07.10.2024 09:56

Wielka Warszawska za nami. Śmietanka towarzyska oglądała wyścigi na Służewcu

6 października na Torze Służewiec odbyła się Wielka Warszawska - jedna z najważniejszych i najbardziej prestiżowych gonitw sezonu wyścigowego w Polsce. Jej bogata historia, wysoka pula nagród, sportowe emocje i modowy sznyt sprawiają, że jest to prawdziwe święto i wyjątkowy dzień nie tylko dla miłośników wyścigów konnych, ale dla wszystkich warszawiaków.

Udostępnij
Na zdj.: Małgorzata Trzaskowska, Fot. Jacek Kurnikowski/AKPA

Wyścigi na Służewcu podziwiali m.in. prezydent M. St. Warszawy Rafał Trzaskowski z żoną Małgorzatą Trzaskowską, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Mark Brzeziński z partnerką Olgą Leonowicz, Aleksandra Mirosław złota medalistka IO w Paryżu, Robert Korzeniowski – najbardziej utytułowany polski chodziarz czy książę Jan Lubomirski-Lanckoroński.

– To miejsce, w którym wypada być, zwłaszcza na Wielkiej Warszawskiej. Trybuny pełne! Wiele osób ubranych w klimacie lat 20-tych i 30-tych. Wspaniale, że ta piękna tradycja się umacnia. Cieszę się, że mogę tu być i podkreślić w ten sposób, jak ważny jest dla nas Tor Służewiec. Moja córka jest wielką fanką wyścigów. Ja też lubię tu przychodzić, przede wszystkim dla atmosfery. Staramy się wszyscy wprowadzać warszawski sznyt – przyznał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który objął Wielką Warszawską honorowym patronatem.

Zwycięzcą tegorocznej edycji Wielkiej Warszawskiej został 5-letni gniadosz Kaneshya, wyhodowany we Francji i trenowany przez Henriego-Alexa Pantalla, którego do zwycięstwa poprowadził znakomity holenderski dżokej Adrie de Vries, triumfator ponad 30 gonitw rangi G1. W wyścigu, rozgrywanym na dystansie 2600 metrów, wzięło udział 13 koni. O losach gonitwy przesądził niezwykle emocjonujący finisz. O sukcesie, jak zapewniał tuż po wygranej dżokej, zadecydowała odwaga i silna mentalność.

Warto podkreślić, że Wielka Warszawska od 2023 rozgrywana jest z międzynarodowym statusem Listed, a pula przyznawanych w niej nagród to aż 478 250 złotych! Tym samym należy do grona najbardziej cenionych w Europie gonitw dla koni pełnej krwi angielskiej.

Wielka Warszawska, ustanowiona w 1895 roku przez hrabiego Augusta Potockiego, ówczesnego Prezesa Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim, nie bez powodu nazywana jest Królową Służewieckich Gonitw. Może poszczycić się bowiem ponad 100-letnią historią. Tegoroczna Wielka Warszawska była już 111. edycją tego wydarzenia, a po raz 79. odbyła się na Służewcu. To wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy, nie tylko ze względu na emocje związane z wyścigami.

– Totalizator Sportowy od 16 lat opiekuje się Torem Służewiec. Jesteśmy mecenasem tego unikatowego miejsca w sercu Warszawy. To przepiękny obiekt, otoczony niemal 140 hektarami zieleni. Oprócz toru, który wszyscy widzimy, jest także tor treningowy, stajnie, mieszkania dla kadry trenerskiej i wiele budynków pomocniczych. To szczególne miejsce objęte jest ochroną konserwatorską. Jesteśmy mecenasem sportu i kultury, Tor Służewiec obejmuje oba te aspekty, więc dbanie o niego doskonale wpisuje się w naszą strategię. W skali roku sponsorujemy nagrody wartości około 10 mln złotych. Dzięki nam i naszym graczom to miejsce może się rozwijać – powiedział Rafał Krzemień, prezes Totalizatora Sportowego.

Co ciekawe, Tor Służewiec i Wielka Warszawska już niedługo doczekają się filmu na swój temat.   Fantastycznie, że reżyser Bartłomiej Ignaciuk realizuje na Służewcu film „Wielka Warszawska”, na podstawie scenariusza Jana Purzyckiego. To niesamowita historia z lat 90-tych, gdy jeden system odchodził w zapomnienie, a kolejny dopiero się rodził. Z niecierpliwością czekam na tę produkcję. Wzięło w niej udział 3 tysiące statystów, prawdziwi dżokeje, zabytkowe samochody – przyznał Artur Kapelko, członek zarządu Totalizatora Sportowego, podkreślając, że realizacja filmu zbiega się z wieloma ważnymi rocznicami, w tym z 85. rocznicą powstania Toru Wyścigów Konnych Służewiec.

