27.09.2023 22:32

Walka z szarą strefą i przyszłość branży. Mocne słowa ekspertów

O przyszłości widowisk sportowych, branży rozrywkowej i bukmacherskiej rozmawiali zaproszeni prelegenci podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki. Jednym z głównych tematów była m.in. szara strefa, która mocno psuje rynek. – Klientom trudno jest odróżnić, który bukmacher jest legalny, a który nie. Skala problemu jest olbrzymia – mówił Adam Lamentowicz, Prezes Zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej oraz VP International Markets w Superbet Group.

Udostępnij
Europejski Kongres Sportu i Turystyki

Nasza redakcja jest partnerem medialnym Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki. Drugiego dnia dyskutowano m.in. o przyszłości widowisk sportowych, branży rozrywkowej i bukmacherskiej.

Zniknęły nam trzy firmy bukmacherskie. Najwyższa pora, aby pochylić się nad tematem zmian. Mamy 1,2 mln klientów stale nielegalnie korzystających z nielegalnych operatorów, co stanowi blisko 40 procent całości korzystających z branży rozrywkowej. Klientom trudno jest odróżnić, który bukmacher jest legalny, a który nie. Skala problemu jest olbrzymia. Mówimy o inwestycjach w sport, gdzie z punktu widzenia koszulek, czy świadczeń, wiele klubów i związków funkcjonuje razem z nami. My bez sportu nie istniejemy. Można mówić, że są gry wirtualne, ale to jest margines błędu i uatrakcyjnienie oferty. Kontrakty z ambasadorami są ważnym elementem budowania brandu i społeczności sportowej – mówił Adam Lamentowicz.

W trakcie swojego wystąpienia przytoczył również kilka istotnych faktów. Tylko w 2021 roku straty z działalności szarej strefy wyniosły 348-379 mln złotych. Bukmacherzy zgodnie podkreślają, że mają ograniczone możliwości konkurowania z nielegalnymi tworami…

Nielegalni operatorzy patrzą na Polskę, jako na kraj z ogromnymi możliwościami. Codziennie rozmawiamy z naszymi partnerami i próbujemy ich nakłonić, aby starali się ubiegać o polską licencję, inwestowali w nasz budżet za pomocą podatków. Pozostali dotarli do ściany. Ich polityki nie pozwalają inwestować na rynkach, gdzie obowiązuje regulacja podatkowa. W Polsce mamy 12-procentowy podatek od gier hazardowych, a to nie jest zachętą dla największych. Oni czekają na korzystniejszą ofertę. Dla porównania Irlandia ma 2 procent, Portugalia 8. Podatek GGR gwarantuje uczciwą konkurencję i rozwój rynku. Teraz doświadczamy spadków, a kilka podmiotów z branży postanowiło zakończyć działalność – analizował Marek Plota, założyciel i szef praktyki hazardowej w kancelarii RM Legal oraz CEO spółki Gaming In Poland.

O połączeniu największego polskiego związku sportowego z branżą bukmacherską opowiadał Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN.

PZPN jest ściśle połączony z branżą bukmacherską. Czujemy każdy kilkuprocentowy spadek. Wszystko przekłada się na kwestie możliwości firm bukmacherskich i podpisywanie kontraktów sponsoringowych. Tak jest na całym świecie, że piłka łączy się z bukmacherką. Staramy się reagować na oczekiwania branży. Na przestrzeni ostatniego roku wydarzyło się sporo. Pokazaliśmy otwartość na m.in. pobierane opłaty. Pokazaliśmy, że ustąpimy w jednym miejscu i liczymy, że pieniądze wrócą do klubów w innym wydaniu. Standardowy model współpracy piłki z bukmacherami trochę się wyczerpuje. Nie chodzi o koszulkę, czy brand. Kluby muszą reagować, aby spełniać oczekiwania firm bukmacherskich. Chodzi o angażowanie nowych użytkowników, ciekawe działania – dodał.

Dawid Prokopowicz, Industry Manager w Google Poland zwrócił uwagę na zmiany, jakie następują w sporcie. Przyznał, że mocno na znaczeniu zyskują stosunkowo nowe dyscypliny, które nie trafiły jeszcze do mainstreamu. Młodzież chętnie spogląda w kierunku „tiktokowych” formatów i coraz mniej osób jest w stanie średnio przez dwie godziny obserwować widowisko sportowe.

– Jakiś czas temu bawiłem się w trendy. Okazuje się, że koszykówka 3×3 jest jedną z topowo trendujących dyscyplin sportowych. Jest ich mnóstwo. Zainteresowanie padlem robi się u nas coraz większe. Jednak jest to tylko 2 procent tego, jak zainteresowani tą dyscypliną są Szwedzi. Widzimy coraz większe zafascynowanie Kings League i Gerardem Pique. On sam przy tworzeniu pomysłu mocno kierował się sportami amerykańskimi, których jest miłośnikiem. Podążanie za tym, czego oczekują kibice, jest jednym z najważniejszych zadań. Za jakiś czas zostaną wygaszone tzw. „ciasteczka”, czyli model, który wykorzystujemy dla reklamy. Będzie to szalenie ważne wyzwanie dla ludzi, zajmujących się marketingiem. Możemy mówić o rewolucji – zakończył.

Udostępnij
Jakub Kłyszejko

Jakub Kłyszejko