W stołecznym zoo zamieszkają cyrkowe misie
Gazeta Wyborcza. Sylwek jest spokojny, ale Grzesiek potrafi wystawić łapę za kraty i pacnąć - uprzedza Emilia Zakrzewska ze Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, które zajmują się teraz niedźwiedziami, przed przeprowadzką misiów do zoo.<br />
Sylwek jest spokojny, ale Grzesiek potrafi wystawić łapę za kraty i pacnąć – uprzedza Emilia Zakrzewska ze Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, które zajmują się teraz niedźwiedziami, przed przeprowadzką misiów do zoo
Sylwek to niedźwiedź himalajski, Grzesiek, Sabina i Mała – niedźwiedzie brunatne. Cała czwórka ma w tym tygodniu trafić do warszawskiego zoo. Na razie zwierzęta mieszkają jeszcze w bazie cyrkowej w Julinku pod Lesznem. – W cyrku przestały występować na początku lat 90., kiedy zmarł ich treser. Różne organizacje chciały się nimi zaopiekować, ale nikt nie mógł im stworzyć tak dobrych warunków, jak warszawski ogród – uważa Emilia Zakrzewska.
Zastrzega, że Grzesiek potrafi być agresywny.
– To rzeczywiście chuligan, więc trzeba uważać, bo potrafi sięgnąć łapą i przyciągnąć do klatki. Ale to fajny chłopak – uważa Włodzimierz Ratajczyk, weterynarz i opiekun zwierząt. – Z kolei Sylwek to obżartuch i leń. A Sabina i Mała, jak to dziewuchy, sympatyczne, wojują tylko o lepsze kąski.
Niedźwiedzie muszą jeszcze kilka dni poczekać na przeprowadzkę. – Chcemy je przewieźć w czwartek lub piątek, bo wtedy ma być trochę chłodniej. Niedźwiedzie będą na czas podróży uśpione, a w takim stanie lepiej nie transportować ich w upały – mówi Adam Hryniewicz z zoo. Zaznacza, że miśki nie trafią na przyuliczny wybieg w al. „Solidarności”. – Tam mamy miejsce tylko dla naszych trzech niedźwiedzi. Poza tym zwierzęta cyrkowe mają często złe nawyki, więc wolimy nie mieszać stada – mówi Adam Hryniewicz.
Miśki zajmą wybieg po niedźwiedziach polarnych, który stoi pusty od maja, gdy padła niedźwiedzica Sawa. Przez kilka godzin po wybudzeniu się z narkozy będą trochę apatyczne, ale już następnego dnia pokażą się publiczności.