10.04.2007 00:00

Znów czerwone światło dla bukmacherów w sieci

Przegląd Prasy. Resort finansów wycofuje się z planów zalegalizowania gier i zakładów hazardowych w Internecie - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

 

 

 

 

 

 

Resort finansów wycofuje się z planów zalegalizowania gier i zakładów hazardowych w Internecie – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Tymczasem według szacunków przychody zagranicznych operatorów prowadzących polskie witryny mogą już sięgać 1,3 -1,5 mld zł. Podatki od gier online przejdą nam koło nosa

– Najnowsza wersja nowelizacji ustawy hazardowej nie przewiduje możliwości organizowania gier online – mówi nam nasz rozmówca, który zapoznał się z ostatnim projektem autorstwa zespołu złożonego z przedstawicieli resortów finansów, skarbu i sportu.

– Jest mało prawdopodobne, żeby hazard w Internecie został zalegalizowany – potwierdza Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów. Wyjaśnia, że po szczegółowych analizach okazało się, że wpływy z takiej działalności nie byłyby tak wysokie, jak oczekiwano. – Bardzo kosztowny byłby mechanizm pozwalający kontrolować gry w sieci – wyjaśnia.

Na bakier z Unią

Na decyzję ekspertów wpłynęły także wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który już dwukrotnie opowiedział się przeciwko hazardowym monopolom państwowym. A poprzedni projekt nowelizacji, o którym pisaliśmy w „Rz” w listopadzie ubiegłego roku, przewidywał, że organizowaniem hazardu w Internecie zajmowałaby się tylko spółka Skarbu Państwa.

Po tej publikacji rozpętała się prawdziwa burza. Internetowi bukmacherzy działający w naszym kraju robili wszystko, by przekonać decydentów, że powinni zalegalizować ich działalność. Mieli wsparcie w regulacjach unijnych. Już bowiem w 2003 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał w sprawie Gambelli, że każdy operator gier online, który ma licencję wydaną choćby w jednym kraju UE, może oferować swojeusługi w całej Unii. Kolejny wyrok dotyczący hazardu w sieci – w sprawie Placanica – ETS wydał miesiąc temu. Sąd uznał, że brytyjska firma Stanley International Betting, która ma licencję w Wielkiej Brytanii, może działać także we Włoszech, mimo że tam takiej licencji nie ma. Skrytykował tym samym włoskie prawo, które nakazywało operatorom gier posiadać licencję wydaną przez tamtejsze władze.

– U nas możliwość zalegalizowania hazardu internetowego organizowanego przez prywatne firmy w ogóle nie wchodziła w grę. Rozważaliśmy tylko monopol państwowy. Ale ostatnie orzeczenia ETS przekonały nas, że to nie byłoby dobre rozwiązanie – mówi Jakub Lutyk. Polsce bowiem mogłyby wówczas grozić sprawy przed unijnym sądem. I jest wysoce prawdopodobne, że tak jak Włochy bylibyśmy stroną przegraną.

Szara strefa kwitnie

Brak legalizacji gier o pieniądze w sieci dla jakiegokolwiek podmiotu może nas uchronić przed rozprawami przed ETS. Nie rozwiązuje to jednak problemu. Kilkunastu internetowych bukmacherów zarejestrowanych za granicą jest obecnych także w Polsce. Prowadzą polskojęzyczne witryny internetowe, a nasi rodacy coraz chętniej korzystają z ich usług.

– Nie można udawać, że tego nie ma. Trzeba spróbować kontrolować ten rynek i czerpać profity z tego, że taka działalność się rozwija – mówi Tomasz Teluk z Instytutu Globalizacji. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową szacuje, że przychody internetowych operatorów gier hazardowych wPolsce mogą sięgać już 1,3 – 1,5 mld zł. Podatki, jakie z tego tytułu powinny wpłynąć do naszego budżetu, przechodzą nam jednak koło nosa.

– Otwarcie rynku zapewniłoby dodatkowe wpływy do budżetu państwa i dodatkowe fundusze na sponsorowanie polskiego sportu. Zakazy tylko przeniosą rynek dopodziemia, co będzie miało negatywne konsekwencje dla rządu oraz dla graczy, na przykład brak ochrony użytkowników i nieletnich – uważa Karin Klein, rzecznik prasowy firmy Bwin, która przyjmuje zakłady w Internecie. Notowana na giełdzie w Wiedniu spółka działa we wszystkich krajach UE, polską witrynę prowadzi od 2004 r. Według wyliczeń IBnGR do państwowej kasy trafiałoby z gier online ponad 140 mln zł rocznie. Obecnie całkowite wpływy podatkowe z hazardu wynoszą ok. 880 mln zł. Ostateczny projekt nowelizacji ma być gotowy pod koniec kwietnia. Jeszcze w tym półroczu powinien trafić do Sejmu.

Udostępnij
JOANNA CABAJ, Rzeczpospolita, 2007-04-10

JOANNA CABAJ, Rzeczpospolita, 2007-04-10