperów. Podobnie postąpiły włoska Viva Games projektując The 42 Story i węgierskie A8 przy Goal Pinballu.
Amerykanie z nieistniejącej już kalifornijskiej firmy Ultracade od poczatku zaplanowali zaprojektowanie swojej virtualnej maszyny tak, by jak najbardziej przypominała istniejące flipery. Kolejna amerykańska firma – GlobalVR przejęła Ultracade wraz z jej ideą i tak, mniej więcej pół roku temu, UltraPin ujrzał światło dzienne.
Przyznaje szczerze, że do czasu gdy nie zagrałem na UltraPin’ie i znałem go tylko ze zdjęć, byłem jego wielkim entuzjastą. Niestety, gdy na londynskiej wystawie ATEI miałem okazję przyjrzeć mu się bliżej i gruntownie przetestować, zmieniłem zdanie. Nie mam zastrzeżeń co samej idei, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Przede wszystkim zniechęca mnie płaski obraz pola gry. Ja już nie mówię o pełnym 3D, ale chociaż o próbie stworzenia wrażenia trójwymiarowości, z którym dawno poradziły sobie firmy wydające pinballe na PC-ty. Same najbardziej nawet dokładne odwzorowanie i zeskanowanie oryginalnych blatów to nie wszystko. Tak, brak głębi ekranu to chyba element, który mnie najbardziej od UltraPina odstręcza. Niby wszystko działa jak należy, jest wirtualna możliwość poziomowania stołu, a nawet ustawienie czułości tilta, jednak brakuje ducha prawdziwej elektromechanicznej maszyny.
Szkoda, bo jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B i czym prędzej zatrudnić prawdziwego informatyka i jednocześnie artystę grafika, który poradzi sobie z wprowadzeniem do UltraPina trójwymiarowości. Na londynskiej wystawie była zresztą firma, która prezntowała trójwymiarowe monitory, a nawet trójwymiarowego kręcioła, działające bez użycia spejalnych okularów. Może by tak GlobalVR połaczyła z nią siły?
Kolejna wada nowego automatu GlabalVR, to brak dokładnego odwzorowania na wyświetlaczu pracy elektromechanicznych liczników. Stoły posiadające wyświetlacz matrycowy, czy alfanumeryczny dzialają bez zarzutu, natomiast przy elektromechanicznych licznikach graficy się nie narobili i poszli po najmniejszej linii oporu. Odwzorowanie starego bębnowego licznika nie powinno chyba być problemem. Bębny kręciołów działające na podobnej zasadzie, od dawna już symulowane są z powodzeniem na ekranach video.
Oczywiście musiałem zajrzeć do środka maszyny i tam spotkało mnie kolejne zaskoczenie. W środku siedzi normalny komputer PC, a wszystko hula pod Windowsami. Żeby było jeszcze śmieszniej GlobaVR zamierza sprzedawać tzw. upgrade’y z kolejnymi stołami na zwykłych płytach CD. Oj, mogą srodze się zdziwić nasi amerykańscy przyjaciele, gdy kolejne upgrade’y pojawią się wcześniej na stadionie 10-lecia, zanim jeszcze trafią na rynek USA. Trudno mi sobie w tej sytuacji wyobrazić, że ktoś zapłaci 6000 USD za UltraPin’a i 500 USD za upgrade z trzema stołami. W każdym razie przedstawiciele GlobalVR nie pozwalali robić zdjęć przygotowanego już do sprzedaży pudełka z zestawem nowych gier na UtraPin’a. Zestaw zawiera trzy stoły: Fun House, Firepower i Eight Ball Champ, a nazwano go Vol 1 CD Collectors Pack. Sam UltraPin do sprzedaży trafia z sześcioma stołami na pokładzie. Oprócz wspomnianych trzech są obecnie dostępne: Medieval Madness, Black Knight, Fathom, F-14 Tomcat, Pin Bot, Attack from Mars, Strikers and Spares, Xenon i Sorcerer.
Oczywiście UltraPin ma też swoje zalety. Pierwsza to ta, że wogóle powstał, co nie było do końca takie pewne. Druga, to niezawodność pracy, a kolejna to możliwość uratowania przed zapomnieniem wielu dawnych modeli. GlobalVR ma jednak jeszcze wiele pracy przed sobą i jeśli tylko wykaże więcej determninacji w poprawianiu i ulepszaniu UltraPina, w przyszłości może on stać się wiodącym produktem na rynku zarobkowych symulatorów fliperów.
Na zdjęciu: John Ray – vice szef i producent wykonawczy GlobalVR (wcześniej w ATARI) ze swoim dziełem