Wyższy podatek od gier i loterii pieniężnych
Gazeta Prawna. Ministerstwo Finansów chce nałożyć na operatorów automatów wyższy podatek i objąć dopłatami większość gier oraz zakłady wzajemne.
Ministerstwo Finansów chce nałożyć na operatorów automatów wyższy podatek i objąć dopłatami większość gier oraz zakłady wzajemne. Grający będą musieli dopłacać nie tylko do loterii pieniężnych i gier liczbowych stanowiących monopol państwa, ale także m.in. do gier w kasynach i na automatach.
Opublikowany przez resort finansów projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych zawiera wiele wadliwych rozwiązań. Zastrzeżenia ekspertów budzą zarówno niedoróbki legislacyjne, jak i projektowane regulacje, których wprowadzenie, zdaniem przedstawicieli rynku gier, może doprowadzić do zahamowania rozwoju branży oraz likwidacji ze względów ekonomicznych części działających podmiotów.
Szerszy katalog z dopłatami
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych i krytykowanych przez branżę rozwiązań jest propozycja rozszerzenia katalogu gier objętych obowiązkiem dopłat w wysokości minimum 10 proc. Dziś dopłaty uiszczane przez grających dotyczą jedynie gier stanowiących monopol państwa. Zdaniem Stanisława Matuszewskiego, prezesa Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, wprowadzenie dopłat doprowadzi do upadłości podmiotów prowadzących gry na automatach o niskich wygranych, kasyna, salony gier i zakłady.
– Wynika to z bardzo niskiej rentowności tej części rynku, zdecydowanie niższej niż objętych monopolem państwa gier liczbowych i loterii pieniężnych. Konsekwencją zmian będzie rozwój hazardu w szarej strefie i bardzo znaczący spadek przychodów do budżetu państwa – ocenia Stanisław Matuszewski.
Również dr Jan Kosek, wiceprezes Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne, podkreśla negatywne konsekwencje rozszerzenia obowiązku dopłat. Zdaniem naszego rozmówcy skutkiem wprowadzenia zmiany będzie reanimacja w znacznej mierze już zlikwidowanego nielegalnego hazardu poprzez drastyczne obniżenie atrakcyjności oferty legalnych operatorów.
– Ten kuriozalny zamysł sprowadza się do obłożenia gracza swoistym haraczem, zanim skorzysta z gry. Drapieżny fiskalizm idzie tu w parze z lekceważeniem prawa konsumenta do rezygnacji z usługi i wycofania się z gry bez poniesienia straty, gdyż wniesiona dopłata nie podlega zwrotowi w sytuacji, w której gracz, zmieniwszy zamiar, chce od gry odstąpić – mówi Jan Kosek.
Zbyt wysoki podatek
Resort finansów chce podwyższyć zryczałtowaną stawkę podatku od gier na automatach o niskich wygranych ze 125 euro do 180 euro miesięcznie, co oznacza wzrost aż o 44 proc.
– Podwyżka ta jest zdecydowanie zbyt wysoka, nieproporcjonalna do podwyżek tego podatku w poprzednich czterech latach i spowoduje znaczący spadek liczby legalnych automatów na rynku, spadek ich rentowności oraz zatrzymanie dynamiki rozwoju tego segmentu rynku – mówi Stanisław Matuszewski.
Zdaniem prezesa Izby Gospodarczej wątpliwości budzi także zaproponowany 14-dniowy termin wejścia w życie podwyżki.
– Gry na automatach o niskich wygranych prowadzi się w oparciu o sześcioletnie zezwolenia. Podniesienie obciążeń fiskalnych w trakcie ich obowiązywania narusza konstytucyjną zasadę ochrony interesów gospodarczych w toku – przekonuje nasz rozmówca.
Zakaz internetowego hazardu
Ministerstwo Finansów wycofało się z planów objęcia monopolem państwa gier i zakładów wzajemnych w internecie. Zamiast tego chce wprowadzić do ustawy całkowity zakaz internetowego hazardu.
– Internetowa prohibicja łamie Traktat Wspólnot Europejskich, a w szczególności zapisy o swobodzie świadczenia usług na jednolitym rynku – mówi dr Tomasz Teluk z Instytutu Globalizacji.
Dodaje, że takiego zdania jest Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który zakazał dyskryminacji przedsiębiorców tego sektora z innych krajów UE.
– Nie jest zatem prawdą, jakoby zakaz był wymierzony przeciwko firmom zarejestrowanym w rajach podatkowych, lecz w legalnych przedsiębiorców z Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii, Malty czy Cypru – twierdzi Tomasz Teluk.
