WZŁ wydały 50 mln złotych na automaty, które nigdy nie trafią do salonów?
Państwowa firma "Wojskowe Zakłady Łączności nr 1" wyprodukowała ponad tysiąc automatów do gry. Koszt produkcji wyniósł około 50 milionów złotych, ale maszyny nadal nie są w użytku, ponieważ Totalizator Sportowy ma pewne wątpliwości, co do ich sprawności.
Gdy w życie weszła nowelizacja ustawy hazardowej (1 kwietnia 2017 rok) Totalizator Sportowy dostał monopol na gry na automatach poza kasynami. Wówczas bardzo szybko doszedł do porozumienia z inną państwową firmą, "WZŁ nr 1", które miały zostać – przynajmniej taki wówczas był przekaz – potentatem na rynku produkcji jednorękich bandytów.
Ponad dwa lata temu wizja współpracy dwóch państwowych spółek była piękna, ale również trochę nierealna, o czym mówiło wielu ekspertów. Teraz już wiemy, że mówiono wówczas o "szklanych domach" z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego… Aż 35 tysięcy automatów, które miały stworzyć "WZŁ nr 1" okazały się wytworem fantazji. Grzegorz Banecki, prezes "Wojskowych Zakładów Łączności nr 1", który mówił w 2017 roku o stworzeniu nowej gałęzi przemysłu – mówiąc łagodnie – mocno się pomylił. Ostatecznie automatów powstało 1200, ale żaden z nich nie trafił do salonów Totalizatora Sportowego.
Automaty znajdują się w magazynach "WZŁ nr 1" i niewiele wskazuje, by ta sytuacja miała ulec zmianie. "Totalizator Sportowy" zastanawia się bowiem, czy spełniają wymogi. Poza tym osoby decyzyjne w "TS" dyskutują czy i jakie kary umowne nałożyć na "WZŁ nr 1" za opóźnienia w dostawie sprzętu.
– W ciągu najbliższych dwóch tygodni firmy planują sfinalizować wypracowane ustalenia – zapewniła cytowana w "Pulsie Biznesu" Aida Bella, rzeczniczka prasowa Totalizatora Sportowego.
Reakcja Totalizatora Sportowego nie dziwi, ponieważ faktycznie doszło do opóźnienia w dostawie sprzętu. Wystarczy powiedzieć, że wcześniej wspomniany prezes "WZŁ nr 1", Grzegorz Banecki, dwa lata temu twierdził, że testy prototypów automatów zakończą się już we wrześniu 2017 r. Oczywiście tak się nie stało.
Przez ostatnie dwa lata zrobiono mało, żeby nie powiedzieć nic, w sprawie naprawienia błędów produkcyjnych, zarządczych, czy przede wszystkim komunikacyjnych. Dopiero w ostatnim czasie Totalizator Sportowy już pod rządami Olgierda Cieślika kupił od niemieckiej firmy "Merkur Gaming" 600 automatów wraz z system do ich obsługi. To właśnie ten sprzęt znajduje się w zaledwie 40 salonach, które zdołał otworzyć "TS".
W najbliższych tygodniach wyjaśni się sprawa 1200 automatów, które znajdują się w magazynach "WZŁ nr 1", ale nawet jeśli okażą się sprawne, nie zmienia to faktu, że doszło do bardzo dużych zaniechań, a także znacznie większych stratach finansowych, niż 50 milionów złotych. Wstępna umowa mówiła o wyprodukowaniu 35 tysięcy automatów, a po dwóch latach "TS" zarabia jedynie na 600 maszynach, które dodatkowo kupił od zagranicznej firmy.