W rolę młodego dżokeja, marzącego o sportowej karierze, której zwieńczeniem jest udział w Wielkiej Warszawskiej, wciela się w filmie Tomasz Ziętek. Aktor przyszedł tego dnia na wyścigi, aby na własnej skórze poczuć atmosferę tego wydarzenia.

– Cieszę się, że mam możliwość oglądania Wielkiej Warszawskiej na żywo. Zwłaszcza że w przyszłym tygodniu realizujemy zdjęcia do sekwencji Wielkiej Warszawskiej z 1991 roku. Będę czerpał inspiracje z dzisiejszych wydarzeń. Już kilka miesięcy spędziliśmy na Służewcu, wliczając w to przygotowania. Jazda konna to dla mnie nowa umiejętność. Nad dosiadem sportowym i jazdą dżokejską pracowałam z Kamilem Grzybowskim, który jest naszym konsultantem w filmie – wyjaśnił Tomasz Ziętek.

Na Wielkiej Warszawskiej nie mogło zabraknąć Jana Lubomirskiego – Lanckorońskiego, dla którego wyścigi to wielka rodzinna pasja. Mój pradziadek już przed I wojną światową założył stajnię wyścigową, która odnosiła duże sukcesy, m.in. w Baden-Baden, Sankt Petersburgu czy Wiedniu. Jazda konna to część naszej duszy. Moja małżonka, podobnie jak ja, uwielbia jeździć konno. Nasza córeczka na dopiero 4 lata, ale też wsiada już na duże koniki. Z przyjemnością tu przychodzimy. Piękne konie, wspaniali ludzie, cudowna atmosfera – podsumował Jan Lubomirski-Lanckoroński.

Oprócz Wielkiej Warszawskiej w niedzielę na Torze Służewiec rozegranych zostało jeszcze 8 gonitw, wśród nich m.in. finał cyklu Women Power Series, w którym rywalizowały amazonki, gonitwa o Nagrodę Mosznej oraz Wielka Służewiecka, czyli najważniejsza gonitwa płotowa na stołecznym torze.

– Sport bez kibiców nie istnieje. Na Służewcu, podobnie jak na IO w Paryżu, trybuny są pełne. Wchodząc na podium miło jest słyszeć oklaski. Wspaniałe emocje! Bardzo ważne, aby kobiety uprawiające różne dyscypliny sportu wspierały się i manifestowały swoją kobiecość. Zazwyczaj widzicie nas w dresach i sportowej odzieży, a każda z nas uwielbia czasem założyć szpilki, garnitur, sukienkę, pójść do fryzjera, zrobić sobie makijaż, wyglądać i czuć się pięknie – przyznała Aleksandra Mirosław, która tego dnia wręczała nagrodę zwyciężczyni gonitwy Women Power Series. W wiśniowym garniturze projektu Simony Nikołajewskiej i fascynatorze wykonanym przez Martę Rutę prezentowała się po mistrzowsku.

Wielka Warszawska, jak co roku, dla wszystkich była doskonałą okazją, aby zabłysnąć oryginalną stylizacją. Mile widziane były eleganckie nakrycia głowy – kapelusze i fascynatory, a w przypadku panów również kaszkiety. Zawodom sportowym towarzyszył przygotowany przez Damosferę konkurs na najpiękniejszą stylizację w kapeluszu w stylu lat 20-40. Wśród jurorek konkursu znalazły się m.in. Irena Kamińska-Radomska, Aleksandra Mirosław, Katarzyna Paskuda.

– Wybierając najpiękniejsze nakrycia głowy zwracaliśmy uwagę na ich dopasowanie do całego stroju. Na wszystkich wyścigach konnych, tak samo jak w Ascot, odpowiedni ubiór według dress code’u to strój formalny dzienny – sukienka poniżej kolana, ale nie czarna, a do tego koniecznie kapelusz lub inne nakrycie głowy – wyjaśniła Irena Kamińska-Radomska, ceniona ekspertka z zakresu etykiety, protokołu dyplomatycznego i dress code’u. Pierwsze miejsce w konkursie zajęła Anna Prugar, która zainspirowała się przedwojenną Warszawą, swoją babcią, która uwielbiała Służewiec i klimatem powieści „Kariera Nikodema Dyzmy”.

fot. AKPA

Udostępnij
redakcja

redakcja