Zatrzymany transport cyrkowy
Prawdziwego "jeżdżącego Holendra" zatrzymali w środę 14 listopada celnicy na jednej z dróg w okolicach Strzelec Opolskich.
Prawdziwego „jeżdżącego Holendra” zatrzymali w środę 14 listopada celnicy na jednej z dróg w okolicach Strzelec Opolskich. Kierowca obcokrajowiec, prawie nie mówiący po polsku, nie miał przy sobie ani własnych dokumentów, ani dokumentów pojazdu. Ciągnął za to dwie cyrkowe przyczepy, a bak miał wypełniony olejem opałowym.
Choć do zatrzymania doszło w biały dzień, sporo czasu zajęło funkcjonariuszom ustalenie, kto kieruje pojazdem oraz skąd i dokąd się udaje.
Ostatecznie z pomocą policji stwierdzono, że właścicielem pojazdu jest jeden z cyrków, goszczący akurat na Górnym Śląsku.
Nieodpowiedzialność tak kierowcy jak i właściciela pojazdów okazała się kosztowna. Policjanci na miejscu wymierzyli kierowcy mandat za prowadzenie pojazdu pomimo braku uprawnień. Zaś celnicy wszczęli postępowanie z powodu naruszenia przepisów ustawy o transporcie drogowym oraz ustawy o podatku akcyzowym. Obu cyrkowców czeka też szczegółowe sprawdzenie, czy obcokrajowiec pracował w naszym kraju legalnie.
W sprawie zaskakuje wręcz bezmyślność przedsiębiorstwa cyrkowego, które nie zawahało się złamać przepisów kilku ustaw za jednym zamachem. Dopiero na własnych błędach musieli przekonać się, że w konfrontacji z wymogami prawa, iluzja cyrkowych sztuczek okazuje się zawodna.