Podobnego zdania jest Tomasz Zahorski, prawnik w Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
– Wprowadzenie zakazu urządzania i prowadzenia działalności w zakresie gier i zakładów wzajemnych w internecie jest nierozsądne w momencie trwania w całej Unii niezwykle ożywionej debaty w zakresie państwowych monopoli hazardowych oraz negowania zakazywania przez poszczególne państwa hazardu internetowego. Świadczą o tym chociażby świeże przykłady Węgier, Danii, Finlandii czy też Niemiec – twierdzi nasz rozmówca.
– Zamiast więc skrywać się za merytorycznie słabymi, niekonsekwentnymi i różnicującymi deklaracjami o zapobieganiu wzrostowi uzależnień wśród graczy (czyżby hazard nie przez internet oraz ten w gestii państwa uzależniał mniej?), ustawodawca powinien należycie uregulować możliwość prowadzenia ehazardu w Polsce – argumentuje Tomasz Zahorski.
Bezczynność organu
W myśl obecnie obowiązujących przepisów minister finansów rozstrzyga, w drodze decyzji, o statusie gry lub zakładu jako będących lub też niebędących przedmiotem ustawowej regulacji. Doktor Marcin Ożóg z Kancelarii Prawnej Traple Konarski Podrecki zwraca uwagę, że proponowany przepis art. 2 ust. 3b umożliwia ministrowi uchylenie się od tego obowiązku, jeżeli miałoby się okazać, że zgromadzony dotychczas w postępowaniu materiał dowodowy nie wystarcza dla podjęcia rozstrzygnięcia.
– Przepis ten jest zatem ni mniej, ni więcej tylko prawnym usankcjonowaniem praktyki tzw. milczenia administracji. Pojawienie się go w ustawie prowadzić będzie do sytuacji, w której realizacja projektów rozpoczęcia działalności w sferze gier i zakładów utknie na etapie wyjaśniania stanu prawnego – ocenia ekspert.
Dodaje, że projektowaną regulację należy bezwzględnie usunąć z projektu.
– Sprawy związane z wydaniem rozstrzygnięcia o statusie gry czy zakładu są z reguły bardzo skomplikowane i właśnie dlatego wnioskodawcy zwracają się w tych sprawach do ministra, który powinien sprawę wyjaśnić i wydając decyzję, zagwarantować bezpieczeństwo prawne podejmowanej działalności. Nie wydaje się zresztą, aby Ministerstwo Finansów cierpiało z powodu zalewu wniosków tego rodzaju – argumentuje ekspert.
Projektowane regulacje budzą także zastrzeżenia Konrada Mońki, radcy prawnego z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Miller, Canfield, W. Babicki, A. Chełchowski i Wspólnicy.
– Pozwolą one ministrowi na niezajęcie się merytorycznie wnioskiem, gdy tylko uzna on, iż przedłożone przez wnioskodawcę materiały są niewystarczające. Wydaje się, że takiego modelu postępowania nie da się pogodzić z zasadą wszechstronnego zbadania materiału dowodowego i dążenia do załatwienia sprawy, zawartą w art. 7 kodeksu postępowania administracyjnego – podkreśla nasz rozmówca.
Blokada dostawcy internetu
Eksperci mają zastrzeżenia do projektowanych regulacji wprowadzających obowiązek blokowania stron internetowych przez dostawców usług sieciowych na żądanie określonych w nowelizacji organów monitorujących. Przepis ten ma służyć egzekwowaniu zakazu urządzania internetowego hazardu.
Andrzej Ossowski, radca prawny z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych P. J. Sowisło z Poznania, wyjaśnia, że zgodnie z projektowaną regulacją dostawca usług sieciowych ma 24 godziny od otrzymania stosownego żądania na zablokowanie dostępu do stron internetowych. Niezastosowanie się do żądania zablokowania stron internetowych, na których urządzane są gry internetowe, będzie podlegać karze grzywny do 720 stawek dziennych.
– 24-godzinny termin na zablokowanie strony internetowej wzmocniony sankcją o charakterze karnym wydaje się być rażąco krótki. W przypadku natomiast otrzymania stosownego żądania drogą pocztową mogą pojawić się problemy z określeniem, czy dostawca usług spełnił żądanie w terminie – ocenia Andrzej Ossowski.
Zdaniem eksperta zasadne jest przedłużenie terminu co najmniej do trzech dni roboczych.