Widzimisię Ministerstwa Finansów
Nieważne opinie jednostek badawczych, w rozstrzyganiu czy automat podlega pod ustawę hazardową liczy się tylko to co zadecyduje Ministerstwo Rozwoju i Finansów.
Automaty do gry są objęte monopolem państwa i korzystanie z nich poza systemem jest niezgodne z prawem. Kara? 100 tys. zł dla właściciela lokalu, w którym znajdzie się nielegalny "jednoręki bandyta". Tyle przepisy nowej ustawy hazardowej, bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. W wielu miejscach znajdziemy urządzenia nazywane "quizomatami". Sądy twierdzą, że z hazardem nie mają one nic wspólnego. Ministerstwo Finansów – wręcz odwrotnie.
W ostatnich miesiącach popularność zyskały tzw. quizomaty. Co to takiego? W sposobie działania nie różnią się niemal niczym od klasycznych "jednorękich bandytów". Na ekranie zobaczymy przesuwające się owoce. Gdy trzy lub cztery, a czasem więcej, takie same ustawią się w rzędzie, można wygrać pieniądze. Jest jedno "ale". Najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, które wyświetla się na ekranie.
Jakie to pytania? Jedne prostsze, inne trudniejsze. "Czy Rosja jest największym państwem świata?", "Czy Robin Hood to bohater narodowy Szwajcarii?" albo "Czy procentować to inaczej być rentownym?" – takich zagadek mogą spodziewać się gracze. Powinni też wiedzieć, czym jest absynt, fastryga oraz czym zajmuje się freelancer.
Element niby niewiele znaczący, ale w rzeczywistości kluczowy. Zadawane pytania bowiem sprawiają, że w świetle ustawy hazardowej urządzanie gier na takim automacie nielegalnym nie jest.
Do tego stopnia, że urządzenia niedawno można znaleźć na internetowych aukcjach Allegro z adnotacją "100 proc. legalności". Cena? Milion złotych.
ak to możliwe? – Zgodnie z ustawą urządzanie gier na automatach ma miejsce wtedy, jeśli są to urządzenia, na których gra zawiera element losowości – komentuje w rozmowie z money.pl mec. Marcin Górski, który specjalizuje się m.in. w zagadnieniach związanych z ustawą hazardową.
– Służba Celna nie wiadomo, dlaczego uznaje, że quizomaty mają charakter automatów do gier losowych, czyli tzw. "jednorękich bandytów" – podkreśla mec. Górski i dodaje, że nie zgadza się z takim podejściem do sprawy. – Nie ulega wątpliwości, że te urządzenia nie są oparte na losowości, tylko na wiedzy i predyspozycjach gracza.
Ekspert porównuje grę na tego typu automatach do wesołego miasteczka. – Często jest tam urządzenie, do którego wrzuca się pieniądze i przy pomocy joysticka i metalowych szczypców można wyłowić maskotkę. To, czy się uda zależy tylko od umiejętności i zręczności gracza – tłumaczy prawnik. – Gdybyśmy szli trybem rozumowania Służby Celnej, to ich również należałoby zakazać.
Mec. Górski nie zgadza się z argumentacją, że w quizomatach nie da się wygrać, odpowiadając tylko na pytania i trzeba liczyć na szczęście. – To jest ekstensywna wykładnia – na tej zasadzie można powiedzieć że gra w szachy jest losowa – ripostuje.
Jego zdaniem bowiem ustawa nie wskazuje, jakoby quizomaty były oparte na losowości. Dlatego nie trzeba na nie pozwolenia. – Zasada praworządności chroni jednostkę przed państwem, a nie państwo przed jednostką – puentuje ekspert.
Jak pokazuje praktyka, sądy "kupują" taką argumentację i wydają w tej sprawie korzystne postanowienia. Jednym z przypadków jest wyrok wydany w marcu przez Sąd Rejonowy w Jaśle.
Rozpatrywał on zażalenie jednego z organizatorów gry na "quizomatach", któremu nie spodobała się decyzja celników. Służba Celna skonfiskowała trzy urządzenia i uznała je za dowody rzeczowe. Urzędnicy tłumaczyli to przepisami ustawy hazardowej i organizowaniem gier o charakterze losowym poza państwowym monopolem.
Nie spodobało się to organizatorom, którzy podkreślali, że nie ma tu mowy o żadnej losowości. Sąd przychylił się do takiej argumentacji i nakazał krośnieńskim celnikom zwrot zajętych urządzeń.
"Sąd uznał, że gra na tych urządzeniach, jeśli odbywa się zgodnie z regulaminem i oficjalnymi zasadami gry, nie ma charakteru losowego" – czytamy w uzasadnieniu. Sąd powołuje się przy tym na ekspertów oraz opinię techniczną Instytutu Elektrotechniki w Warszawie.
Podobne stanowisko zajęli w trzech różnych sprawach sędziowie Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe. Za każdym razem sprawa kończyła się uchyleniem postanowień o zajęciu automatów i nakazem zwrotu urządzeń właścicielowi.
Skarbówka stawia sprawę jasno
Ministerstwo Finansów opinii sądów nie podziela. "Użytkowanie automatów do gier (takich jak terminale rzekomo oferujące „quizy wiedzy" lub obrót instrumentami pochodnymi) poza kasynami gry, np. w lokalach gastronomicznych, może narażać przedsiębiorców na konsekwencje prawne" – poinformowało w komunikacie jeszcze w ubiegłym roku.
Poprosiliśmy o komentarz do wydanych w ostatnich tygodniach postanowień przez sądy. "Ministerstwo Finansów informuje, że co do zasady nie komentuje wyroków sądów" – poinformowała nas Anna Szczepańska z biura prasowego resortu.
Podkreśla, że tylko od indywidualnej decyzji Ministra Finansów i Rozwoju zależy, czy gra jest legalna.
"Jedynym źródłem oceny, czy dana gra ma charakter losowy i podlega ustawie o grach hazardowych jest decyzja Ministra Rozwoju i Finansów, gdyż jednostki badające nie mają w tym zakresie kompetencji. Badają jedynie, czy dane urządzenie może być wykorzystywane do urządzania gier hazardowych zgodnie z przepisami ustawy" – czytamy w stanowisku Ministerstwa Finansów.
Źródło: money.pl